Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Izu Ugonoha pochwalił sam Evander Holyfield! "Chcę zostać mistrzem świata" [ROZMOWA]

Patryk Kurkowski
Fot. Tomasz Bołt/Polska Press
Izu Ugonoh trenuje w USA, walczy w Nowej Zelandii i wygrywa kolejne walki. Polaka pochwalił nawet Evander Holyfield.

5 grudnia stoczysz kolejną walkę w tym roku. Czy wiesz już, kto będzie twoim rywalem?
Termin został już podany, ale przeciwnika jeszcze nie znam. Trener podał mi cztery nazwiska, ale jeszcze kilka dni muszę się wstrzymać z wyborem i ogłoszeniem rywala. Póki co po prostu trenuję i czekam na walkę.

Trenujesz w Las Vegas. Jak trafiłeś do Stanów Zjednoczonych?
To było jeszcze w 2014 roku. W styczniu ubiegłego roku przyleciałem do Stanów Zjednoczonych po raz pierwszy. Byłem wtedy związany z innymi ludźmi niż obecnie, więc nie stoczyłem żadnej walki, ale trenowałem przez pół roku. W tym czasie wyrobiłem sobie znajomości i następnym razem przyleciałem już po to, aby współpracować z trenerem Kevinem Barrym. Poza tym pojawił się nowy menedżer i mogę powiedzieć, że dopiero pod koniec 2014 roku wszystko ruszyło tak jak powinno. Całość zaczęła mieć ręce i nogi. Miałem konkretny plan treningowy czy dietę. Znalazłem się w takiej sytuacji, że mogłem się w stu procentach skupić na treningu.

W Polsce nie było takich możliwości?
Próbowałem sobie stworzyć takie możliwości, ale mi się nie udało. Nie mogę powiedzieć, że ich nie ma, bo wiem, że są, ale w moim przypadku to nie zadziałało.

Z Las Vegas bliżej do wielkiego boksu?
Trzeba przede wszystkim znaleźć właściwych ludźmi, z którymi dobrze się czujesz i chętnie współpracujesz. Wtedy każdy wykonuje to, co do niego należy. Mój trener robi swoje, mój menedżer również. Myślę, że jestem w idealnej sytuacji i krok po kroku będę się piął w górę.

W tym roku stoczyłeś już cztery walki, a niebawem odbędzie się piąta. Sporo tych pojedynków. Taki był plan?
Plan, który miałem na siebie, zakładał to już dawno. Chciałem wejść w taki rytm, program treningowy, że będę w stanie stoczyć regularnie walki. Dopiero w takich sytuacjach można się sprawdzić, zobaczyć jaki robi się postęp i jak daleko można zajść. Tak jak już powiedziałem wcześniej, uważam, że jestem w idealnym miejscu. Mój rozwój nabrał rozpędu i wszystko toczy się bardzo intensywnie. Nie chodzi tylko o walki, ale też o sparingi. Miałem przecież okazję sparować z Władimirem Kliczko. W tym roku wykonałem naprawdę dużo pracy. Pod tym względem było to mój najlepszy rok.

Trenujesz w Las Vegas, ale walczysz w Nowej Zelandii. Dlaczego?
Mój trener ma w Nowej Zelandii dobre układy, z których najzwyczajniej w świecie mogłem skorzystać. Najważniejsze, że są możliwości walki i dzięki nim regularnie mam okazję się sprawdzić.

Po ostatnich walkach zyskałeś spory rozgłos. Efektownie i szybko wygrywasz.
Jestem z siebie zadowolony. Wielokrotnie uzbrajałem się w cierpliwość. Chciałem po prostu wskoczyć na inny pułap. Nie ulegam presji otoczenia i nie myślę o tym, że powinienem walczyć z tym lub tamtym. Skupiam się na tym, na co mam wpływ. A mogę stawać się coraz lepszym zawodnikiem. Liczę na to, że będę miał większe walki, ale zanim do tego dojdzie, muszę przejść przez wcześniejsze sprawdziany. W każdym razie jestem spokojny i robię swoje.

Słów pochwały nie szczędził ci ostatnio Evander Holyfield, niegdyś znakomity bokser. Jak na to zareagowałeś?
Mówiąc zupełnie szczerze, to jest bardzo miłe, kiedy ktoś zauważy i cię doceni. Pomyślałem, że to fajne, ale nie uzależniam się od takich opinii. To nie jest wyznacznik tego, że robię coś dobrze, bo pochwalił mnie ktoś z zewnątrz. Muszę sam mieć świadomość, że robię coś dobrze. Takie osoby nie widzą całej pracy, którą wykonałem. Zauważą jedynie efekty. Niemniej to miłe, jeśli pochwali cię ktoś takiego kalibru. Nie zabiegam o to, ale to przyjemne. Tym bardziej, że nie miałem świadomości, że Holyfield kiedykolwiek oglądał moje walki.

Aktualnie walczysz w wadze ciężkiej. Musiałeś zatem przybrać nieco na wadze, a mimo tego powiedziałeś, że odbyło się to u ciebie bez problemów.
Wcześniej jak walczyłem to miałem 91 kilogramów, na ostatnich walkach ważyłem 106,5 kg. Tymczasem moja sylwetka jakoś specjalnie się nie zmieniła. Prawdę mówiąc, dziwię się teraz, jak ja mogłem ważyć 91 kilogramów. Przejście było stopniowe i nie widzę na ciele jakiejś większej różnicy. Może jestem trochę mocniej zbudowany, ale jeśli chodzi o dynamikę i szybkość to jest ze mną lepiej niż kiedykolwiek.

Ciężko było opuszczać Polskę?
Nie było mi ciężko wyjeżdżać. Ciężko mi było wtedy, kiedy siedziałem już w Stanach Zjednoczonych i spędziłem tutaj z biegu osiem miesięcy. To był czas mocnych treningów, walk, wyjazdów na sparingi do Miami czy wylotów do Nowej Zelandii. Wtedy było ciężko, bo nie miałem kontaktu z przyjaciółmi.

Gdy wracasz do Polski, to jesteś podekscytowany?
Patrząc z mojej perspektywy, to jak nie jestem w Polsce na co dzień i wracam co jakiś czas, to doceniam, czym ona jest dla mnie. Doceniam dobre strony i że to naprawdę piekne miejsce.

Widać po Tobie, że bardzo mocno utożsamiasz się z Polską. Nie wszyscy wyjeżdżając z kraju tak to podkreślają.
Gdzie nie pojadę, nie jestem w stanie opowiedzieć swojej historii nie mówiąc o tym, że urodziłem i wychowałem się w Polsce. Niektórzy mogą miec wrażenie, że jestem albo stąd, albo jestem z Afryki. Nie mogę powiedzieć, że jestem Nigeryjczykiem, bo moi rodzice są Nigeryjczykami. Od urodzenia do 25 roku mieszkałem przecież w Polsce. Bywało różnie, ale takie jest moje podejście do miejsca, w którym sie wychowałem.

W przyszłym roku powalczysz w Polsce?
Jedną walkę na pewno chcę stoczyć w Polsce. Mój menedżer rozmawia aktualnie z Polsatem, ale póki co nie zostałem wtajemniczony w szczegóły, więc nie wiem, co, gdzie i kiedy. Jest jednak spore prawdopodobieństwo, że będę walczył w kraju. Byłoby świetnie.

Jaki jest twój długofalowy plan w karierze?
Wszystko, co robię, jest po to, abym został mistrzem świata. Nie mam pojęcia, ile lat mi to zabierze. W boksie nigdy niczego nie wiadomo, bo jedna walka może ustawić zawodnika w świetnej pozycji do pojedynku o mistrzostwo świata. Ale ja nie chcę tylko walczyć o tytuł, ale go zdobyć. Codziennie ciężko pracuję, żeby to osiągnąć. Wierzę, że mi się uda.

Od piłkarza do niepokonanego pięściarza

Izuagbe Ugonoh urodził się w Szczecinie, ale dorastał na gdańskiej Żabiance.

Rodzice pięściarza pochodzą z Nigerii. Do Polski przyjechali na studia. 29-letni Izu na początku nie miał lekko w naszym kraju. Wielokrotnie spotykał się z rasizmem i uczestniczył w bójkach. Często przegrywał, bo napastnicy byli w grupie.

- Nigdy nie robiłem z siebie ofiary czy też męczennika. Takie jest życie, a w nim trzeba walczyć. Jeśli nie na ringu czy ulicy, to chociażby w biurze. Bo w życiu nie ma nic za darmo - podkreślał wielokrotnie.

Ugonoh o tamtych wydarzeniach już się nie wypowiada. Nie dlatego, że ma żal. Polak mówi wprost, iż tamte sytuacje miały wpływ na jego tożsamość, ale nie wywołują w nim agresji.

29-letni obecnie bokser zaczynał przygodę ze sportem od piłki nożnej. Na fali popularności dyscypliny w wieku 10 lat zaczął trenować futbol. Pierwsze kroki stawiał w Championie Gdańsk, następnie grał w KP Sopot. Wyjeżdżał nawet na testy do ligi hiszpańskiej. Ugonoh grał na tyle dobrze, że załapał się do rezerw Lechii Gdańsk, ale do pierwszego zespołu nie zdołał się przebić.

- Sport drużynowy podcinał mi skrzydła, bo zawsze byłem zależny od innych ludzi - przyznał nawet w jednym z wywiadów.

Izu z czasem postawił na sporty walki - najpierw kick-boxing (został nawet mistrzem świata amatorów, a następnie dołożył jeszcze mistrzostwo Europy), a później na boks.

Dotychczas Ugonoh stoczył 14 walk na zawodowym ringu i wszystkie wygrał. Jedenaście z nich zakończył przed czasem. Tylko w tym roku pokonał w Nowej Zelandii Thomasa Peato, Juliusa Longa, Willa Quarriego oraz Ibrahima Labarana. Trzy pojedynki zakończył nokautem. Quarriemu zadał tak mocny cios, że ten.. wypadł z ringu, zaś Labarana wykończył już w pierwszej rundzie.

Szukasz więcej sportowych emocji?

POLUB NAS NA FACEBOOKU!">POLUB NAS NA FACEBOOKU!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki