Sędzia może mówić o wyjątkowym pechu, bo rankiem 8 września 2004 r. w drodze do pracy razem z innym sędzią padł ofiarą kolizji drogowej na gdańskim Niedźwiedniku. Na tył jego auta najechał dostawczy lublin, prowadzony przez 27-letniego kierowcę. Nikomu nic się nie stało, ale policjanci wezwani na miejsce zresztą przez samego sędziego kazali obu panom dmuchnąć w balonik. Kierowca lublina był trzeźwy. U sędziego alkomat wykazał ponad 1,2 promila alkoholu.
Musiał się pożegnać się z karierą, mimo że był jednym najlepszych arbitrów - miał na koncie między innymi trzy wyroki dożywocia w głośnym "procesie płatnych zabójców". Waldemar K. został zawieszony przez prezesa Sądu Okręgowego w Gdańsku w obowiązkach, policja zabrała mu prawo jazdy, sąd dyscyplinarny - immunitet sędziowski. Przed sądem w Słupsku obrońca sędziego mecenas Roman Nowosielski udowadniał, że na wynik mogła mieć wpływ substancja użyta do odkażanie miejsca pobrania krwi.
- Na pewno nie było to stosowany w takich przypadkach rywanol ale ciecz o zapachu alkoholu - zeznał Waldemar K. - Pobrano tylko raz krew, co jest niezgodne ze sztuką, bo aby móc ustalić czy mamy do czynienia z fazą wchłaniania czy eliminacji alkoholu z krwi to trzeba mieć przeprowadzone dwie próby - dowodził Roman Nowosielski.
Lekarka, która asystowała przy badaniu nie była w stanie wyjaśnić czy mogło dojść do pomyłki dlatego też sąd zdecydował że przesłucha pielęgniarkę, która pobierała sędziemu krew.
Marcin Kamiński
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?