Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Olech. Islam stawia nam wyzwania, ale przecież to my będziemy stawiać warunki [ROZMOWA]

Barbara Szczepuła
- Kibice Lechii, którzy protestowali ostatnio przeciwko przyjmowaniu muzułmańskich imigrantów, w przypadku Czeczenów, także muzułmanów przecież, zachowywali się znakomicie - mówi Piotr Olech, przewodniczący Zespołu ds. Modelu Integracji Imigrantów w gdańskim Urzędzie Miejskim

Czy Polska potrzebuje uchodźców?

Potrzebuje. Mówią o tym wskaźniki demograficzne czy też rynek pracy. Wiele razy słyszałem narzekania pracodawców na brak specjalistów z różnych dziedzin. Mówią otwarcie o potrzebie ściągnięcia do pracy imigrantów. Taką politykę imigracyjną prowadzą Niemcy przyjmując osoby w określonym wieku, z potrzebnym gospodarce niemieckiej wykształceniem. Jakiś czas temu czytałem raport o sytuacji demograficznej w Polsce. Mamy bardzo wiele osób w wieku produkcyjnym, które nie pracują, bo pobierają wcześniejsze świadczenia społeczne albo są „na bezrobociu”, choć jednocześnie pracują na czarno. Kto będzie pracował na nasze emerytury?

Tym bardziej więc dziwi, że tak opornie idzie sprowadzanie Polaków ze Wschodu.

Pod tym względem Gdańsk na tle Polski wyróżnia się in plus. Przez siedemnaście lat przyjęliśmy trzydzieści rodzin. Można powiedzieć, że to niewiele, ale zapewniamy emigrantom mieszkania komunalne, pracę, miejsca dla dzieci w szkołach i przedszkolach, a to wszystko nie jest proste. Zresztą i dla imigrantów odnalezienie się w polskiej rzeczywistości nie jest wcale łatwe.

Dlaczego? Przecież tak bardzo chcą tu przyjeżdżać…

Po pierwsze wiele osób ma problemy językowe. Poza tym nie zawsze Polska okazuje się taka, jak ją sobie wyobrażali. Lokujemy ich w mieście, a im nie zawsze się to podoba, bo przywykli do życia na wsi. Młodsi łatwiej się adoptują, to jasne, ale najróżniejszych problemów jest wiele.

Są wykształceni?

Część posiada wykształcenie podstawowe, część zawodowe, niektórzy ukończyli studia wyższe.

Czy nostryfikują dyplomy?

Uczelnie idą im na rękę i uznają dyplomy. Podobnie ma być z uchodźcami.

Czytam w gazetach, że Polska od dłuższego czasu nie może przyjąć osiemdziesięciorga Polaków z Mariupola. Czy to problem dla 38-milionowego kraju? Dopiero teraz coś drgnęło.

I bardzo dobrze. Wydaje mi się, że mamy mało doświadczeń z imigrantami, z obcymi. Duża część społeczeństwa reaguje lękiem.

Ale to akurat są Polacy.

Wie pani, ja tak bardzo nie rozgraniczam emigrantów z Ukrainy od, powiedzmy, Syryjczyków…

Ale ludzie mówią: naszych nie przyjmujemy, a obcym, wyznawcom islamu w dodatku, wśród których mogą znajdować się dżihadyści, będziemy udzielać gościny. Utwierdzają ich w tym niektórzy politycy.

Czasem w ten sposób chcemy usprawiedliwiać bezczynność. Mówi się: nie przyjmujmy uchodźców z Bliskiego Wschodu, bo najpierw trzeba przyjąć naszych z Ukrainy czy z Kazachstanu. A gdy przyjdzie co do czego, tych „naszych” też często nie chcemy, bo zabierają nam mieszkania, pracę. - Jak to?

Ja czekam tyle lat, gniotę się z dziećmi u teściowej, rodzina z Kazachstanu dostaje piękne lokum? Skandal! Sporo w nas niechęci do obcych i ksenofobii. Ten brak życzliwości jest jednym z powodów, że repatriantom trudno się u nas odnaleźć.

Czytałam, że spora grupa Polaków z Kazachstanu, nie mogąc doczekać się przyznania im obywatelstwa przez Polskę, zdecydowała się wystąpić o obywatelstwo rosyjskie. I otrzymali je. Nie szkoda, że z nich zrezygnowaliśmy?
Znam Czeczenkę, która stara się u nas o status uchodźcy. Formalności powinny trwać około sześciu miesięcy, tymczasem ona nie może załatwić sprawy już od trzech lat. Mówiąc szczerze, Polska nie jest przyjaznym krajem dla imigrantów. Sprawy tego rodzaju załatwia się w Urzędzie ds. Cudzoziemców w Warszawie albo w urzędach wojewódzkich, więc ktoś, kto osiedlił się np. w Słupsku czy Wejherowie, musi wielokrotnie jeździć tam i z powrotem. Procedury są skomplikowane i nie zawsze jest gwarancja szczęśliwego finału. Znam w Gdańsku przypadek Ukrainki, która starała się o pracę. PCK chciał zatrudnić ją jako opiekunkę za dziesięć i pół złotego za godzinę. Kobieta wyraziła na to zgodę, ale jakiś urzędnik uznał, że to za mało, że to może zostać ocenione jako dyskryminacja. Jest tym bardziej zdumiewające, że Polki też tyle zarabiają.

Powołano w Gdańsku zespół ds. modelu integracji imigrantów, którego Pan jest szefem…

Został utworzony w maju, jeszcze przed kryzysem uchodźczym. Działa w nim ponad sto trzydzieści osób i zapewniam panią, że mamy co robić. Mało kto wie, że na gdańskich uczelniach studiuje około tysiąca pięciuset studentów z różnych krajów, w tym także z Bliskiego Wschodu. Mamy w naszym mieście sporo imigrantów z Iraku, Iranu, Syrii, niektórzy z nich mieszkają tu od ponad trzydziestu lat.

Ilu ich jest?

Kilka, może nawet kilkanaście tysięcy. Część z nich chciałaby tu zostać na stałe, inni - nie. Nasz zespół ma im pomagać. Wiemy, czego nam brakuje i co powinniśmy zrobić w 2016 i 2017 roku.

Jakie to deficyty?

Mamy dobre doświadczenia z dziećmi czeczeńskimi, więc najlepiej radzimy sobie z edukacją dzieci imigrantów. A propos: środowisko kibiców Lechii, które protestowało ostatnio przeciwko przyjmowaniu muzułmańskich imigrantów, w przypadku dzieci czeczeńskich, także muzułmańskich przecież, zachowywało się znakomicie. Kibice wspierali te dzieci w różny sposób.

I co się stało z Czeczenami? Wyjechali?

Jedni wyjechali, inni zostali.

Ci, którzy zostali, dobrze się integrują?

Bardzo dobrze. Niektórzy pracują nawet w naszym zespole. Przy okazji wspomnę, że ostatnio pewien mieszkaniec Gdańska przekazał naszemu zespołowi wolne mieszkanie. Bezpłatnie. No i czeczeńska rodzina zamieszkała na Oruni.

Jeśli udało się z integracją Czeczenów, to dlaczego część Polaków boi się uchodźców z Syrii?

Gdy mamy do czynienia z konkretnym człowiekiem, na ogół jesteśmy gościnni. Uchodźców z Syrii jeszcze nie znamy, więc się niepokoimy, a strach podsycają politycy i - niestety muszę to powiedzieć - media. Nie informują w sposób rzeczowy, grają na uczuciach, budują napięcie. Widać to nawet w warstwie językowej: mówi się o rzece uchodźców, o tym, że nas zaleją… I ludzie zaczynają spodziewać się tsunami. Tymczasem te siedem tysięcy uchodźców, które ma przyjąć Polska, to liczba bardzo niewielka. W samym tylko czteromilionowym Libanie są prawie dwa miliony uchodźców z Syrii.

Wspomniał Pan o muzułmanach, którzy już mieszkają w Gdańsku.

Część z nich przyjechała jeszcze za czasów PRL, na ogół na studia. Mieszkali w akademikach, dobrze się integrowali, niektórzy pożenili się z Polkami, założyli tu własne biznesy. Są to w większości Syryjczycy, Palestyńczycy, Irakijczycy. Jeden z Palestyńczyków, który z nami współpracuje, prowadzi kilka barów z kebabami. Od dwóch lat mieszka w Polsce i świetnie sobie radzi. Trzeba zresztą wspomnieć, że imigranci, którzy żyją tu już od jakiegoś czasu, teraz też trochę denerwują się napływem uchodźców z Syrii, bo również obawiają się, że mogą wśród nich być ludzie agresywni. Ale wszyscy jesteśmy przekonani, że uchodźcy zostaną starannie sprawdzeni przez nasze służby. Uchodźcy przyjadą do Polski dopiero w kwietniu 2016 roku. Trafiać do nas będą niewielkie grupy, mniej więcej stupięćdziesięcioosobowe, które najpierw zamieszkają w ośrodkach dla uchodźców, a potem w różnych miejscach w Polsce. Jest więc sporo czasu, żeby się przygotować. Przedstawiciele naszych służb zapoznają się we Włoszech, na Węgrzech i w innych krajach z problemami, które się wiążą z napływem uchodźców. Przygotowują się także w Polsce. Chodzi o to, by zapewnić bezpieczeństwo zarówno Polakom, jak i uchodźcom, choć weryfikowanie ludzi, którzy uciekli z kraju objętego wojną, nie jest proste. Ale musimy mieć do nich zaufanie.

Czy będziecie współpracować z Kościołem? Papież Franciszek zachęca, by każda parafia przyjęła przynajmniej jedną rodzinę.

Współpracujemy z Caritasem. Prowadzimy też program wolontariacko-mentorski. W ostatnim spotkaniu, które odbyło się kilka dni temu, wzięło udział sto pięćdziesiąt osób. Chcą pracować społecznie, niektóre osoby znają arabski, inne mają doświadczenie w takiej pracy, jeszcze inne mają wolne mieszkanie albo chcą zatrudnić uchodźców. Polka, mieszkająca od lat w Finlandii, zaoferowała nam dwa mieszkania, które odziedziczyła, a nawet garaż i samochód. Chcemy tak rozlokować uchodźców, by nie tworzyć getta, nie grupować ich, a jeśli - to tylko na chwilę. To - powtarzam - będzie niewielka grupa. Nawet nie odczujemy jej obecności, a jeśli odczujemy, to pozytywnie.

Jeśli uchodźcy będą chcieli u nas zostać.

Część zostanie, bo ci, którzy tu już są od lat, twierdzą, że Polska jest dobrym miejscem do życia. Może więc spodoba się także uchodźcom z Bliskiego Wschodu? Żyją u nas przecież także Włosi, Hiszpanie, Skandynawowie i sobie chwalą. W mojej rodzinie byli przez jakiś czas Hiszpan i Żyd z Izraela i nikt się temu nie dziwi. Islam, owszem stawia nam wyzwania, ale przecież my przyjmując uchodźców będziemy też stawiać im warunki. Zasadniczym warunkiem jest poszanowanie naszego prawa. Ale także naszych obyczajów i naszej kultury.

Pani premier Kopacz mówiła w jednym z wywiadów, że samorządy są generalnie przychylne uchodźcom, ale narzekają na brak pieniędzy. Jak to wygląda w Gdańsku?

Pomoc dla uchodźców jest finansowana z budżetu centralnego. W ramach rocznego programu integracyjnego otrzymujemy od 700 do 1300 złotych na osobę miesięcznie. Suma waha się w zależności od liczby osób w rodzinie. Poza tym za uchodźcami będą przecież iść pieniądze z Unii Europejskiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki