- Po trzech nieudanych egzaminach na prawo jazdy zapytałam instruktora, czy istnieje inna możliwość "załatwienia" tej sprawy - zeznała we wtorek przed gdańskim Sądem Okręgowym jedna ze świadków w głośnej sprawie tzw. afery łapówkarskiej w Pomorskim Ośrodku Ruchu Drogowego.
Choć rzekoma praktyka podejrzanych o korupcję egzaminatorów światło dzienne ujrzała jeszcze w 2009 roku, a w toku postępowania przesłuchano wielu świadków, adwokaci zdradzają, że nic nie wskazuje na rychły koniec procesu. Mimo to zeznania kolejnych osób zdają się potwierdzać zarzuty stawiane przez śledczych - ich zdaniem - skorumpowanym instruktorom jazdy.
- Syn nie zdał egzaminu trzy lub cztery razy, ale po każdym praktycznym był niezadowolony, uważał, że egzaminator niesprawiedliwie go traktował - wyjaśniał Jerzy P., inny z grona wezwanych na wtorkową rozprawę. - Pewien taksówkarz polecił mi osobę, z którą mogę porozmawiać na temat zdania prawa jazdy - powiedział, dodając przy tym, że za "załatwienie" sprawy zapłacił "chyba 1,4 tysiąca złotych".
Tymczasem lista świadków, od których sąd oczekuje wyjaśnień, sięga w sumie kilkuset osób. Na ławie oskarżonych zasiadło zaś łącznie kilkadziesiąt osób.
Głównym oskarżonym w procesie jest 50-letni Wojciech K., były egzaminator w ośrodku ruchu drogowego. Mężczyzna - jak ustalili śledczy - wcześniej pracował jako instruktor. Obecnie prokuratorzy sądzą, że dopuścił się łącznie ponad 100 przestępstw korupcyjnych. Poza tym według funkcjonariuszy gdańskiej Prokuratury Apelacyjnej, są dowody na to, że w istocie K. kierował zorganizowaną grupą przestępczą.
Prokuratorzy nie mają wątpliwości, że dysponują twardymi dowodami: kluczowe dla sprawy okazały się bowiem zeznania Cezarego B., głównego świadka oskarżenia i jednego z organizatorów przestępczego procederu. Mężczyzna poszedł na współpracę ze śledczymi i przekazał notatki, terminarz (w którym zapisał, komu, gdzie, kiedy i ile pieniędzy przekazywał za "załatwienie" egzaminu).
B. prowadził wówczas szkołę jazdy. Jego ośrodek bił rekordy popularności - wśród kursantów pojawiały się nawet osoby z południa Polski. Zyski z przestępstwa miały wynieść 100 tys. zł. Prokurator żąda od B. i od pozostałych oskarżonych zwrotu pieniędzy pochodzących z przestępczej działalności.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?