Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chojnice zapłacą podatek deszczowy? Podczas każdej ulewy ulice zamieniają się w rzeki

Piotr Furtak
Podczas ostatniej ulewy chojnickie ulice zamieniły się w rwące  rzeki
Podczas ostatniej ulewy chojnickie ulice zamieniły się w rwące rzeki Piotr Furtak
Chojnice mogą być jednym z pierwszych miast na Pomorzu, gdzie trzeba będzie płacić za odbiór wód deszczowych. Zdaniem burmistrza Arseniusza Finstera, od tego nie uda się uciec, zwłaszcza, że każdy większy deszcz sprawia, iż okolice ronda Solidarności, dworca PKP, wiaduktu przy Tucholskiej i ulica Jana Pawła II toną w wodzie.

W ciągu kilkunastu ostatnich dni problem z podtopionymi ulicami chojniczanie mieli dwukrotnie. Mieszkańcy miasta przynoszą burmistrzowi tablice rejestracyjne samochodów, które po ulewach znajdują w kałużach. Arseniusz Finster rozkłada ręce - mówi, że Chojnice położone są w dołku i sytuacja będzie się powtarzała, chyba że...

- Jeśli mieszkańcy Chojnic chcą, abyśmy spróbowali rozwiązać ten problem, trzeba za to zapłacić - mówi burmistrz Finster. - Sądzę, że płacić powinni przede wszystkim zarządcy ulic, właściciele dużych sklepów, utwardzonych placów... z których podczas deszczów spływają ogromne ilości wody. Utrzymanie kanalizacji deszczowej kosztuje i to sporo. W wielu miejscach rury mają zbyt małe przekroje i nie są w stanie na bieżąco zebrać dużych ilości wody.

Finster podkreśla, że nie ma szans na to, aby dostać pieniądze unijne na przebudowę kanalizacji deszczowej, a miasta nie stać na tego typu inwestycję. Bez dodatkowych pieniędzy problemu nie uda się rozwiązać.

- Z pytaniami o podtopione ulice będę musiał zmierzyć się zarówno ja, jak i inni kandydaci, którzy w przyszłym roku będą ubiegali się o stanowisko burmistrza Chojnic - mówi Arseniusz Finster. - W mojej ocenie wprowadzenie nowych opłat to sposób na poprawienie sytuacji. Oczywiście w tej sprawie muszą wypowiedzieć się mieszkańcy miasta. Być może takie pytanie zadamy im podczas referendum.

Burmistrz Chojnic unika określenia "podatek deszczowy", woli mówić o opłatach za odprowadzanie wód deszczowych. Wprowadzono je m.in. we Wrocławiu. Urzędnicy wyliczyli, że rocznie przyniesie to dodatkowych 11 mln zł w budżecie. We Wrocławiu opłaty wyliczono od powierzchni nieruchomości. Za każdy jej metr trzeba zapłacić 6 groszy miesięcznie. I tak właściciele stumetrowych parterowych domków muszą co miesiąc zapłacić 6 złotych.

Drożej jest na przykład w Pile, gdzie stawka to 9 groszy za metr powierzchni budynku lub od utwardzonego placu (droga, parking).
Na temat wprowadzenia podatku deszczowego trwa dyskusja w kilku polskich miastach, między innymi w Bydgoszczy.

W Człuchowie również zdarzają się lokalne podtopienia, szczególnie w okolicach ronda i urzędu miejskiego, ale - zdaniem władz miasta - nie są one na tyle poważne, aby rozważać w prowadzenie tego typu opłat.

Na razie burmistrz Chojnic twierdzi, że problem być może uda się nieco zminimalizować dzięki kolektorowi, który powstaje przy budowie tzw. ronda biszkoptowego.

[email protected]

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki