Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak pękła bańka z Amber Gold

Szymon Zięba, Łukasz Kłos
Reklamy Amber Gold zachęcały zapowiedziami kilkunastoprocentowej stopy zysku
Reklamy Amber Gold zachęcały zapowiedziami kilkunastoprocentowej stopy zysku fot. Tomasz Bołt
Tysiące oszukanych klientów, setki milionów długu i niewyjaśniona zagadka jednej z największych piramid finansowych. Rok po upadku Amber Gold wciąż nie widać końca śledztwa.

Ten szyld musiał wzbudzać zaufanie - wpisany w heraldczyną tarczę złoty krzyż patriarchalny godnie prezentował się na tle barwy bordo. Zaufało mu kilkanaście tysięcy ludzi. To zaufanie na wagę złota - blisko 700 mln zł.

"To będzie piękny dzień/Widzisz ten blask życia/Teraz możesz odlecieć/resztę pozostaw w dole" (tekst z piosenki "It Will Be Lovely Day" promującej linie lotnicze OLT, wykonanie Margaret, słowa Jacek Lusiński, tłum. własne).

Lato 2012 r. zapisało się na kartach najnowszej historii jako wyjątkowo gorące, nie tylko ze względu na rosnące słupki rtęci. To wtedy na jaw wyszły "wszystkie grzechy" Marcina P., a jego Amber Gold został okrzyknięty największą piramidą finansową współczesnej Polski.

Oficjalnie Amebr Gold zajmował się m.in. przechowywaniem i obrotem metalami szlachetnymi. Swoim inwestorom obiecywał góry złota. Zyski z lokat w kruszce miały sięgać nawet kilkunastu procent. Oferta była bezkonkurencyjna. Jeszcze rok temu niewielu przypuszczałoby, że Amber Gold okaże się wydmuszką, a w skarbcu firmy znajduje się ledwie ułamek powierzonej sumy.

Jeszcze 365 dni temu spółka chwaliła się dziesiątkami oddziałów w całej Polsce (choć w istocie większość założona była na zasadzie franczyzy). Sam prezes nie ujawniał publicznie swojego oblicza. O jego przeszłości niewiele było wiadomo, zważywszy, że niewielu potrafiło dojrzeć tożsamość Marcina P. w niejakim S., który kilka lat wcześniej "naciął" kilkuset klientów okienek Multikasy. Przejęcie nazwiska po żonie najwidoczniej się opłaciło.

Rozwój Amber Gold był na tyle dynamiczny, że Marcinowi P. zamarzyło się podbicie nieba. Jeszcze w sierpniu 2011 roku Amber Gold staje się udziałowcem linii lotniczych Jet Air - zalążka przyszłych linii lotniczych OLT (zbieżność nazwy z narodowym przewoźnikiem LOT przypadkowa), a cztery miesiące później czołowi politycy Pomorza wciągali samolot nowych linii lotniczych dostępnych na każdą kieszeń. Symbol nowej karty w rozwoju Portu Lotniczego w Gdańsku.

Na początku 2012 r. rusza zakrojona na szeroką skalę akcja promocyjna (pieniądze na marketing płynęły szerokim strumieniem), a Polacy wkrótce potem zakochali się w tanich lotach po kraju.

"Hej, kochanie, jesteśmy niewinni/ Tak jak ludzie zawsze są".

Wznoszeniu się na pozycję lidera towarzyszyły kolejne entuzjastyczne doniesienia medialne. Wśród piewców sukcesu projektu Marcina P. znalazł się nawet syn premiera - Michał Tusk, pracujący wówczas jeszcze jako dziennikarz.

Pierwsze tąpnięcie nastąpiło w chwili, gdy OLT odnotowywał kolejne rekordy. Wraz z początkiem lata pojawiały się pierwsze, krytyczne doniesienia medialne. Kulminacja nastąpiła na przełomie lipca i sierpnia, kiedy szefostwo OLT ogłosiło wstrzymanie lotów, a wraz z nim tysiące klientów Amber Gold wstrzymało oddech, pytając: czy upadek czeka również spółkę matkę OLT, czyli Amber Gold?

Kto miał jeszcze jakiekolwiek wątpliwości, pozbył się ich w ciągu kilkunastu kolejnych dni. W pierwszej połowie sierpnia 2012 roku Amber Gold ogłosił zamknięcie biur, a klienci, którzy tak szczodrze powierzali swoje oszczędności parabankowi, ustawili się w kolejkach pod jego oddziałami. Urzędnicy Komisji Nadzoru Finansowego (od dwóch lat walczący o ukrócenie podejrzanych praktyk w Amber Gold) odnotowali gorzki tryumf. A najczęściej zadawanym na ulicach pytaniem było: gdzie było państwo, że nie reagowało na to bezprawie?

Sierpień upłynął pod znakiem kolejnych, coraz bardziej sensacyjnych doniesień medialnych. Na jaw wyszła kryminalna przeszłość Marcina P. Okazało się, że założyciel Amber Gold skazywany był wielokrotnie za przestępstwa finansowe.

Dziś podejrzewa się jednak, że to nie raporty KNF i nie wcześniejsza kryminalna przeszłość Marcina P. sprowokowała służby do wzięcia pod lupę Amber Gold, a... podważenie pozycji państwowego molocha lotniczego - LOT. Tym bardziej, że spółka skarbu państwa była właśnie przygotowywana do zyskownej prywatyzacji.

Sprawa urosła do rangi narodowej tym bardziej, że z ostatnim dniem sierpnia zebrał się Sejm, a przed posłami i milionami obserwatorów transmisji czołowi politycy i urzędnicy tłumaczyli się z indolencji organów państwowych. Ten thriller polityczno-gospodarczy wciąż jednak nie znalazł happy endu. Wierzyciele Amber Gold dotąd nie odzyskali ani złotówki, a prokuratura nie kryje, że na ukaranie winnych zamieszania musimy jeszcze długo zaczekać.

Wielkie liczby Amber Gold

1 mln zł w gotówce oraz 57 kg złota, wycenionego na 9,3 mln zł znalazła ABW po przeszukaniu nieruchomości należących do spółki Amber Gold i małżeństwa P.

Majątek Katarzyny P. wyceniono na 4,5 mln zł. W jego skład wszedł m.in. zespół pałacowo-parkowy w Rusocinie, k. Pruszcza Gdańskiego.

146 samochodów liczyła flota należąca do firm Marcina P. Z tego 134 sprzedano na aukcji, odzyskując 7,2 mln zł.

Wartość sprzętu biurowego Amber Gold oszacowano na 4-5 mln zł. W jego skład wchodziły m.in. komputery, kserokopiarki czy sprzęt rtv. Do tego doszedł sprzęt telefoniczny (w tym najnowsze smartfony) o wartości 200 tys. zł.

Cztery apartamenty małżeństwa P. przy gdańskiej ulicy Szafarnia oraz nieruchomość przy ul. Starowiejskiej w Gdyni wyceniono na 20 mln zł.

Niemal 600 mln zł wynosi łączna kwota roszczeń wobec Amber Gold.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij, zarejestruj się i korzystaj za darmo: www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki