Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomorze. Plaga wyłudzeń mieszkań od seniorów "na pożyczkę"

Jacek Wierciński
Trzeba uważać na to, co się podpisuje! Oszuści żerują na seniorach- można w jednej chwili stracić dorobek całego życia
Trzeba uważać na to, co się podpisuje! Oszuści żerują na seniorach- można w jednej chwili stracić dorobek całego życia 123rf.com
Na odzyskanie mieszkania szansy właściwie nie ma, ale - dzięki wsparciu prawników - dobiegające sześćdziesiątki małżeństwo jego byłych właścicieli wciąż może liczyć na lokal socjalny, a kilkadziesiąt tysięcy złotych będzie dla nich szansą na nowy start. Jednak eksperci ostrzegają: - Oszuści są coraz sprytniejsi i nie w każdej sytuacji podobna walka ma szansę powodzenia.

Sprawy dotyczące wyłudzeń mieszkań opisywaliśmy wiosną. Schemat działania oszustów bywa podobny: do najczęściej starszych osób w kłopotach finansowych zgłasza się elegancki i budzący zaufanie młody człowiek, który wyjaśnia, że pomimo ich braku zdolności kredytowej chce pomóc w spłacie długów, i zapowiada, że „jakoś się dogadamy”. Kolejny krok to tzw. formalność - załatwienie sprawy u notariusza. Przekonani przez społecznego pożyczkodawcę seniorzy nieświadomie podpisują tam dokument, który często już po pół roku oznacza, że tracą prawo własności do swojego mieszkania (będącego w papierach notariusza zabezpieczeniem pożyczki). Prokuratorzy tłumaczyli wówczas, że podobne sprawy są umarzane, ponieważ ofiary dobrowolnie podpisują dokumenty.

Wzięła pożyczkę na 21 tys. zł i straciła mieszkanie. To nie jedyny taki przypadek w Gdańsku?
- Państwo Zakrzewscy z niewielkiej miejscowości umowę na pożyczkę podpisali w lipcu 2012 roku. Chodziło o 52 tysiące złotych, jednak z tej kwoty musieli jeszcze pokryć 2,6 tysiąca złotych kosztów aktu notarialnego i 10-procentową marżę pośrednika. Do ręki dostali więc niespełna 45 tysięcy złotych - relacjonuje Anna Bufnal, radca prawny z Gdyni.

Po pięciu miesiącach Zakrzewscy dowiedzieli się, że ich mieszkanie, na które nieświadomie podpisali „umowę pożyczki z przeniesieniem własności w zabezpieczeniu”, zostało sprzedane. Nowi właściciele zażądali ich wyprowadzki i stanęli w drzwiach z wyposażonymi w młoty robotnikami, którzy mieli, pod pretekstem remontu, wybić dziury w ścianach, uniemożliwiając dalsze zamieszkiwanie lokalu.

- Na szczęście udało nam się wówczas błyskawicznie, w ciągu kilku godzin, uzyskać w sądzie „postanowienie o zakazie dokonywania naruszania posiadania”. Oszuści dowiedzieli się też, że państwo Zakrzewscy nie są skazani tylko na siebie, więc zaczęli działać w zgodzie z obowiązującymi przepisami. Dziś w sądzie wciąż toczy się postępowanie eksmisyjne, a równocześnie para stara się o lokal socjalny - mówi Anna Bufnal.

Choć prawniczka przyznaje, że eksmisja jest niemal pewna, to wyrok sądu, który zdecydował się rozpatrzyć na korzyść Zakrzewskich powództwo o zapłatę dotyczące „różnicy miedzy wartością pożyczki a wartością zabezpieczenia” (mieszkania), oznacza, że nie zostaną oni zupełnie na lodzie. Na podstawie wyceny rzeczoznawcy majątkowego okazało się bowiem, że mieszkanie warte jest około 102 tys. zł, więc oszuści, żeby je przejąć, oprócz kwoty z pożyczki, powinni zaoferować małżeństwu kolejne 50 tys. zł. Zaniżanie wartości lokalu to bardzo powszechna praktyka oszustów. - To sukces, ale chcę uczulić seniorów, że podobni cwaniacy stają się coraz sprytniejsi i potrafią przygotować umowy, których w sądzie na tej podstawie podważyć nie sposób. Przede wszystkim jednak apeluję, by przed podpisaniem umowy w sprawie prywatnej pożyczki zawsze wcześniej konsultować się z prawnikiem - mówi Anna Bufnal.
PS. Nazwisko głównych bohaterów zostało zmienione.


[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki