Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Więcej miejsc dla mam

Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
- W wojewódzkim przybędzie kilkanaście łóżek - cieszy się dr Piotr Zygmuntowicz
- W wojewódzkim przybędzie kilkanaście łóżek - cieszy się dr Piotr Zygmuntowicz Tomasz Bołt
Przez kilka dni kobiet do porodu nie przyjmował Szpital Wojewódzki w Gdańsku.

Na kilkanaście godzin przyjęcia wstrzymał Szpital Specjalistyczny na gdańskiej Zaspie. Powód ten sam - nie było ani jednego wolnego miejsca.

Na początku stycznia głośno było o przypadku odesłania rodzącej w środku nocy do innej placówki. Podobnymi informacjami z naszych łamów "bombardowaliśmy" władze pomorskiej służby zdrowia od kilku miesięcy.

Do końca tego roku na oddziałach położniczych w pomorskich szpitalach przybędzie blisko 30 miejsc dla przyszłych mam. Taką decyzję podjęli wicemarszałek Leszek Czarnobaj oraz Jacek Domejko, dyrektor szpitala Akademii Medycznej. Jeżeli zwyżkowy trend porodów utrzyma się w regionie również w latach następnych, trzeba będzie stworzyć jeszcze jeden, 50-łóżkowy oddział położniczy, i to najpewniej w Trójmieście, bo tu są one najbardziej oblężone.

W gdańskim Szpitalu Wojewódzkim odbiera się w ciągu dnia średnio siedem porodów, w Specjalistycznym na Zaspie bywają dni, kiedy rodzi ponad 20 kobiet. Trzecim szpitalem, który cieszy się największą popularnością wśród kobiet w ciąży, jest placówka w Wejherowie. Zdaniem dr Anny Legan, wojewódzkiego inspektora ds. położnictwa i ginekologii - właśnie te oddziały są najbardziej przeciążone.

Napór pacjentek na Zaspę i Wejherowo powinien się zmniejszyć pod koniec roku, bo do tego czasu w wojewódzkim przybyć ma ok. 17 łóżek dla młodych mam. Wcześniej, bo jeszcze w kwietniu, o pięć miejsc wzbogaci się Klinika Położnictwa w szpitalu AMG przy ul. Klinicznej. Kierujący nią prof. dr hab. Krzysztof Preis uważa, że w klinice zmieściłoby się ich nawet 10.

- W tak trudnej sytuacji każde dodatkowe miejsce dla rodzącej jest na wagę złota - podkreśla.
Jednak na pozostałych oddziałach w Trójmieście żadnego nadprogramowego łóżka nie da się już wcisnąć. Mirosław Domosławski, dyrektor wojewódzkiego przyznaje, że zanim ustawi w nim 17 nowych łóżek, musi przebudować i przeorganizować kilka pięter. Mamy i noworodki dostaną jeszcze parter, zajęty aktualnie przez laryngologię.

- Na ten poziom, gotowy już po generalnym remoncie, przeprowadzi się ginekologia - tłumaczy dr Leszek Klimaszewski, wicedyrektor ds. lecznictwa. - Dzięki temu dwa piętra nad nią powstaną dwuosobowe sale z łazienkami dla pacjentek oraz oddział patologii noworodka z prawdziwego zdarzenia.
- Pozwoli to nie tylko powiększyć oddział liczący dziś 26 łóżek, ale i poprawić mamom i ich dzieciom warunki pobytu - cieszy się dr Piotr Zygmuntowicz, ordynator położnictwa i ginekologii. Dziś oddział pęka w szwach, mimo że na niewielkie sale upchnięto po trzy łóżka. Mimo tłoku przyszłe mamy chętnie tutaj rodzą.

- To zasługa personelu, który z troską odnosi się do pacjentek, położnych znanych im ze szkół rodzenia oraz sterylnej czystości, do której młode mamy przywiązują dużą wagę. Na dodatek każda kobieta, która zechce, dostanie do porodu znieczulenie - deklaruje dyrektor Domosławski.

Prof. Krzysztof Preis nie ma złudzeń - przyjdzie dzień, i to wkrótce, gdy rodzić w Trójmieście będą musiały mieszkanki nawet odległych miejscowości. Oddziałom położnictwa w Kartuzach, Starogardzie Gd., Kwidzynie i Człuchowie grozi bowiem zamknięcie z powodu braku ginekologów.

- Jeden, dwóch lekarzy nie jest w stanie zagwarantować pacjentkom bezpieczeństwa - ostrzega profesor. Poziom opieki, który mogą z tego powodu zaoferować te oddziały, porównać można do tego w izbach porodowych, które zlikwidowano w latach 80. Tymczasem na wniosek wojewody o zwiększenie miejsc specjalizacyjnych dla młodych lekarzy Ministerstwo Zdrowia przez rok nie odpowiedziało.

Nie ma sprzętu dla wcześniaków

Władze służby zdrowia na Pomorzu mają jeszcze jeden problem do rozwiązania - dramatyczny brak aparatury do ratowania życia wcześniaków.

Więcej porodów to więcej maleńkich i przedwcześnie urodzonych noworodków, które przeżyć mogą tylko w inkubatorach, podłączone do respiratorów, pomp infuzyjnych i innej aparatury. Najbardziej ich brak odczuwają szpitale na Zaspie i przy ul. Klinicznej, gdyż tu znajdują się jedyne na Pomorzu oddziały intensywnej opieki medycznej dla najmniejszych i bardzo chorych wcześniaków, czyli dzieci urodzonych przed 37 tygodniem ciąży, o wadze mniejszej niż 2500 g.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki