- To trwa od 1999 roku - przypomina Mirosław Lucewicz, kierownik stadniny w Kadynach. - Raz tylko, na samym początku, pojawił się jeden biznesmen, który chciał to kupić. Wtedy ogłoszono pierwszy przetarg. Transakcji jednak nie sfinalizowano, a nabywca się wycofał. Od tego czasu nie pojawił się nikt zainteresowany kupnem stadniny.
Wszyscy mają nadzieję, że w końcu to się zmieni.
- Od dziesięciu lat żyjemy w zawieszeniu - mówią pracownicy stadniny.
- I tak od przetargu do przetargu - dodaje Lucewicz.
Tym razem cena wywoławcza wynosi 5 353 500 zł.
- Obniżyliśmy ją, w porównaniu do tej z ubiegłorocznego przetargu, o ponad 2 miliony złotych. We wtorek się okaże, czy to przyciągnie kupca. Na razie chętnych nie ma - przyznaje Zbigniew Szymocha, rzecznik prasowy olsztyńskiego oddziału Agencji Nieruchomości Rolnych.
Stadnina w Kadynach jest ostatnią hodowlą w województwie warmińsko-mazurskim, która nie trafiła jeszcze w prywatne ręce. Państwowa hodowla powstała w tym miejscu w 1951 roku. Na potrzeby stajni zaadaptowano zespół pruskich zabudowań. Teraz tworzy ją kilkanaście budynków gospodarczych i stajni. Wszystkie to zabytki. Niestety, od lat zaniedbywane.
- Czasem załatamy dziurę w dachu, żeby na głowę dachówki nie spadały. Robimy tylko drobne remonty, a tu konieczna jest kompleksowa odnowa - mówi Lucewicz. - Na to jednak nie dostajemy pieniędzy, bo przecież stadnina ma zostać sprywatyzowana.
To oznacza, że potencjalny nabywca musi się liczyć z dużo większymi wydatkami, niż sam koszt zakupu stadniny.
- Remontu wymagają wszystkie budynki i stajnie - przyznaje rzecznik ANR.
Hodowla w Kadynach ma jednak potencjał. Kiedyś była jedną z lepszych w kraju, a hodowane tu konie odnosiły sukcesy w zawodach. Obecnie znajduje się t ponad 60 koni. Podobnie jak grunty i nieruchomości, i one mają zostać sprzedane.
Przetarg odbędzie się 5 marca.
- Hodujemy dwie rasy, szlachetnej półkrwi i wielkopolskie - mówi Lucewicz. - Nadają się zarówno do rekreacji, jak i sportów. Staramy się, aby nasze konie były najlepsze. Jednak czasy świetności mamy już chyba za sobą. Paradoksalnie, najlepiej było za czasów starego ustroju. Wtedy ta stadnina tętniła życiem - wspomina Lucewicz. - Teraz już mało kto chce jeździć konno.
Pracownicy stadniny bardzo liczą na to, że w końcu nabywca się znajdzie.
- Nie boimy się zmian. Przecież nowemu właścicielowi też będzie potrzebna wykwalifikowana kadra - dodaje kierownik stadniny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?