Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na awans zasłużyli tylko polscy kibice

Janusz Woźniak
Z trenerem współpracującym reprezentacji Polski Bogusławem Kaczmarkiem o tym, kto jest jego zdaniem faworytem Euro i z jakiego powodu ponieśli tak sromotną porażkę

Okolice Sztumu są piękne. Jeziora, zieleń, w tej scenerii dom Kaczmarków. Koi pan skołatane na EURO 2008 nerwy.
A powinienem... Tak naprawdę trudno jednak być spokojnym po naszych grupowych występach w tych mistrzostwach. To nie tak miało być, bo inne były oczekiwania nie tylko kibiców, ale także samych piłkarzy i oczywiście sztabu szkoleniowego. A w Sztumie, z rodziną, rzeczywiście można wypocząć, odcinając się od stresów i... różnego typu pseudofachowych opinii.

Nie trzeba być wielkim fachowcem, aby stwierdzić, że na tle innych drużyn na EURO reprezentanci Polski poruszali się wolno, nieporadnie, ślamazarnie.
Nie chcę polemizować z takimi opiniami. Na zgrupowanie w Niemczech przyjechali piłkarze o różnym stopniu zmęczenia organizmu wynikającego z terminu zakończenia ligowych rozgrywek i występów w klubowych drużynach w poprzednim już sezonie. Przez pierwszy tydzień obciążenia treningowe były więc zindywidualizowane. Wszystko działo się zgodnie z akceptowanymi przez Leo Beenhakkera pomysłami Mark Lindemann.

I efekt był widoczny. Jeden zdobyty punkt, jedna bramka, ostatnie miejsce w grupie. Liczył pan przed wyjazdem do Austrii, że możemy awansować chociażby do ćwierćfinału tych mistrzostw.
Liczyłem, bo pamiętałem przecież jak graliśmy w eliminacyjnych zwycięskich meczach z Portugalią w Chorzowie czy Belgią w Brukseli. Ten styl, ten poziom grania, mógłby nam przynieść sukces także na EURO. Niestety okazało się, z różnych zresztą powodów, że na EURO zabrakło nam nieomal połowy drużyny, która tak podobała się wszystkim w zwycięskim meczu z Portugalią. Mistrzowski turniej źle się dla nas zaczął. Po niezłym meczu z Niemcami, przegranym 0:2, rywalizacja w grupie tak się ułożyła, że nawet dwa zwycięstwa nad Austrią i Chorwacją nie dałyby nam awansu. Co najwyżej wrócilibyśmy do domu w lepszych humorach i oczywiście to bardzo ważne, bo pomiędzy sześcioma zdobytymi punktami a jednym jest jednak przepaść. Teraz możemy tylko gorzko żartować, że od początku fazę pucharową EURO 2008 w telewizji oglądają razem z nami ciągle jeszcze aktualni mistrzowie Europy Grecy i wicemistrzowie świata Francuzi. Żadne to jednak pocieszenie. A dodam jeszcze tylko, że moja wiara w polski podbój EURO 2008 wyraźnie stopniała, kiedy obejrzałem w akcji wszystkie drużyny tego turnieju. W zasadzie na awans zasłużyli tylko polscy kibice, bo oni - na trybunach i innych miejscach EURO - byli fantastyczni.

Tak słabo wypadaliśmy na tle innych rywali.
Niestety. Powiedziałbym tak: trzeba zapomnieć, że żaby mogą grać dobrze w piłkę. Zaznaczyły się wyraźne tendencje w futbolu. Bardzo dobre przygotowanie biegowe i wytrzymałościowe musi być poparte dobrymi warunkami fizycznymi i nienaganną techniką, która pozwala na swobodne operowanie piłką. Dopiero później o sukcesie decydują niuanse taktyczne, jak chociażby wykorzystanie ofensywnych zdolności w grze bocznych obrońców zdolnych do dublowania pozycji skrzydłowych.

Myśmy takich piłkarzy nie mieli.
Mieliśmy Artura Boruca i... całe szczęście, bo inaczej nasz występ byłby oceniany na poziomie piłkarskiej katastrofy. Zawiodło w naszej reprezentacji kilku piłkarzy, którzy stanowili o jej sile w eliminacjach. Mam tu na myśli Żurawskiego, Krzynówka, Smolarka czy Lewandowskiego.

Jeszcze przed mistrzostwami opuścili kadrę Jakub Błaszczykowski i Tomasz Kuszczak. Powodem były kontuzje, ale absencja tego pierwszego do dzisiaj wywołuje różnego rodzaju spekulacje.
Ja mam wiedzę, która nie pasuje do sensacyjnych doniesień. Urazy obu piłkarzy zostały potwierdzone przez lekarzy. Beenhakker stanął przed trudną decyzją, szczególnie w przypadku Kuby Błaszczykowskiego. Uwierzył fachowcom, porozmawiał z samymi piłkarzami i postąpił jak postąpił, czyli w jego przekonaniu najlepiej w interesie reprezentacji, bo grać w niej przecież powinni w pełni zdrowi zawodnicy.

Dziennikarze, obserwujący te mistrzostwa bezpośrednio, szukając różnych przyczyn słabego występu Polaków mówią i piszą o tym, że Beenhakker bagatelizował rolę polskich członków sztabu szkoleniowego, opierając się na współpracownikach z Holandii.
Ja mam to komentować, czy polemizować z tymi opiniami? Po co? Powiem tak. Każdy członek sztabu szkoleniowego miał na Euro do wypełnienia wcześniej przypisane zadanie. Na ławce rezerwowych Beenhakkerowi towarzyszył tylko Dariusz Dziekanowski. Adam Nawałka i Jan Urban obserwowali grę rywali, a ja zajmowałem miejsce na trybunach, aby z tej perspektywy oglądać nasze mecze. Schodziłem tuż przed przerwą do szatni i dzieliłem się swoimi uwagami z Leo. On wyciągał z nich ostateczne wnioski.

Po ostatnim meczu naszej reprezentacji na EURO 2008 Beenhakker jakby przestał być ulubieńcem mediów. Urażony mówił, że może odejść, ale... chce nadal pracować z reprezentacją Polski. Z tym samym sztabem szkoleniowym?
Poproszę o inne pytanie... oczywiście żartuję. Beenhakker ma ważny z Polskim Związkiem Piłki Nożnej kontrakt do końca eliminacji najbliższych mistrzostw świata, czyli do 2009 roku. Natomiast wszystkie umowy o pracę członków sztabu szkoleniowego kończą się 30 czerwca, czyli za kilka dni. Taki jest na dzisiaj stan faktyczny.

Pan zostanie w tym sztabie?

Teraz naprawdę poproszę o inne pytanie.

No to już na zakończenie naszej rozmowy zapytam, kto jest pańskim faworytem EURO 2008?
W finale zagrają Niemcy z Włochami lub Hiszpanią, bo odpowiadam na to pytanie nie znając jeszcze wyniku ćwierćfinałowej potyczki Hiszpania - Włochy. A w finale? Może być tak jak mawiał angielski napastnik Gary Lineker, że piłka nożna to taka gra w której gania za futbolówką 22 facetów, a na końcu i tak wygrywają Niemcy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki