Spod ich rąk wychodziła m.in. odzież sportowa. Malborski zakład na razie nic więcej już nie uszyje. Pracę straciło 40 kobiet, a za decyzją kierownictwa spółki stoi wszędobylski kryzys ekonomiczny. Pierwsze sygnały o planowanym grupowym zwolnieniu dotarły do nas na początku lutego.
O takiej możliwości został poinformowany Powiatowy Urząd Pracy w Malborku. W Żukowie, gdzie Tekosom również ma zakład (cały czas funkcjonujący), uzyskaliśmy wówczas odpowiedź, że sprawa zamknięcia produkcji w Malborku wcale nie jest przesądzona; wyjaśniono nam, że firma stara się pozyskać zlecenia, aby nie doszło do zwolnienia wszystkich pracownic. Niestety, tego planu nie udało się zrealizować. Z końcem lutego zakład zaprzestał szycia ubrań. Tekosom produkował odzież w Malborku od 2006 roku.
- Moja sytuacja nie jest bardzo trudna, bo mąż pracuje i nie zostanę bez środków do życia. Ale większość moich koleżanek z pracy ma bardzo trudne położenie. Firma obiecała nam wypłacenie dwumiesięcznych odpraw i dodatków za niewykorzystany urlop - opowiada jedna z byłych pracownic Tekosomu z Malborka. - Czy znajdę nową pracę, to dopiero się okaże, bo w poniedziałek muszę zgłosić się do urzędu pracy.
PUP był przygotowany na grupowe zwolnienie w tym zakładzie. - Wiem, że te panie już rejestrują się jako bezrobotne. Dotarły do mnie sygnały, że część z nich złożyła oferty pracy do innych pracodawców z branży niezwiązanej z krawiectwem - mówi Joanna Reszka, dyrektor PUP w Malborku.
Tekosom ma główną siedzibę w Szwecji. W zakładzie w Żukowie, gdzie po raz kolejny zadzwoniliśmy po informacje o przyczyny zwolnień w Malborku, usłyszeliśmy, że być może firma jeszcze nie wycofała się całkowicie z tego miasta.
- Sprzęt został na miejscu. Może sytuacja się zmieni i będziemy mogli wrócić na mal-borski rynek. Jednak nie potrafię powiedzieć, kiedy to nastąpi, kiedy uda nam się pokonać kryzys, który był główną przyczyną zwolnień w Malborku - usłyszeliśmy w Żukowie.
Masowe zwolnienie dotknęło jeszcze jeden z malborskich zakładów. 19 pracowników zwolniła spółka Narrowcraft, produkująca łodzie wykorzystywane w żegludze śródlądowej. Powód: kryzys i związany z nim spadek zamówień na jachty. Zakład nadal działa. Obecnie pracuje w nim ponad 20 osób.
- Nie mamy więcej sygnałów o grupowych zwolnieniach w naszym powiecie. Jednak dochodzi do pojedynczych zwolnień w poszczególnych firmach i branżach - dodaje Reszka.
Zwalniają też inne zakłady
W środę informowaliśmy o planowanych zwolnieniach w Zakładzie Rur Termokurczliwych DSG Canusa w Zagórkach (powiat człuchowski). Pracownicy z dnia na dzień dowiedzieli się, że firma zostanie zlikwidowana. Poinformowali ich o tym przedstawiciele niemieckiego zarządu firmy podczas poniedziałkowego spotkania. Zakład zatrudnia obecnie 85 osób, w tym 9 małżeństw. Większość to pracownicy z wieloletnim stażem, niektórzy na kilka miesięcy przed emeryturą. Wszyscy mają w marcu otrzymać wypowiedzenia.
Zakład DSG Canusa w Zagórkach to druga w ciągu trzech miesięcy firma w powiecie człuchowskim, która zostaje likwidowana.
Przypomnijmy, że z początkiem roku pracę straciły 72 osoby, zatrudnione w tartakach firmy Poltarex w Bielsku koło Koczały, Nowej Wsi Człuchowskiej i Polnicy.
6 stycznia firma ta złożyła w Sądzie Okręgowym w Słupsku wniosek o upadłość. Jeśli likwidacja zakładu w Zagórkach dojdzie do skutku, od początku roku w wyniku grupowych zwolnień w powiecie człuchowskim pracę straci 157 osób.
W Kwidzynie najwięcej, bo aż 400 osób, straci pracę w Jabilu. Początkowo mówiono o zwolnieniu 800 osób, ale zakład podpisał umowę z nowym klientem, co znacznie poprawiło jego kondycję. Wypowiedzenia mają być wręczane w okresie od 23 marca do 15 maja.
Bardzo znaczną redukcję zatrudnienia zapowiedziała też Kwidzyńska Fabryka Plastików. Jeszcze w grudniu firma zgłosiła w Powiatowym Urzędzie Pracy, że do kwietnia zwolni 200 osób.
35 osób w najbliższym czasie straci pracę w przedsiębiorstwie Expom w Nowym Dworze Kwidzyńskim.
Dyrekcja firmy też już poinformowała Powiatowy Urząd Pracy w Kwidzynie o planowanych grupowych zwolnieniach.
Wsparcie jest bardzo potrzebne
Joanna Reszka, dyrektor PUP w Malborku
- Sześdziesiąt osób zwolnionych to bardzo dużo. Będziemy się starać, by nie zostały same, nie poczuły się odrzucone. Chcemy pomóc im odnaleźć się w nowej rzeczywistości i wspomagać w szukaniu nowej pracy. Bardzo często bowiem potrzebne jest wsparcie i pokierowanie osób, które dopiero co straciły zatrudnienie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?