Czujesz się antybohaterem meczu z Pogonią?
- Mogłem przesądzić o wygranej. Miałem na tacy szansę, aby dobić zespół Pogoni. Przede wszystkim myślę o karnym, który wykonałem w fatalny sposób i zostałem negatywną postacią tego meczu.
Tak chciałeś strzelić tego karnego?
- Wybrałem prawy róg bramkarza Pogoni. W ostatniej chwili zmieniłem zdanie. I wyszło fatalnie. Nawet na treningach nie strzelałem tak lekko i przewidywalnie.
Startujemy z naszym profilem na Twitterze. Czas rozruszać serwis i pokazać, że 140 znaków wystarczy, by oddać sportowe emocje.
— Sport DB (@baltyckisport) September 8, 2013
Bramkarz Pogoni zrobił ruch w swoją lewą stronę przed strzałem...
- Może właśnie dlatego zmieniłem róg i strzeliłem w ten, w który wykonał ruch.
Czułeś się na siłach, żeby strzelać tego karnego?
- Czułem się pewnie. Karny to jednak loteria. Był słabo uderzony. Gdybym strzelił mocniej, to nawet w przypadku wyczucia tego strzału przez bramkarza Pogoni, piłka mogłaby wpaść do bramki.
Wyleczyłeś się już ze strzelania rzutów karnych?
- Tak.
Szybko dostałeś szansę rehabilitacji, ale sytuacji sam na sam też nie wykorzystałeś.
- Gdybym ją wykorzystał, to ten przestrzelony rzut karny nie byłby wtedy taki arcyważny. Nie udało mi się jednak strzelić gola i w tej okazji. Chciałem trafić w krótki róg. Piłka mi jednak podskoczyła na trawie i poleciała dość wysoko nad poprzeczką. Szkoda, bo mógłbym szybciej zapomnieć o tym nieszczęsnym karnym.
W tej drugiej sytuacji mogłeś jeszcze podawać do Deleu?
- Raczej nie, bo go po prostu nie widziałem. Koncentrowałem się na samym strzale. W powtórkach dopiero widziałem, że Deleu dobiegał i był na dobrej pozycji. Jednak za daleko ode mnie. Gdyby był bliżej i krzyknął, to na pewno podałbym mu piłkę, żeby mógł spokojnie strzelić do pustej bramki.
Koledzy z drużyny mieli do Ciebie pretensje po meczu?
- Nie. Rozmawialiśmy o tych sytuacjach, a ja przeprosiłem kolegów w szatni. To się zdarza, a oni to rozumieją. Szansa na to, aby się poprawić, będzie już w sobotę. Chcę się zrehabilitować wobec kibiców oraz kolegów z zespołu i pomóc Lechii wygrać z Zawiszą.
Po meczu poszliście podziękować kibicom za doping. Co usłyszałeś od fanów?
- Mówili: "Trzymaj się, Piotrek".
Żal straconych dwóch punktów w końcowych sekundach meczu?
- Z przebiegu meczu Pogoń miała optyczną przewagę. Kilka razy uratował nas Sebastian Małkowski świetnymi interwencjami. Trochę nam zabrakło, żeby wygrać. Uciekły nam cztery punkty - po dwa z Podbeskidziem i Pogonią. Wygrywając te dwa spotkania, dziś bylibyśmy liderami i nastroje byłby jeszcze lepsze. Tych punktów może nam później zabraknąć.
Trener Probierz powiedział, że brakuje Wam jeszcze boiskowego cwaniactwa.
- Mamy młodą drużynę. Brakowało przetrzymania piłki, wybicia rywala z rytmu i grania na czas. Każdy się uczy na błędach i będziemy się starali, żeby ich już nie popełniać.
W drugiej połowie nie cofnęliście się za bardzo w stronę własnego pola karnego?
- Czasami pewnie tak, ale to przez to, że nie umieliśmy się utrzymać przy piłce. Pogoń to jednak dobra drużyna i trochę nas przycisnęła.
Początek sezonu dla Lechii jest jednak świetny. Siedem meczów z rzędu w ekstraklasie bez porażki i najlepszy start w historii tego klubu.
- A mogło być lepiej, gdyby niektóre zremisowane mecze zakończyły się zwycięstwami. Można się jednak cieszyć, że wciąż jesteśmy niepokonaną drużyną w tym sezonie.
A z przyjemniejszych rzeczy, to w pierwszej połowie zaliczyłeś ładną asystę przy golu Piotra Grzelczaka?
- To prawda, ale ta asysta jakoś mnie nie cieszy. Liczyłem na coś więcej. Mogłem strzelić dwa gole, mieć asystę i dziś byłbym bohaterem i byłbym w innym nastroju.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?