Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Banino. Uczniowie na lekcji jedli czarny bez. Kilkoro się pochorowało

Janina Stefanowska
Na zajęciach w lesie odbyła się „degustacja” rośliny, która może być szkodliwa
Na zajęciach w lesie odbyła się „degustacja” rośliny, która może być szkodliwa wikipedia.pl
Zakazem wychodzenia do lasu zakończyła się pokazowa lekcja biologii klasy pierwszej z rozszerzonym językiem angielskim w Gimnazjum w Baninie. Po skosztowaniu owoców czarnego bzu... część uczniów źle się poczuła.

W czwartek rano uczniowie banińskiego gimnazjum poszli do lasu na lekcję biologii.

- Pani od biologii omawiała czarny bez i powiedziała dzieciom, aby go spróbowały - relacjonuje jeden z rodziców.
- Gimnazjaliści, nie zastanawiając się, to uczynili - jedni więcej, inni mniej. W efekcie grono dzieci się pochorowało.

Gdy młodzież wróciła do szkoły, pochwaliła się na następnych zajęciach spacerem do lasu. Nauczycielka prowadząca zajęcia przeraziła się, że dzieci jadły czarny bez. Zasugerowała im, że mogą poczuć się źle po zjedzeniu leśnych owoców. Faktycznie, część uczniów poczuła nudności, jedno wymiotowało, u innego rozwinął się rozstrój żołądka. Dyrekcja szkoły bagatelizuje zajście.

Czytaj też:Niebezpieczna droga do szkoły w Baninie [ZDJĘCIA,WIDEO]

- To burza w szklance wody - komentuje Ewa Kosznik, dyrektor Zespołu Szkół im. ks. J. Bigusa w Baninie. - Zostałam poinformowana o sytuacji, zabrałam pielęgniarkę i pojechałam do budynku gimnazjum. [Zespół Szkół w Baninie mieści się
w dwóch obiektach - przyp. red.] W tzw. międzyczasie informowaliśmy rodziców o złym samopoczuciu dzieci, że są pod opieką medyczną. Skonsultowałam się z lekarzem i usłyszałam, żeby podać dzieciom dużo płynów i obserwować 24 godziny. Część rodziców przyjechała i zabrała dzieci.

Następnego dnia do szkoły nie przyszło czworo uczniów, którzy byli na leśnej wycieczce. Według zapewnień dyrekcji jedno było nieobecne już od wtorku, u drugiego w rodzinie panowała grypa żołądkowa, trzecie miało zdiagnozowaną chorobę układu pokarmowego, a ostatni uczeń został w domu... z ostrożności.

Rodzice uczniów, którzy poinformowali nas o sprawie, zajście wcale nie bagatelizują.

- Teraz nauczycielka kazała spróbować czarnego bzu, a następnym razem wilczej jagody? - atakuje jeden z rodziców.

Dyrektor broni swojego pedagoga. - To nauczycielka z wieloletnim doświadczeniem, lubiana przez dzieci - podkreśla Kosznik.
- Może lekko przesadziła z niewerbalnym poznawaniem natury. Nikt nie złożył skargi.

W szkole też panuje grypa żołądkowa - i trudno o złe samopoczucie dzieci obwiniać czarny bez, używany w ziołolecznictwie. Zachowaliśmy standardowe procedury - powiadomiliśmy rodziców, zapewniliśmy opiekę medyczną i monitorowaliśmy stan dzieci - zapewnia dyrekcja.

Dla porządku: Szkodliwe mogą być niedojrzałe jagody, kora i liście czarnego bzu. Przetwory owoców dojrzałych gotowane
w odkrytych naczyniach nie powodują objawów zatrucia.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki