Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z Polski wciąż wywożone są leki ratujące życie

Dorota Abramowicz
123rf
Leki z Polski masowo były wywożone za granicę. Zmiany w prawie miały ukrócić proceder, ale nie udało się go całkowicie wyeliminować.

Sytuacja w pierwszej połowie tego roku była dramatyczna. W polskich aptekach brakowało już ponad 200 lekarstw, w tym także ratujących życie. Pacjenci nie mogli dostać leków przeciwzakrzepowych, kardiologicznych, stosowanych w onkologii, padaczce, astmie, cukrzycy. Specyfiki, ze względu na niższą cenę w Polsce, były odsprzedawane z aptek z powrotem do hurtowni, skąd wywożono je za granicę. Bywało nawet, że lekarstwo do apteki trafiało jedynie... na papierze.

Szansą na likwidację procederu były kolejne zmiany prawa. Najpierw w lutym br. wprowadzono do ustawy Prawo farmaceutyczne artykuł 86a, zakazujący aptekom handlować lekarstwami z hurtowniami i innymi aptekami.

Zobacz: Leki z pomorskich aptek wywożone są z kraju. W hurtowniach brakuje ok. 100 pozycji leków

- Po kontroli aptek na Pomorzu na podstawie tego przepisu wydaliśmy osiem postanowień o odebraniu koncesji - mówi Grażyna Mazurowska, wojewódzki inspektor farmaceutyczny w Gdańsku. - Siedem decyzji już się uprawomocniło, ósma apteka odwołała się do głównego inspektora farmaceutycznego. Prowadzimy jeszcze 11 postępowań, wkrótce zostanie wydanych sześć kolejnych postanowień o odebraniu koncesji.

W lipcu weszła w życie tzw. nowelizacja antywywozowa Prawa farmaceutycznego. Jeśli 5 proc. aptek zgłosi brak danego leku, zostaje on objęty zakazem wywozu z kraju, a kara dla placówek uczestniczących w nielegalnym odwróceniu łańcucha dystrybucji producent - hurtownia - apteka - pacjent, może sięgać nawet pół miliona złotych.

Czytaj też: Osiem aptek straci koncesje. Placówki nielegalnie handlowały lekami

- Po tych zmianach sytuacja powoli się poprawia - mówi dr Paweł Chrzan, prezes Okręgowej Rady Aptekarskiej w Gdańsku. - Słyszałem nawet o aptekach, które mają problem ze sprzedażą zapasów. Ciągle jednak pojawiają się kłopoty m.in. z lekami przeciwzakrzepowymi, przeciwcukrzycowymi oraz wziewnymi.

Jednym z "patentów" jest wykorzystanie przepisu pozwalającego prywatnym gabinetom lekarskim na zamawianie deficytowych leków w ramach tzw. zapotrzebowania. Przepis ten - w założeniu - miał umożliwić przychodniom zakup pojedynczych opakowań leków przeciwwstrząsowych lub szczepionek. W praktyce doprowadził do tego, że zakładane są kolejne NZOZ-y słupy, w których np. ginekolog zamawia ogromne ilości insuliny.

Zmagania z tym procederem przypominają walkę z wiatrakami, czego dobitnym przykładem jest firma A. z Gdyni, która na zapotrzebowanie zamówiła do dwóch gabinetów (jeden nie przyjmował pacjentów, drugi świadczył usługi raz w tygodniu) na gdańskim Chełmie leki warte kilka milionów złotych. Doniesienie wojewody do prokuratury zakończyło się umorzeniem dochodzenia przez gdyński komisariat. Teraz firma A. przeprowadziła się do Wielkopolski.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki