Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdańsk: Wystawa antyaborcyjna zniknęła

Szymon Zięba
Przemek Świderski/ Archiwum
Oderwane rączki, zakrwawione główki i fragmenty ciał - kontrowersyjna wystawa antyaborcyjna, która pojawiła się na terenie należącym do Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej przy kościele św. Józefa w Gdańsku, po publikacjach "Dziennika Bałtyckiego" zniknęła z okolic ulicy Elżbietańskiej.

O problemie wystawy antyaborcyjnej pisaliśmy kilka miesięcy temu, po sygnale czytelniczki, która na makabryczny widok natknęła się, kiedy szła z dzieckiem do kościoła.

- Starałam się, żeby syn nie patrzył na te straszne obrazki - mówi Anna Dzierzgoń z Gdańska. -Zastanawia mnie natomiast fakt, jak na nasze miasto widzieli turyści zza granicy? Przecież to były widoki rodem z jakiegoś horroru - stwierdza kobieta i dodaje: - cieszę się, że te obrazy zostały zdjęte.

To nie pierwszy raz, kiedy podobna wystawa pojawiła się w Gdańsku. Włodarze miasta mówią wprost: podobne akcje społeczne to kiepska wizytówka miasta. Przyznają jednak, że mają związane ręce.

-To przypomina mi kontrowersje wokół wystawy Human Body. W obu przypadkach rzecz działa się na terenie nie należącym do miasta, w związku z tym żadne reakcje ze strony władz nie mogły być podjęte - stwierdza Antoni Pawlak, rzecznik prasowy prezydenta Gdańska i dodaje: - Moim zdaniem tego typu instalacje mają prawo funkcjonować tylko wtedy, gdy zapewni się, że obejrzą je wyłącznie zainteresowani. Sądzę, że umieszczanie takiej wystawy w miejscu publicznym to nie był najlepszy pomysł, podobne inicjatywy szkodzą wizerunkowi miasta. To bardzo dobra wiadomość, że wystawa znikła z krajobrazu Gdańska.

Z wątpliwościami próbowaliśmy podzielić się z właścicielami terenu, na którym umieszczono kontrowersyjną wystawę. -Jaką instancją kościelną jest Dziennik Bałtycki, żebyśmy się z tego tłumaczyli? Odmawiam komentarza - od tego jest kuria biskupia - usłyszeliśmy dzwoniąc do domu zakonnego. Rozmówca nie chciał podać nazwiska. Następnego dnia wystawa znikła z terenu Misjonarzy Oblatów.

-To aborcja stanowi drastyczny problem. Wystawy antyaborcyjne pokazują go w sposób mało estetyczny, ale w pełni prawdziwy. Pokazują czym jest aborcja w swojej istocie - komentuje ksiądz Rafał Starkowicz. - Myślę, że dziś człowiek często ucieka od poczucia wartości swoich czynów. Robi dużo naprawdę dużo złych rzeczy, ale nie widzi problemu, jeżeli mieści się to w kategoriach estetyki. Wystawy antyaborcyjne nie są jedyną formą zwrócenia uwagi na problem, nie wzbudzają one jednak we mnie sprzeciwu. Pokazywanie prawdy o tym, co dokonywane jest w czasie aborcji, jest swego rodzaju koniecznością - podsumowuje duchowny.

O zdanie zapytaliśmy też pomorskich polityków. - Wystawy co prawda nie widziałam, ale to chyba nie w porządku, że na widoku publicznym znajdowały się tak drastyczne zdjęcia, które zobaczyć mogą i dzieci - stwierdza Iwona Guzowska, posłanka PO i podkreśla, że obawia się, że to może być antyreklama dla Gdańska. - To bowiem pokazuje nie konserwatyzm, a zacofanie. Każdy człowiek powinien mieć prawo do decydowania o sobie, a taki przekaz i tak nie zmieni zdania tych kobiet, które np. muszą poddać się aborcji. Taka instalacja to swego rodzaju straszenie, wymuszanie pewnych zachowań poprzez szantaż emocjonalny. Wystawa nie powinna być umieszczona w publicznym miejscu.

[email protected]

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki