Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Walczmy z rakiem na różne sposoby

Redakcja
Z prof. dr. hab. Januszem Emerichem, kierownikiem Kliniki Ginekologii Onkologicznej Akademii Medycznej w Gdańsku, rozmawia Jolanta Gromadzka-Anzelewicz

Szczepionka HPV, o której tak teraz głośno za sprawą kilkunastu samorządów w Polsce (Gdynia już finansuje ją swoim nastoletnim mieszkankom, Gdańsk i Słupsk - się do tego przymierzają), jest - według onkologów - przeznaczona dla krajów Trzeciego Świata. Polska do nich należy?
Pod względem liczby zachorowań na raka szyjki macicy na pewno tak. Codziennie z powodu raka szyjki macicy umiera pięć Polek. Dla porównania - w Norwegii w ciągu całego roku rak szyjki uśmierca mniej niż 9 kobiet.

A więc to jest "szczepionka na raka"?
To nie jest szczepionka na raka, a przeciw tak zwany onkogennym, inaczej mówiąc, rakotwórczym typom wirusa Human Papilloma Virus (czyli wirus brodawczaka ludzkiego), które w olbrzymiej większości odpowiadają za powstawanie raka szyjki macicy. Pobudza ona układ immunologiczny, czyli obronny kobiety, by nie dopuścił do ich ulokowania się w obrębie szyjki macicy, a następnie - po wielu, wielu latach - do rozwoju nowotworu. 90 procent Polek zostaje zarażonych tymi wirusami w krótkim czasie po inicjacji seksualnej. Nie oznacza to, że kobieta, która zarazi się tym wirusem, od razu zachoruje na raka szyjki macicy. Proces powstawania raka szyjki macicy trwa latami.

Czy to oznacza, że wszystkie zarażone tym wirusem kobiety prędzej czy później na raka szyjki macicy zachorują?
Zachoruje tylko 3 procent z nich. W większości przypadków układ odpornościowy kobiety sam eliminuje wirusa HPV.

Bez szczepionki?
Bez szczepionki i bez żadnych leków.

To po co szczepić wszystkie kobiety, jeżeli tylko 3 procent z nich zachoruje?
Bo nie mamy medycznego narzędzia, które pozwoliłoby wytypować te 3 procent kobiet o największym ryzyku zachorowania.

Ale podobno jedna z tych szczepionek jest lepsza, a druga gorsza?
Nie będę wymieniał ich nazw ani oceniał, która z nich jest lepsza, a która gorsza. Jedna szczepionka jest przeciw czterem typom wirusa HPV, w tym onkogennym, druga przeciw dwóm. Ta - jak to się określa fachowo - czterowalentna chroni również przed typami wirusa powodującymi brodawki narządów płciowych, tak zwane kłykciny kończyste, które nieleczone, prowadzą do rozwoju raka sromu. Kiedyś ten nowotwór zdarzał się tylko u kobiet starszych - 60-, 70-letnich. Obecnie mamy coraz więcej młodych pacjentek z rakiem sromu. Infekcja tym wirusem jest teraz powszechna. Wobec tego ta szczepionka ma większe znaczenie terapeutyczne, bo zmniejsza też ryzyko raka szyjki macicy i sromu.
Czy kobieta, która otrzyma szczepionkę przeciw HPV, nie zachoruje na raka szyjki macicy?
Może na niego zachorować, bo szczepionka nie chroni przed wszystkimi czynnikami powodującymi ten rodzaj nowotworu. Zapobiega zakażeniu typem wirusa 18, który w Polsce odpowiada za większość przypadków raka płaskonabłonkowego. U zaszczepionej kobiety może się jednak rozwinąć gruczołowy rak szyjki macicy.

Czy ta szczepionka jest skuteczna na sto procent, czy też za parę lat okaże się, że nie do końca?
Sześcioletnie obserwacje dużych populacji kobiet, które zostały zaszczepione, wykazały, że żadna z nich nie zachorowała.

Ale twierdził Pan profesor, że rak szyjki macicy rozwija się po wielu latach od zakażenia wirusem, a nie po pięciu czy sześciu?
Jedno nie przeczy drugiemu. Ale posześciu latach część z nich, gdyby była zakażona wirusem HPV, miałaby już zmiany przedrakowe. To nie jest tak, że jednego dnia raka nie ma, a drugiego już jest. Wpierw rozwija się stan przedrakowy - zmiany w śluzówce nabłonka szyjki macicy. Po jakimś czasie ten stan przedrakowy przechodzi w raka. Z medycznego punktu widzenia ta szczepionka jest ogromnym osiągnięciem.

Jest jednak horrendalnie droga. Trzeba ją podać w trzech dawkach, z których każda kosztuje około 450 złotych. Gdańsk wycofał się z programu szczepień dwunastolatek przeciw HPV, bo rocznie musiałby wydawać na to 2,5 miliona złotych. Samorządu po prostu na to nie stać.
Pomorze zajmuje pierwsze miejsce w Polsce pod względem liczby zachorowań na raka szyjki macicy. Tylko nasza klinika operuje z tego powodu rocznie około stu chorych, nie licząc nieoperacyjnych przy-padków, które odsyła. Masowe szczepienia dziewcząt przed inicjacją seksualną pozwoliłyby radykalnie zmienić te tragiczne statystyki. Zdaję sobie sprawę, że to olbrzymi wydatek, ale się opłaci.

Za ile lat zacznie się opłacać?
Za jakieś dwadzieścia. Bo wtedy szczepione dziś dziewczęta wejdą w okres zwiększonego ryzyka raka szyjki macicy, a na niego nie zachorują.
Na refundację tej szczepionki przez Narodowy Fundusz Zdrowia nie ma co liczyć, zresztą nawet tak bogate kraje jak Francja czy Niemcy tylko do niej kobietom dopłacają. Czy nie ma innego, tańszego sposobu walki z rakiem szyjki macicy? Kraje skandynawskie uporały się z tym problemem kilkanaście lat temu, choć szczepionki jeszcze wtedy nie było... Jak im się to udało?
Bardzo prosto. Wszystkie mieszkanki tych krajów objęto programem wczesnego wykrywania raka szyjki macicy, polegającym na systematycznym wykonywaniu badań cytologicznych. Jeśli kobiety chodzą regularnie do ginekologa, raz w roku wykonują cytologię, to są olbrzymie szansę, że uda się u nich wykryć stan przednowotworowy i - za pomocą leczenia - nie dopuścić do rozwoju raka. Mamy pacjentki, które nawet po amputacji szyjki, w trakcie leczenia wczesnej postaci raka zachodziły w ciążę i rodziły dzieci.

Ile kosztuje cytologia?
Około 30 złotych, ale nie w tym problem. Chodzi o to, by kobieta przyszła do ginekologa. Można wygrać walkę z rakiem szyjki macicy z pomocą tak zwanej profilaktyki wtórnej, czyli cytologii, ale pod warunkiem że kobiety będą z tych badań korzystały. Na zaproszenia do 6 milionów Polek w ostatnich latach przez NFZ zgłosiło się 434 tysiące kobiet.

Te dane są chyba niewiarygodne, wiele kobiet chodzi do ginekologa prywatnie i tam robi sobie cytologię.
Może i nie do końca prawdziwe, ale dobrze obrazują skalę zjawiska. Gdyby Polki, tak jak Finki czy Szwedki, regularnie się badały, problem raka szyjki macicy przestałby istnieć.

Minister Ewa Kopacz chce wprowadzić mammografię i cytologię do zakresu badań okresowych dla każdej pracującej kobiety.

Dwoma rękoma się pod tym podpisuję. Jeżeli ten obowiązek wejdzie w życie, chwała pani minister.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki