Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Depresja miliardera. Jak Ryszard Krauze zarobił i stracił miliony [FRAGMENT KSIĄŻKI]

Krzysztof Wójcik
Fot. Karolina Misztal
Gdyby Krauze nie dostał cynku o zatrzymaniu w Marriotcie, wyprowadzony byłby z domu w kajdankach. Fragment książki Krzysztofa Wójcika "Depresja miliardera".

Początek końca imperium Ryszarda Krauzego to tajna operacja CBA w Ministerstwie Rolnictwa. Przypomnijmy pokrótce tzw. aferę gruntową w tej mierze, w jakiej dotyczy Krauzego. Chodziło o odrolnienie 39 hektarów pola pod Mrągowem. Akcja CBA trwała kilka miesięcy. Agenci tej służby mieli wręczyć łapówkę za dogadanie odrolnienia. Finał operacji był zaplanowany na 6 lipca 2007 r. Tego dnia dwaj ludzie z otoczenia Andrzeja Leppera mieli dostać walizkę z 3 mln zł. Jednak w ostatniej chwili walizki nie przyjęli. Akcja kończy się fiaskiem. Już kilka godzin później nadzorujący operację są przekonani, że mają w służbach kreta. Ktoś musiał ostrzec Leppera, który rankiem odwołuje wszystkie spotkania, a ochroniarzom z BOR-u mówi, że jest na niego planowany zamach. Później funkcjonariusze twierdzą, że Lepper zmienia plan dnia po wizycie posła Samoobrony z Gdyni Lecha Woszczerowicza, który o 7 rano przyjeżdża do Ministerstwa Rolnictwa i biegnie do Leppera. Co przekazuje? Tego ABW nie ustala. Za to wiadomo, że tym tropem pójdą śledczy, szukając źródła przecieku. Później wydarzenia toczą się błyskawicznie. Stanowisko wicepremiera traci Andrzej Lepper, a kilkanaście godzin później szef MSW Janusz Kaczmarek, komendant policji Konrad Kornatowski i szef CBŚ Jarosław Marzec, czyli tzw. gdański desant w służbach.

Prezes PiS-u Jarosław Kaczyński ogłasza, że Kaczmarek jest „w kręgu podejrzeń o przeciek na temat operacji CBA w aferze gruntowej”. Były minister zaprzecza i oskarża pisowskie służby o inwigilację jego i rodziny. Kilka dni potem pod dom Ryszarda Krauzego na Kamiennej Górze podjeżdżają cywilne auta CBA. Miliardera nie ma, bo przebywa akurat w Warszawie.

Matka Krauzego: - Nie wiedziałam, o co chodzi, ale jak zobaczyłam panów w kominiarkach z legitymacjami CBA, to trochę się wystraszyłam. Choć pomyślałam, że jak przeżyłam nalot bezpieki, która szukała u nas złota za komuny, to przeżyję też CBA.

Późnym popołudniem agenci ABW wpadają też do biur Prokomu w Marriotcie. Krauze ma prywatny numer telefonu Lecha Kaczyńskiego. Pracownicy Prokomu mówią, że po jego rozmowie z prezydentem ABW grzecznie dziękuje i opuszcza biura na piątym i szóstym piętrze warszawskiego hotelu. Funkcjonariusze zabierają zapisy z hotelowego monitoringu oraz księgi wejść i wyjść, ale nie przesłuchują biznesmena.

Szef gabinetu prezydenta Lecha Kaczyńskiego opisuje sprawę inaczej: - Sam telefon w sytuacji wejścia do biur w Marriotcie jest pewną prośbą o interwencję. Leszek nie interweniował.

Ale pętla zaciska się mocniej. 30 sierpnia 2007 r. funkcjonariusze ABW zatrzymują Janusza Kaczmarka. Prokuratura urządza show, jakiego jeszcze w Polsce nie było. Prokurator krajowy Jerzy Engelking przeprowadza multimedialną konferencję prasową, na której pokazuje, jak wyglądał przeciek w sprawie gruntowej. To ewenement w skali polskiego prawa - w trakcie śledztwa prokuratura odtajnia nagrane rozmowy i materiały z monitoringu w Marriotcie.

Jak wygląda oskarżenie? Zdaniem Engelkinga, Kaczmarek o akcji CBA w Ministerstwie Rolnictwa dowiaduje się wieczorem, dzień przed operacją, od Zbigniewa Ziobry. Kilka godzin później jedzie do Marriotta i - jak to zarejestrowały kamery w windach i na korytarzach - udaje się na 40. piętro, gdzie swój apartament ma Krauze. Wchodzi do środka. Kilkanaście sekund wcześniej - co również widać na nagraniach - do gabinetu wszedł sam Krauze. Obaj panowie się spotkali, co w swoich zeznaniach Kaczmarek zataił.

Engelking wylicza, jak wygląda łańcuch przeciekowy w aferze gruntowej: Kaczmarek-Krauze-Woszczerowicz-Lepper. Prezesa Prokomu ABW nie zatrzymuje, bo kilkanaście godzin wcześniej ucieka za granicę.

Skąd biorą się związki pisowskiego ministra z biznesmenem? Przez długie lata Kaczmarek ukrywał dobrą znajomość z Krauzem. Tymczasem - jak opowiada Krzysztof Pusz - poznali się w połowie lat 90. I często się potem spotykali. Także, gdy był ministrem.

Choć Kaczmarek nigdy nie przyznaje prokuratorom, że spotkał się w Marriotcie z Krauzem, to inną wersję sprzedaje znajomym.
Były minister wymyśla bajkę, którą opowiada dziennikarzowi Romanowi Daszczyńskiemu. Obaj znają się wiele lat. Daszczyński ma pełne zaufanie do Kaczmarka. Uważa go za przyjaciela.

- Jak zobaczyłem Kaczmarka, który waruje pod drzwiami pokoju miliardera jak jakiś pies, to mi ręce opadły - mówi Roman Daszczyński. - Minister polskiego rządu jest jak chłopiec na posyłki. Po obejrzeniu tego filmu zadzwoniłem do Janusza i mówię, że z uwagi na naszą wieloletnią znajomość chcę, żeby wyjaśnił, o co chodzi.

Kaczmarek zaprasza Daszczyńskiego do swojego nowego domu na gdyńskim Witominie. Jest właśnie w trakcie przeprowadzki i w gabinecie stoją jeszcze kartony.

Daszczyński zapamiętuje symboliczną figurkę leżącą wśród szpargałów - roznegliżowaną Temidę z urwaną ręką, która dzierży miecz. Kaczmarek obawia się podsłuchów i obserwacji. Zasuwa rolety i nachyla się nad uchem Daszczyńskiego: - Roman, nie mogę wprost powiedzieć, ale byłem wcześniej w Gruzji i tam dostałem szczeniaka owczarka kaukaskiego. Przywiozłem go do Gdyni i dałem znajomemu lekarzowi do przechowania. Ryszard go zobaczył i wprost oszalał na jego punkcie. Wydzwaniał do mnie, że chce go kupić. Poszedłem do Krauzego, żeby pogadać właśnie na temat tego psa - opowiada zdziwionemu dziennikarzowi Kaczmarek.

- No a jaką cenę uzgodniłeś z Krauzem? - pyta Daszczyński.

Takiego pytania nie spodziewał się były minister i zdziwiony odpowiada: - Nie wiem, jak to się stało, ale żadnej ceny nie uzgodniliśmy.

Były wiceprezes Prokomu o nagraniach z Marriotta: - Szczerze, uważam to za kompromitację firmy. Tych wszystkich tzw. przydupasów ochroniarskich. Jeżeli mówimy, że Ryszard trochę odjechał, że zrobił się mocarny, to poślizgnął się na skórce od banana. Nie wnikam, czy powiadomił, czy nie, i jak do tego doszło. Po co zatrudnialiśmy całą armię ochroniarzy i byłych tajniaków, skoro nikt nie potrafił powiedzieć o kamerze…

Gdyby Krauze nie dostał cynku o zatrzymaniu, byłby wyprowadzony z domu w kajdankach, podobnie jak Kaczmarek czy Kornatowski. Prokuratura kierowana przez Zbigniewa Ziobrę ma przygotowany nakaz zatrzymania. Zarzut: składanie fałszywych zeznań i utrudnianie śledztwa w sprawie łapówki dla Leppera. Krauze kilka godzin przed aresztowaniem wyjeżdża za granicę. Ukrywa się w apartamentach w Berlinie, Zurychu i na Sardynii. Łącznikiem jest Wiesław Walendziak. Biznesmena ściga CBA i ABW. Służby nie powiadamiają się nawzajem o prowadzonej akcji. Walendziak ciągnie za sobą ogony tajnych agentów. Wszyscy razem wsiadają do samolotu w Warszawie i lecą do Austrii. W Wiedniu Walendziak odbiera jedynie telefon, do którego prywatnego samolotu ma się przesiąść, i leci dalej do miejsca, gdzie akurat mieszka Krauze.

- Trochę złośliwie machałem agentom, a oni mi odmachiwali i tyle było ze śledzenia mojej osoby. Do punktu przesiadkowego leciała z nami armada ludzi, która chyba była zadowolona, że może sobie zrobić wycieczkę - wspomina Walendziak. Wiceprezes Prokomu regularnie jeździ do miast, gdzie ukrywa się Krauze.

Prokom praktycznie nie może funkcjonować bez prezesa, bo tak skonstruowano zapisy spółek, że większość decyzji musi być podjęta przez biznesmena. A piarowcy spółki oficjalnie przyznają, że Krauze prowadzi interesy za granicą i nie wiadomo, kiedy wróci.

Dodaje Marek Zieleniewski: - Zatrzymanie Ryszarda Krauzego spowodowałoby zapewne kataklizm w Prokomie. Bo był on naonczas dla tej firmy i spółek zależnych - a pamiętajmy o ich wymiarze giełdowym - postacią absolutnie kluczową.
Dla wiceszefa Prokom Software Piotra Mondalskiego afera związana z Marriottem jest dużym zaskoczeniem. Gdy trwają zatrzymania, przebywa akurat na Warmii na zawodach golfowych. Nic nie wie o konferencji Engelkinga.

Znajomi żartują: - A ty jeszcze tu wolno chodzisz? Nie przymknęli cię?

Po rozpadzie koalicji PiS-Samoobrona-LPR zarządzono przedterminowe wybory. PiS przygotowuje klip „Niedawno temu w Polsce”. W oparach dymu z cygar biznesmen stylizowany na Krauzego załatwia rządowy kontrakt z politykami. Na pierwszym planie widać walizkę wypchaną dolarami - to łapówka dla polityka. Po załatwieniu dealu towarzystwo stuka się szklaneczkami whisky. Przekaz klipu jest prosty: gdy PiS jest u władzy, już nie można pod stołem załatwić kontraktu. Biznesmen wykrzykuje do telefonu: „Wiem, k…, że nie biorą! Trzeba skończyć z tym Ziobrą i Kaczyńskim!”. Po akcji w Marriotcie skojarzenia są jednoznaczne.

PiS jest przekonane, że wygra, ale zwycięża PO. Po jesiennych wyborach w 2007 r. następują zmiany w ministerstwach i prokuraturze. W grudniu śledczy cofają nakaz zatrzymania wystawiony jeszcze przez ekipę Ziobry i Krauze może wrócić do Polski. Pod koniec roku słyszy zarzuty składania fałszywych zeznań i utrudniania śledztwa. Władze prokuratury trzymają sprawę w tajemnicy. Nikt nie robi zdjęć milionerowi, a pod prokuraturą nie czatują fotoreporterzy i telewizyjni operatorzy. Informacja przecieka do mediów tydzień później.

Jaki interes miałby Krauze w ostrzeżeniu Leppera? Media spekulują, że chodzi o debiut Petrolinvestu na giełdzie, jednak afera w ministerstwie i odwołanie szefa Samoobrony z rządu nie wpływają na kurs akcji. „Newsweek” z kolei podaje, że chodzi o wieloletnie kontakty Janusza Kaczmarka z biznesmenem. Jak było naprawdę?

Krauze podczas naszej rozmowy kilka miesięcy temu z uśmiechem kwituje moje pytanie: - Pan wybaczy, ale w moim wieku mam już sklerozę co do pewnych zdarzeń sprzed lat. Co to ma za znaczenie, czy się spotkałem, z kim się spotkałem i co powiedziałem. Nie było to adekwatne do działań państwa. Lepper nie żyje. Nie ma chłopa i to się liczy.

Jedyną osobą, która go wtedy otwarcie broni, jest ksiądz prałat Henryk Jankowski, który pisze list do biznesmena: „W związku z trwającą od dłuższego czasu kampanią podłych oszczerstw i pomówień skierowanych przeciwko Pana osobie, będąc zarazem już wieloletnimi świadkami Pana działalności biznesowej, ale przede wszystkim niespotykanej w swojej skali w Polsce umiejętności dzielenia się z bliźnim, czujemy się moralnie zobowiązani do przekazania Panu wyrazów solidarności i podziękowania za wszystko, co zrobił Pan dla Kościoła”.

Matka Krauzego: - Ten rok 2007 r. i upadek mojego syna do dzisiaj mam pod skórą. Początek upadku firmy nastąpił jak rządził PiS. Dla mnie to tragedia osobista. Tyle było pracy i tyle pomocy i żeby tak człowieka zniszczyć w systemie demokratycznym.

Blisko dwa lata później śledztwo przeciwko Krauzemu ma epilog sądowy. Kończy się umorzeniem. Prokurator uznał, iż Kaczmarek i prezes Prokomu, składając fałszywe zeznania co do swojego spotkania w Marriotcie, realizowali przysługujące im prawo do obrony. Blamażem służb kończy się dochodzenie przeciwko szefowi CBA Mariuszowi Kamińskiemu w sprawie akcji w Ministerstwie Rolnictwa. Wiosną 2015 r. sąd uznaje, że operacja przeciwko Lepperowi była bezprawna i skazuje wiceprezesa PiS-u na trzy lata więzienia i 10 lat zakazu sprawowania funkcji kierowniczych. Wyroki skazujące słyszą też zastępcy dyrektora CBA. Na razie wszystkie są nieprawomocne.

Ryszard Krauze jest przekonany, że słowa Mariusza Kamińskiego o oligarchach były chęcią zdobycia kolejnych kilku procent w sondażach wyborczych.

Ryszard Krauze: - Wiedziałem, że jeśli nie wyjadę z Polski, to mnie zamkną i upodlą w blasku fleszy. Nie chciałem spędzać na dołku nawet jednej doby, bo z tego byłby kręcony film pokazowy, a następnie puszczany we wszystkich telewizjach. Atak na moją osobę i słynne słowa o oligarchach to czysto koniunkturalna zagrywka. Nie wierzę w jakieś spiskowe teorie dziejów. Chodziło o wynik wyborczy.

***

Krzysztof Wójcik, „Depresja miliardera”, wydawnictwo Czerwone i Czarne, Warszawa 2015, cena 39,90 zł

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Depresja miliardera. Jak Ryszard Krauze zarobił i stracił miliony [FRAGMENT KSIĄŻKI] - Portal i.pl

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki