Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Nasze matki, nasi ojcowie" w TVP 1. Niemiecki serial nie zasługuje na taki szum!

Mariusz Leśniewski
"Nasze matki, nasi ojcowie" - niemiecki serial w TVP 1
"Nasze matki, nasi ojcowie" - niemiecki serial w TVP 1 materiały prasowe ZDF
Niemiecki serial okazał się gniotem, a o takiego gniota nie warto się spierać. Róbmy lepiej swoje filmy!

Za sobą mamy emisję niemieckiego miniserialu "Nasze matki, nasi ojcowie", który wzbudził tak ogromne kontrowersje i emocje - jeszcze zanim został pokazany przez program pierwszy polskiej telewizji. Czy dobrze się stało, że władze TVP zdecydowały się na jego emisję. Wbrew wszelkim opiniom, że to serial antypolski, zakłamujący naszą historię, będę stał na stanowisku, że była to decyzja słuszna.

Bo żeby o czymś dyskutować, o coś się spierać, z czymś wreszcie walczyć, powinniśmy znać materię sporu. A politycy i inne rozmaite autorytety o niemieckim serialu rozprawiali, w ogóle... go nie znając, do czego też się przyznawali. To chyba absurd, prawda? Nie dajmy sobie też wmówić, że czegoś nie możemy oglądać, bo nam to zaszkodzi. Lata dziecięce mamy już za sobą, choć nie brakuje polityków, którzy chętnie w roli nierozgarniętych dzieciaczków by nas widzieli.

Absurdalne jest też tworzenie jakiejś nowej "listy dzieł zakazanych", czyli kontrowersyjnego, głośnego serialu nie pokażemy, bo TVP powinna dbać o misję czy też - bo i takie opinie się pojawiały - "pielęgnowanie polskości". A w przypadku "Naszych matek, naszych ojców" mamy do czynienia z atakiem na AK, mit polskiego podziemia i wreszcie uczynienie z akowców twardych antysemitów. Biorąc to pod uwagę, telewizja publiczna od niemieckiego serialu powinna się trzymać z daleka. Wolałbym osobiście, żeby trzymała się z dala od sensacyjnych gniotów klasy B i głupawych programów rozrywkowych, ale to tylko pobożne życzenie. Szkoda.

Po emisji "Naszych matek, naszych ojców" jasne jest jedno - ten film kompromituje przede wszystkim jego twórców! I każdy rozgarnięty widz, który ma jako takie pojęcie o historii i świecie, będzie takiego samego zdania. Niemieccy twórcy filmu się, brzydko mówiąc, podłożyli, próbując sprzedać swoją wizję historii - pełną przeinaczeń, niedomówień i zwyczajnych kłamstw. Pod względem merytoryczności ten serial to gniot, popis nieudolności, nic więcej.

No właśnie, ale czy w przypadku serialu można w ogóle mówić o jakichś walorach merytorycznych? Przecież pełnią one przede wszystkim funkcję rozrywkową - są do oglądania, nie do analizowania, nie do uczenia się z nich historii. A u nas zrobiło się straszne larum, że "Nasze matki, nasi ojcowie" to niemal manifest nowej niemieckiej polityki historycznej, czyli rozmywania win, przerzucania odpowiedzialności na ofiary, wybielania się, itp.

Jestem przekonany, że - jeśli Niemcy chcieliby zrobić taki filmowy manifest - zrobiliby to o kilka klas lepiej. Zrobiliby filmowego mercedesa, a nie rzęchowatego wartburga, bo - posługując się porównaniami motoryzacyjnymi - takim rzęchem jest serial "Nasze matki, nasi ojcowie". On nie zasługuje na taki szum, na takie głosy oburzenia, na takie zainteresowanie autorytetów i polityków. Miniserial ten ma tyle wspólnego z historycznymi faktami jak amerykańska "Rodzina Borgiów" z historią Italii (można teraz trzeci sezon oglądać w HBO).

Reasumując - nie traktujmy seriali tak poważnie, nawet jeśli mają przymiotnik - historyczny. To nie są seriale historyczne, tylko kostiumowe. I w kostiumy właśnie wbici "aktorzy" udający w niemieckim serialu akowców.

Ich się nie da traktować poważnie. No jasne, że przedstawiono ich jako antysemitów. To fakt poza dyskusją. Rozumiem głosy oburzenia. Nie rozumiem jednak, że z powodu słabego w sumie serialu wszczęto taką potężną burzę. On się hitem w Europie nie stanie, w Stanach Zjednoczonych też nie. Pojawiły się informacje, że za oceanem zostanie pokazany i wyrządzi mnóstwo szkód Polsce i postrzeganiu roli Polaków podczas drugiej wojny światowej. Ugruntuje mit Polaka-antysemity.

Obawiam się, że ten mit już jest tam mocno ugruntowany. Jasne, że trzeba z nim walczyć. Ale walczyć inteligentnie, a nie drąc szaty nad tym niemieckim serialowym gniotem, krzycząc w kółko - "Niemcy nas krzywdzą" .Trzeba prowadzić mądrą politykę historyczną. A film jest jej znakomitym narzędziem. Nasi sąsiedzi to rozumieją. Nie tylko Niemcy, ale też Rosjanie kręcą filmy, przedstawiające historię z ich perspektywy. Na ogół Polacy wypadają tam marnie, to fakt. Tyle tylko, że nie zakażemy kręcenia takich "dzieł". Idźmy lepiej tropem braci-Czechów, którzy kilka lat temu nakręcili "Ciemnoniebieski świat" - rzecz o czeskich lotnikach, walczących podczas Bitwy o Anglię. Kto widział ten film, ma wrażenie, że to Czesi ją wygrali, Brytyjczycy trochę pomogli.

A gdzie nasz film o bohaterskim "Dywizjonie 303"?
A gdzie film o herosach spod Monte Cassino? Gdzie serial o Powstańcach Warszawskich? Nie ma - są tylko siermiężne produkcje jak "Czas honoru". I boję się, że to się nie zmieni. Za chwilę Niemcy albo Rosjanie znów nakręcą swój jakiś wojenny serial albo kinowy film, my się będziemy oburzać - i tak do następnego razu. I faktycznie, może się kiedyś zdarzyć, że powstanie obraz, który trafi do szerokiego grona odbiorców, okaże się kasowym sukcesem i wtedy będziemy płakać, że wypacza polską historię.

Mądry Polak po szkodzie?

Chcesz obejrzeć serial, ale nie wiesz, kiedy jest emitowany? Sprawdź program tv!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki