Kupcy piszą do prezydenta Gdyni. Konflikt zaostrza się

Dotyczą łamania przepisów prawa pracy i przeciwpożarowych. Do prezydenta Gdyni Wojciecha Szczurka kolejny raz skierowany został też wniosek o rozwiązanie umowy pomiędzy gminą a spółką Miejskie Hale Targowe SA o administrowanie halą. Wiadomo jednak, że raczej nie zostanie on uwzględniony.

- Na dziś nie widzę takiej potrzeby - usłyszeliśmy w poniedziałek od Wojciecha Szczurka.

Prezydent Gdyni dodał jednak, że sposób administrowania halą jest na bieżąco oceniany przez władze miasta i nie można wykluczyć, że zarządca zostanie zmieniony jeszcze przed 2012 r., do kiedy podpisana jest umowa z MHT SA. Kupcy domagają się takiego kroku, bo ich zdaniem administrowanie obiektem od dawna prowadzone jest w skandaliczny sposób. Jako potwierdzenie pokazują wyniki niedawnej kontroli Państwowej Inspekcji Pracy. Dokonano jej, gdy na dworze był mróz i okazało się, że temperatura w wielu boksach hali jest niewiele wyższa. W jednym z nich termometry wskazywały zaledwie 1,3 stopnia Celsjusza, w aż 13 zanotowano mniej niż 10 stopni Celsjusza. PIP stwierdziła dodatkowo uchybienia w sposobie oświetlenia hali.

- Przecież tak nie można pracować - denerwuje się Stanisław Spenner, prezes Stowarzyszenia Handlowców Hali Płaskiej, Łukowej i Centrum Handlowego. - Ciemno, zimno, a żadne skargi do administracji nie pomagają. Teraz mróz odpuścił, ale do niedawna był dramat. Poczekamy do kolejnej zimy i sytuacja się powtórzy, bo administracja ma za nic zalecenia PIP. Mieli usunąć wskazane usterki do końca lutego, a nic nie zrobili.

Kupcy zwracają też uwagę, iż już wcześniejsze kontrole działalności MHT, wewnętrzna Urzędu Miasta, a także dokonana przez Najwyższą Izbę Kontroli, wykazały liczne uchybienia. Było to m.in. nieprawidłowe naliczanie opłaty eksploatacyjnej i niejasności przy pobieraniu kwot za towar wystawiony przed boksy. Kontrolerzy magistratu sugerowali wtedy prezydentowi Gdyni, aby zerwał umowę z MHT. Władze miasta nie zdecydowały się jednak na taki krok, także dlatego, że gmina musiałaby rozliczyć się z MHT z nakładów poniesionych przez spółkę na remonty obiektu. Tymczasem po 2012 r. hala zostanie wydana miastu bez żadnych roszczeń.

Z zarzutami podnoszonymi przez kupców nie zgadza się Eugeniusz Łucyk, prezes MHT SA.

- Nie jest prawdą, że nie realizujemy zaleceń PIP, już mamy zaplanowany remont hali - mówi Łucyk. - Opłatę eksploatacyjną pobieraliśmy ostatni raz pięć lat temu. Teraz kupcy płacą po 28 zł za m kw. boksu, a i tak wielu zalega z opłatami. Część członków stowarzyszenia wymyśliła, że będzie płacić tylko 17 zł. Nie mamy sobie nic do zarzucenia. Dobrze administrujemy halą, stwarzamy kupcom godne warunki do prowadzenia handlu. Ale w zamian powinni płacić kwoty dzierżawy. Tymczasem wielu z nich tego nie robi, lecz woli pisać na nas skargi do prokuratury, które za każdym razem okazują się bezzasadne.

Niesnaski pomiędzy MHT SA a częścią kupców ciągną się od ponad siedmiu lat.
Kwestią sporną jest nie tylko sposób naliczania opłat i rozliczania się z nich przed kupcami, czy warunki do handlu, panujące w obiekcie. Dla przykładu kilka lat temu administracja odcięła kilku handlowcom prąd w boksach, co spowodowało skargi do prezydenta Gdyni. Do niedawna kupcy skarżyli się też na gołębie zanieczyszczające towar w boksach. MHT SA wynajęła w związku z tym sokolnika, który wypłoszył ptaki z kopuły hali. Ostatni spór dotyczył natomiast braku odpowiednich zabezpieczeń przeciwpożarowych.