Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowe prawo miało pomóc ofierze, a pogarsza jej sytuację

Tomasz Słomczyński
Przemek Świderski
Miało być lepiej, a wyszło jak zwykle - chciałoby się powiedzieć po lekturze ostatniego raportu Najwyższej Izby Kontroli. Tym razem kontrolerzy sprawdzili, jak w praktyce wygląda stosowanie przepisów w zakresie tzw. Niebieskiej Karty, czyli - jak wygląda pomoc ofiarom przemocy domowej.

NIK formułuje w raporcie szereg wniosków, które można podsumować jednym zdaniem - jest gorzej niż było. Nowe przepisy, wprowadzone w październiku 2011 r., "znacznie pogorszyły sytuację osób dotkniętych przemocą w rodzinie, a także spowodowały znaczny spadek liczby ujawnianych przypadków przemocy w rodzinie" - piszą kontrolerzy NIK.
Przypomnijmy pokrótce, co zostało wprowadzone do polskiego prawa w ciągu ostatnich trzech lat.

Niebieska Karta to nazwa procedury, zgodnie z którą mają postępować przedstawiciele władzy samorządowej, organy ścigania i inne instytucje - wobec osoby dotkniętej przemocą w rodzinie, jak również wobec sprawcy tej przemocy.

Chodzi o przepisy wprowadzone w życie poprzez nowelizację ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie (sierpień 2010 r.) i wydanie rozporządzenia w sprawie Niebieskiej Karty (wrzesień 2011 r.). Zmiany te spowodowały sytuację, w której policjant (ale nie tylko, również np. pracownik socjalny) podczas interwencji wypełnia formularz, który trafia do specjalnego gremium. Bo też nowe przepisy nakazały gminom stworzenie i uruchomienie tzw. zespołów interdyscyplinarnych. To mają być grupy specjalistów, których zadaniem jest rozwiązać przemocowy problem, stosując wielopłaszczyznowe podejście i dostosowując plan działania indywidualnie do każdego przypadku. W skład zespołu interdyscyplinarnego wchodzą m.in. pracownicy społeczni, policjanci, przedstawiciele organizacji pozarządowych, służby zdrowia czy wymiaru sprawiedliwości. Wszystko po to, żeby osoba bita przez członka rodziny mogła otrzymać szeroko zakrojoną pomoc.

Brzmi wspaniale. Gminy przyjęły specjalne programy, powołały zespoły i rozpoczęły działania, którym teraz przyjrzała się NIK.

A oto główne wnioski z kontroli:

1. Stworzenie zespołów interdyscyplinarnych miało niekorzystny wpływ na sprawność działań, ponieważ spowodowało wydłużenie czasu reakcji na przypadki przemocy.

2. Przyjęte rozwiązania zakładają nadmiernie biurokratyczne struktury organizacyjne, skomplikowane i przewlekłe procedury postępowania, w zasadzie uniemożliwiają sprawne udzielenie szybkiej pomocy ofiarom.

3. Praktycznie w żadnej z objętych kontrolą jednostek (było ich 37 w całym kraju) nie wyodrębniono w planie finansowym środków na realizację zadań związanych z realizacją programu przeciwdziałania przemocy w rodzinie, a jeżeli już środki takie zostały wyodrębnione, to były to niewielkie kwoty.

4. Z uwagi na tak znaczne rozbudowanie formularza Niebieskiej Karty jest on niefunkcjonalny w warunkach policyjnej interwencji.

Z Krzysztofem Sarzałą, przewodniczącym Zespołu Interdyscyplinarnego w Gdańsku i szefem Centrum Interwencji Kryzysowej, rozmawia Tomasz Słomczyński

Zgadza się Pan z opinią NIK?
Nie byłbym tak okrutny, jak NIK. Procedura Niebieskiej Karty nie jest pozbawiona wad. Jednak wydaje mi się, że jeśli czynnik ludzki nie zawiedzie, to nie jest ona taka zła.

NIK mówi o nadmiernym zbiurokratyzowaniu pomocy ofiarom przemocy.
Nie obawiałbym się nadmiernego sformalizowania czy nadania urzędniczego tonu, bo wiem, że to przynosi całkiem niezły efekt. Niektórym tak zwanym specjalistom potrzeba takiego bata, jakim jest administracyjny obowiązek podjęcia działań.

A jednak kontrolerzy NIK mówią, że właśnie dlatego nie wypełnia się takich formularzy, bo osoby za to odpowiedzialne wiedzą, że będą miały z tym dużo dodatkowej pracy, za którą nikt im nie zapłaci. To po pierwsze. A po drugie - sami poszkodowani przemocą nie chcą mieć zakładanej karty, bo będą musieli "zeznawać" przed obcymi ludźmi, a jest to sytuacja upokarzająca.
Dwa razy: nie. Po pierwsze - mogę powiedzieć o Gdańsku, tu nie ma żadnego spadku spraw, wręcz przeciwnie. Dlatego nie myślę, żeby ktoś obawiał się wszczynania procedury NK. Druga sprawa - to nie osoba pokrzywdzona decyduje czy NK jest zakładana. To powinna być autonomiczna decyzja specjalisty, który ma ją założyć. Czasami działania są podejmowane nawet wbrew osobie pokrzywdzonej. To bywa zasadne, kiedy na przykład osoba pokrzywdzona nie bierze pod uwagę, że czasami krzywdzone jest również dziecko.

NIK twierdzi, że wydłużył się czas od zgłoszenia do udzielenia pomocy.

Nie wiem, jak jest w innych miastach Polski. W przypadku Gdańska nastąpiło przyspieszenie. Od wpłynięcia zgłoszenia w ciągu trzech dni muszę podjąć działania, zebranie grupy roboczej to jest kwestia kilku telefonów. A potem... Rzeczywiście, ciągnie się to zbyt długo. Jest jakaś inercja w tym, co się dzieje potem... Postępowanie trwa czasami rok. Wtedy ja się zastanawiam, czy to w ogóle ma sens. Moim zdaniem powinno trwać trzy, cztery miesiące.

A jeśli chodzi o upokorzenie osoby pokrzywdzonej, która staje przed zespołem ludzi...
Tu w grę wchodzi czynnik ludzki, o którym już mówiłem. Oczywiście, że nie powinno tak być, żeby osoba pokrzywdzona czuła się jak na jakimś kolegium ds. wykroczeń. To już wtedy od samych specjalistów zależy, czy takie spotkanie posuwa sprawę do przodu, czy też kończy się na urzędniczym zebraniu podstawowych informacji.

Sam formularz NK jest niefunkcjonalny.
Tu - zgoda. Jest strasznie rozdęty. On ma służyć interwencji, powinno tam być góra 10 krótkich pytań i lakonicznych odpowiedzi.

NIK wspomina też o problemach lokalowych, o braku pieniędzy na wdrażanie programów o tym, że ludzie pracują za darmo...
I tu też się zgadzam z kontrolerami NIK. W przypadku Gdańska jest tak, że nad tymi problemami pracuje armia ludzi. Zajmuje to masę czasu. Nikt za to grosza nie dostaje. Pracownicy socjalni są obciążeni bardzo dużą liczbą dodatkowych obowiązków. Bo problem przeciwdziałania przemocy w Polsce w sensie finansowym jest pozostawiony sam sobie.

Niebieska Karta działa?
W 30 proc. zgłoszeń udaje nam się pomóc. To dobry wynik.

Rozmawiał: Tomasz Słomczyński

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki