Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rolls-Royce’y II Rzeczypospolitej [ZDJĘCIA]

Marek Ponikowski
Gdziekolwiek się pojawi, budzi zachwyt. Tym Rolls-Royce’em Phantom III z nadwoziem Vanvooren w latach 1941-43 wożono generała Władysława Sikorskiego
Gdziekolwiek się pojawi, budzi zachwyt. Tym Rolls-Royce’em Phantom III z nadwoziem Vanvooren w latach 1941-43 wożono generała Władysława Sikorskiego PD
Pierwszy Rolls-Royce trafił na polską ziemię w roku 1913. Józef Mikołaj Potocki, właściciel ogromnych dóbr na Wołyniu i pałacu przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, znany podróżnik i bibliofil, kupił swego Silver Ghosta w przedstawicielstwie brytyjskiej firmy w Paryżu.

Mój kolega, trójmiejski dziennikarz, cierpiący podobnie jak ja na nieuleczalne uzależnienie od motoryzacji, pochwalił mi się któregoś dnia: - Kupiłem Rolls-Royce’a!

Żart? Nic z tych rzeczy! Myszkował po brytyjskich aukcjach internetowych i na stronie jednej z nich, oferującej samochody, które stoją na policyjnych parkingach w Zjednoczonym Królestwie, natknął się na model Silver Spirit rocznik 1983. Cena wywoławcza: pięćset funtów. - Kliknąłem na tysiąc sto - opowiadał mi. - Po dziesięciu dniach przyszedł mail z pytaniem, kiedy i gdzie zamierzam odebrać wylicytowane auto…

Wyspecjalizowana firma dostarczyła limuzynę na lawecie pod wskazany adres, kolega obejrzał nabytek i internetowym przelewem sfinalizował transakcję. Został w ten sposób trzecim z kolei właścicielem 32-letniego Rolls-Royce’a. Pierwszym był zapewne ktoś zamożny, kto traktował auto jako wyznacznik społecznego bądź materialnego statusu. Drugi woził nim nowożeńców i być może przy jakiejś ślubno-weselnej okazji spełnił zbyt wiele toastów, bo Rolls wylądował w przydrożnym rowie. Trafił z niego na wspomniany policyjny parking i wreszcie na aukcję.

Fakt, że nie ma kompletu dokumentów, nie będzie przeszkodą w zarejestrowaniu go w Polsce na tzw. żółtych tablicach. Jako auto z lat 80. minionego stulecia mieści się już w kategorii tzw. youngtimerów. Po naprawach, które - jak ostatnio zapewnił mnie kolega - „powoli posuwają się naprzód”, będzie jednym z kilkuset już samochodów ekskluzywnej brytyjskiej marki jeżdżących po Polsce. Znaczna większość to właśnie mniej lub bardziej wiekowe zabytki motoryzacji, ale są też auta całkiem współczesne. Dwa lata temu pewien nasz rodak kupił „od ręki” wyjątkowo bogato wyposażonego Rolls-Royce’a, który był eksponatem na firmowym stoisku w salonie genewskim. Droższego auta tej marki nie sprzedano w roku 2013 żadnemu szejkowi znad Zatoki Perskiej ani rosyjskiemu oligarsze!

* * *

Jak ustalił historyk motoryzacji Tomasz Szczerbicki, pierwszy Rolls-Royce trafił na polską ziemię w roku 1913. Józef Mikołaj Potocki, właściciel ogromnych dóbr na Wołyniu i pałacu przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, znany podróżnik i bibliofil, kupił swego Silver Ghosta w przedstawicielstwie brytyjskiej firmy w Paryżu. Kolejne sprowadzano w latach 20. już do niepodległej Polski z salonów w Austrii, Niemczech czy Francji albo bezpośrednio z fabryki w Derby. Potem auto można było zamówić w salonie Pawła Bitschana w Warszawie przy Kredytowej 17. Na Rolls-Royce’a mogły sobie wówczas pozwolić tylko osoby niezmiernie bogate. W roku 1931, jak ustalił Szczerbicki, opierając się na danych z firmowych archiwów RR, w całej Polsce było tylko dwanaście samochodów tej marki. Jeździli nimi: hrabina Maria Bnińska, dyplomata Jan Ciechanowski, Oskar Kon, współwłaściciel firmy włókienniczej Widzewska Manufaktura, hrabia Alfred Potocki, angielska żona hrabiego Edwarda Raczyńskiego, późniejszego prezydenta RP na wychodźstwie, książę Karol Radziwiłł, łódzki król bawełny Egon Scheibler, hrabia Zygmunt Skórzewski, hrabia Jan Szołdrski, hrabina Helena Twardowska oraz hrabia Maurycy Zamoyski, pamiętny jako kontrkandydat Gabriela Narutowicza w wyborach prezydenckich roku 1922. Dwunasty Rolls-Royce należał do Ministerstwa Robót Publicznych.

* * *

Przed wojną polski stan posiadania zwiększył się już tylko o trzy auta. Najbardziej znanym spośród nich był Rolls-Royce Phantom II, który na początku lat 30. zakupiono dla marszałka Józefa Piłsudskiego. Po jego śmierci majestatyczny kabriolet znalazł się w dyspozycji generalnego inspektora Sił Zbrojnych, generała, a potem marszałka Edwarda Śmigłego-Rydza. Melchior Wańkowicz wspomina, opierając się na relacji pewnego oficera, że 18 września 1939 roku, dzień po wkroczeniu na terytorium Polski wojsk sowieckich Śmigły-Rydz tym właśnie samochodem przejechał na terytorium rumuńskie przez most w Kutach. Jeśli to prawda, można snuć przypuszczenia, że marszałkowski Rolls był jednym spośród ok. dwudziestu aut służbowych, które inżynier Tadeusz Marek, późniejszy konstruktor silników Aston Martina, brawurowo przeprowadził w kolumnie z Rumunii do Francji, gdzie tworzył się rząd Władysława Sikorskiego i formowano polskie wojsko. Jeśli tak, to pewnie trafił w czerwcu 1940 r. w niemieckie ręce. Drugiego Rolls-Royce’a ze wspomnianej trójki kupił w 1935 roku książę Roman Władysław Sanguszko, znany hodowca koni rasy arabskiej. Auto przetrwało wojnę i wraz z właścicielem trafiło do Brazylii.

* * *

Najciekawszy i najbardziej tajemniczy jest trzeci Rolls-Royce. Kupił go wiosną 1938 roku hrabia Stefan Czarnecki, określany w nielicznych wzmiankach jako handlarz bronią i szpieg, posiadacz wielkiej fortuny pochodzącej zapewne z obu wspomnianych źródeł. Mieszkał w Polsce i we Francji. Z ustaleń Tomasza Szczerbickiego wynika, że samochód był przeznaczony dla… generała Władysława Sikorskiego, wówczas jednego z liderów opozycji wobec rządzącego obozu sanacyjnego! Nie jest jasne, czy Rolls-Royce znalazł się w ogóle w kraju, a niemal na pewno nie używał go tam Sikorski. Spłacał kredyty zaciągnięte na zakup w latach 20. tzw. resztówki na Kujawach oraz budowę willi w Warszawie. Gdy korzystał czasem z samochodu, było to BMW użyczane przez zaprzyjaźnionego dyrektora fabryki Solvay Henryka Kułakowskiego. Bezsporne jest natomiast, że Rolls-Royce Czarneckiego służył generałowi w latach 1941-43. Miał wtedy brytyjski numer rejestracyjny GS9987.

W 1944 roku trafił do londyńskiego dealera Rolls-Royce’a, potem kilkakrotnie zmieniał właściciela, wreszcie na dłuższy czas wywieziono go do USA. Kilka lat temu kupił go brytyjski kolekcjoner lord Bamford i doprowadził do kwitnącego stanu. Phantom III z silnikiem V 12 o pojemności 7,3 l i wytwornym nadwoziem zbudowanym na zamówienie Czarneckiego w paryskiej firmie Vanvooren Carrosserie budzi zachwyt koneserów i zbiera nagrody na pokazach samochodowych antyków po obu stronach Oceanu Atlantyckiego. Sądząc ze zdjęć - w pełni zasłużenie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki