Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Burzliwa historia DKW Hohe Klasse [ZDJĘCIA]

Marek Ponikowski
DKW F89 zadebiutował kilka miesięcy później niż IFA F9. Dla odróżnienia zmieniono więc wygląd przodu
DKW F89 zadebiutował kilka miesięcy później niż IFA F9. Dla odróżnienia zmieniono więc wygląd przodu Archiwum autora
Jak to się stało, że we Wschodnich i Zachodnich Niemczech produkowano dwa niemal identyczne samochody? - wyjaśnia Marek Ponikowski

Gdybym napisał, że moje dzieciństwo i młodość spowijała błękitna mgiełka spalin wydmuchiwanych przez dwusuwy, byłaby to zapewne górnolotna przesada. Nawet najbardziej zdezelowanych "dekawek" z drewnianym nadwoziem oklejonym sztucznym tworzywem zwanym dermatoidem i marnych, ale za to drogich jak na ówczesną kieszeń, motocykli SHL i WFM było w Polsce o wiele za mało, by ich kopcące spalonym olejem silniki mogły przesłonić słońce.

Z drugiej strony - na podwórku kamienicy, na którym jako kilkulatek bawiłem się z kolegami, starszy kuzyn jednego z nich, pan Gienek, wiecznie naprawiał albo regulował swoje kilkunastoletnie DKW F8.

Pierwszym samochodem w naszej rodzinie była przedwojenna "dekawka" wuja, wyróżniająca się tym, że jej oryginalne nadwozie któryś z poprzednich właścicieli zastąpił blaszaną karoserią Polskiego Fiata 508 Junak.

Gdy moi rodzice dorobili się auta, był to dwusuwowy Trabant 601, produkowany w Automobilwerk Zwickau w NRD, czyli w zakładach należących niegdyś do koncernu Auto Union i wytwarzających samochody DKW. Jako jedyny domownik z prawem jazdy zostałem nadwornym kierowcą…

***
Błyskotliwą, ale stosunkowo krótką, trwającą mniej niż pół wieku karierę silnika dwusuwowego w motoryzacji zawdzięczamy przede wszystkim osiadłemu w Niemczech Duńczykowi Jorgenowi Shafte Rasmussenowi, inżynierowi o smykałce do interesów, który w 1916 roku zaczynał od pojazdu o napędzie parowym (skrót DKW wywodził się od słowa Dampfkraftwagen, czyli samochód parowy), ale w trzy lata później skonstruował mały silnik dwusuwowy o dwóch cylindrach i niesłychanie prostej konstrukcji, z siedmioma zaledwie częściami ruchomymi. Okazał się wprost stworzony do napędu motocykli.

Właśnie z motocykli z silnikami dwusuwowymi zasłynęła niebawem marka DKW. W latach trzydziestych fabryka w Zschopau w Saksonii była ich największym na świecie producentem. W 1928 powstał F-15, pierwszy samochód marki DKW z dwusuwowym silnikiem motocyklowym o dwóch cylindrach i z napędem kół tylnych.

W trzy lata później w fabryce DKW z Zwickau weszła do produkcji "dekawka" z nieco większym silnikiem ustawionym poprzecznie i napędzającym koła przednie za pośrednictwem trzybiegowej skrzyni wyposażonej w tzw. wolne koło. Ten patent zmniejszał zużycie paliwa oraz eliminował nieprzyjemne szarpanie przenoszące się z układu napędowego na nadwozie.

Wówczas też pojawił się charakterystyczny dla aut marki DKW szczegół wyposażenia w postaci zagiętej klamki wyrastającej ze środka tablicy przyrządów i służącej do zmiany biegów. W reklamach zaczęto rozszyfrowywać skrót DKW jako "Der Kleine Wunder" - "mały cud". Polacy, choć cenili niedrogie i solidne auto, woleli inną wersję. Przezwisko "Dykta, Klej, Woda" stanowiło aluzję do prymitywnego, co tu ukrywać, nadwozia pojazdu.

***
Na przełomie lat 20. i 30. Rasmussen dzięki kapitałom pochodzącym z rosnącej sprzedaży motocykli i samochodów DKW przejął kontrolę nad trzema innymi saksońskimi firmami motoryzacyjnymi: Audi, Horch i Wanderer. Powstał koncern Auto Union, nowocześnie zarządzany i wykorzystujący na skalę wówczas niespotykaną możliwości wspólnego projektowania i unifikacji części.

Marce DKW nie odpowiadała jedna rola producenta tanich aut dla mniej zamożnej klienteli. Pojawiały się więc modele o nietypowej dla DKW konstrukcji, takie jak Schwebeklasse z aerodynamicznym (choć niezbyt urodziwym) nadwoziem i czterocylindrowym silnikiem dwusuwowym w układzie V napędzającym tylne koła oraz Sonderklasse z nadwoziem zapożyczonym z Wanderera W24 i jeszcze dziwniejszym źródłem napędu: w czterech cylindrach spalała się mieszanka benzyny, oleju i powietrza, dwa pozostałe pełniły rolę sprężarki tłoczącej mieszankę do cylindrów roboczych.

Choć ten silnik miał wszystkie wady dwusuwu i budowę niemal równie skomplikowaną co jednostka czterosuwowa, Sonderklasse cieszyła się sporą popularnością. W latach 1937-39 znalazła ok. 10 tys. nabywców.

Przeczytaj więcej artykułów o motoryzacji Marka Ponikowskiego

***
W roku 1939 ukończono prace nad zupełnie nowym modelem, roboczo nazywanym F9 Hohe Klasse i pomyślanym jako następca "dekawek" F7 i F8. Miał trzycylindrowy silnik o pojemności 900 cm sześc. i mocy 28 KM ustawiony wzdłużnie, przedni napęd, cztery biegi oraz bardzo ładne, aerodynamiczne nadwozie.

Ze względu na rosnące kłopoty z tzw. głęboko tłoczną blachą karoseryjną planowano zastąpić ją elementami z duroplastu, tworzywa, które opracowane zostało wspólnie z firmą chemiczną Rommler AG. Była to syntetyczna żywica z wypełniaczem w postaci zmielonych odpadów drzewnych; po latach w NRD wrócono do tej technologii w P 70 i Trabancie, ale z wypełniaczem bawełnianym.

Dziesięć prototypów miało jednak nadwozia blaszane. Z tej dziesiątki wojnę przetrwały trzy, wszystkie w sowieckiej strefie okupacyjnej. Jedno auto, odnalezione w Lipsku, wróciło do macierzystej fabryki. Zostało skopiowane jako IFA F9, którą upaństwowiona fabryka w Zwickau zaprezentowała w 1948 roku na targach w Lipsku. Nadwozie drugiego prototypu odkryto w zniszczonych zakładach DKW w Spandau i potajemnie wywieziono na zachód. Wykorzystane zostało w odrodzonej fabryce DKW, która znalazła prowizoryczną siedzibę w dawnych halach Rheinmetall-Borsig w Düsseldorfie. Model DKW F89 łączył nowoczesne nadwozie wzorowane na Hohe Klasse z rozwiązaniami technicznymi przedwojennego modelu F8 (dwucylindrowy silnik o pojemności 700 cm sześc. i mocy 23 KM).

Najciekawsze były losy trzeciego prototypu. Pewien pracownik DKW wyjechał nim na zachód, gdzie auto zarekwirowali pracownicy brytyjskiego ministerstwa zaopatrzenia. Po testach w uczelni wojskowej w hrabstwie Surrey trafiło w ręce Australijczyków zamierzających uruchomić produkcję samochodów wzorowanych na DKW. Plany te upadły i auto zostało sprzedane na aukcji.

Nabywca zastąpił z czasem zużyty zespół napędowy agregatem z DKW F89. Mocno sfatygowany pojazd przechodził z rąk do rąk, aż wreszcie odkupiła go od kolejnego właściciela dyrekcja muzeum fabrycznego Audi. Po renowacji jest dziś eksponatem Muzeum Augusta Horcha w Zwickau.
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki