Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Asseco Prokom walczył z CSKA Moskwa, ale znowu przegrał

Paweł Durkiewicz
Gdynianie robili co mogli, ale ulegli moskwiczanom
Gdynianie robili co mogli, ale ulegli moskwiczanom Przemek Świderski
Przez długi czas Asseco Prokom walczył z naszpikowanym gwiazdami CSKA Moskwa jak równy z równym, jednak do sensacji nie doszło. Gdynianie przegrali 65:74. To trzecia porażka w rozgrywkach Zjednoczonej Ligi VTB.

Przed meczem raczej nikt nie miał wątpliwości, że starcie z Rosjanami to dla Asseco Prokomu przede wszystkim szansa na naukę. CSKA to w tym sezonie główny faworyt nie tylko w VTB, lecz również Eurolidze. Największa gwiazda zespołu, skrzydłowy Andriej Kirilenko, wrócił w tym roku do Europy tylko ze względu na lokaut w NBA. Przez ostatnie 10 lat gracz o pseudonimie AK47 grał- i to znakomicie - w Utah Jazz, gdzie kontrakt zapewniał mu zarobki rzędu 15 milionów dolarów. To 4-krotność budżetu gdyńskiego klubu.

W niedzielę w składzie "czerwonoarmistów" Kirilenki nie było (dostał od trenerów wolne, więc głównie pozował do zdjęć i rozdawał autografy), bo w koncepcji trenera CSKA Jonasa Kazlauskasa tego dnia wyszaleć miały się pozostałe gwiazdy. Gracze Asseco Prokomu od pierwszych minut starali się z całych sił podjąć walkę z gigantem, zapominając o różnicy w budżetach obu rywalizujących klubów. Dobre akcje Donatasa Motiejunasa (17 punktów w pierwszej połowie) były dla moskwiczan sygnałem, że ich polski przeciwnik nie ma zamiaru oddać pola bez walki.

Gdynianie grali podobnie, jak w ostatnim euroligowym pojedynku z Uniksem Kazań: bez kompleksów, momentami wręcz porywająco, mimo sporej liczby prostych błędów. Kiedy w drugiej kwarcie trzy "trójki" w krótkim odstępie czasu trafił Przemysław Zamojski, strata do CSKA, która wcześniej sięgała już 12 punktów, błyskawicznie zmalała do jednego (39:40). Mistrzowie Polski byli na fali także przez pierwsze minuty drugiej połowy. Po trafieniu Adama Łapety objęli nawet sensacyjne prowadzenie 46:43!

Niestety, gdy moskwiczanie poczuli się zagrożeni dużo staranniej rozgrywali swoje akcje i zacieśnili swoją defensywę. Na efekty nie trzeba było długo czekać: już pod koniec trzeciej kwarty mistrz Rosji odzyskał ponad 10-punktową różnicę. I choć Asseco Prokom nie poddawał się, goście nie dali się już ani razu zaskoczyć.

Po niedzielnym meczu gdynianie mają na koncie dwa zwycięstwa i trzy przegrane w VTB. W czwartek czeka ich kolejny występ w Eurolidze - wyjazd do ekipy mistrza Włoch, Montepaschi Siena.

Asseco Prokom - CSKA Moskwa 65:74 (16:24, 23:17, 12:22, 14:11)

Asseco Prokom: Motiejunas 21, Zamojski 14 (4), Łapeta 12, Frasunkiewicz 8 (2), Blassingame 5, Szczotka 5, Lafayette 0, Kuebler 0, Hrycaniuk 0, Dmitriew 0, Seweryn 0

CSKA: Woroncewicz 20 (3), Krstić 17, Gordon 8 (1), Teodosić 8 (2), Kaun 7, Ponkraszow 5, Siskauskas 2, Mejia 0, Woronow 0, Kurbanow 0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki