Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trzy dni, dwa kraje, dwa mecze

Waldemar Gabis
Przemek Świderski
W ciągu niespełna 48 godzin koszykarze Asseco Prokom Sopot rozgrywają dwa mecze i to w dwóch dość odległych od siebie miejscach. W czwartek późnym wieczorem rozstawali się w Mediolanie z tegorocznym sezonem Euroligi, a już w sobotę o godz. 18 w słupskiej hali Gryfia zmierzą się w walce o punkty w polskiej ekstraklasie z Energą Czarni.

Jednak oba spotkania nie mają specjalnego znaczenia dla mistrzów Polski, którzy z jednej strony już wcześniej przekreślili swoje szanse na awans do czołowej ósemki Europy (podobnie, jak ich ostatni rywal, czyli włoski zespół Armani Jeans), a z drugiej jeszcze przed ostatnimi potyczkami ligowymi w sezonie zasadniczym zapewnili sobie pozycję lidera tabeli.

W czwartek zawodnicy Asseco Prokom byli na kompletnym luzie (mediolańczycy na jeszcze większym?) i zagrali świetny mecz. W 17. minucie prowadzili aż 50:24, nieco słabiej spisali się jedynie w trzeciej kwarcie. Aż sześciu graczy z Sopotu zdobyło więcej niż dziesięć punktów. Bezwzględnie najlepszy był Qyntel Woods, który bardzo dobrze rzucał za dwa (5 celnych na 7 oddanych) i trzy punkty (3/4), bezbłędny był w rzutach wolnych (4/4), miał też 5 zbiórek. I wszystko w niewiele ponad 25 minut, które spędził na parkiecie.

W ogóle sopocianie przeciwko Armani Jeans zagrali na bardzo dobrej skuteczności. Mieli 65,1 procent w rzutach za dwa (28 celnych na 43 oddane) i aż 84,6 w wolnych (23/26 - David Logan miał 6/6). Słabiej było w akcjach z dystansu - 35,2 procenta (6/17). No i chłopcy trenera Tomasa Pacesasa znakomicie bili się na deskach. 40 zbiórek (w tym 14 w ofensywie) Asseco Prokom do ledwie 23 mediolańczyków, to prawdziwa przepaść. Pod koszami szalał szczególnie doświadczony, 35-letni Pat Burke (9).

Efektowne zwycięstwo w Mediolanie 96:72 nic sopocianom nie dało. Poprawiło jedynie statystyki i wprawiło cały zespół w dobre humory. Czwartkowa wygrana była trzecią w Eurolidze, gdy trenerem jest Pacesas (dwa razy Asseco Prokom zwyciężał w sezonie zasadniczym tegorocznej edycji) i dopiero drugim triumfem w historii występów w fazie TOP 16 (ten pierwszy pod wodzą trenera Eugeniusza Kijewskiego w lutym 2007 roku w Stambule).

Mediolańskiej wiktorii nie ma co już jednak wspominać, bo dziś mistrzowie Polski grają w Słupsku. W hali Gryfii faworytem jest Asseco Prokom, ale zawodnicy Energi Czarnych w takich sytuacjach sprężają się podwójnie. Oni lubią sprawiać niespodzianki, no i mają jeszcze o co grać.

- Wygraliśmy ostatnio pięć kolejnych meczów, ale sytuacja w tabeli jest taka, że każda porażka może nam bardzo zaszkodzić. Te punkty są nam bardzo potrzebne, bo wciąż marzymy o miejscu w pierwszej czwórce - mówi dyrektor ds. sportowych Energi Czarnych Adam Romański.

Sopocianie ostatni raz przegrali w Słupsku w sezonie 2002/2003, a więc wtedy, gdy nie byli jeszcze mistrzami Polski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki