Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Porywacz trafił do Gdyni

Dorota Abramowicz
W gdyńskim markecie Tesco doszło do próby porwania dziecka. Czteroletni Bartuś, przebywający w sklepie z mamą, zniknął nagle z oczu kobiety. Przerażona matka wybiegła z alejki, by w punkcie informacyjnym poprosić o ogłoszenie komunikatu o zaginionym chłopcu.

Wtedy zobaczyła obcego mężczyznę, niosącego nieprzytomnego synka na rękach. Krzyk kobiety sprawił, że mężczyzna rzucił dziecko na ziemię i uciekł.

Wtedy zobaczyła obcego mężczyznę, niosącego nieprzytomnego synka na rękach. Krzyk kobiety sprawił, że mężczyzna rzucił dziecko na ziemię i uciekł.

Przyjechała policja, wezwano pogotowie. Funkcjonariusze przejrzeli zapis sklepowych kamer. Jedna z nich zarejestrowała moment, w którym porywacz tuż za plecami matki przykłada do ust dziecka nasączoną eterem chusteczkę. Ofiara, jak stwierdziła policja, miała trafić do handlarzy dziećmi lub mafii wycinającej organy.

Proszę się nie bać - ta historia została od początku do końca zmyślona. Za to listy i e-maile opisujące dramat Bartka trafiają do redakcji trójmiejskich mediów od wielu dni. Przesyłane prywatną pocztą, omawiane w domach i w pracy sprawiły, że coraz więcej matek rezygnuje z zabierania dzieci na zakupy.

- Nie było żadnej próby porwania - zapewnia Dorota Podhorecka-Kłos z Komendy Miejskiej Policji w Gdyni. - Od początku lutego odbieramy telefony w sprawie "zakapturzonego porywacza z Tesco" i bez przerwy plotkę dementujemy.

Dementuje ją także Przemysław Skory, rzecznik sieci Tesco, który o prawdziwym porwaniu nie słyszał, za to o krążącej w sieci legendzie - tak. Opowieść o Bartku jest bowiem jedną z tzw. miejskich legend, czyli z pozoru prawdopodobnych informacji krążących w mediach, internecie i kręgach towarzyskich.

Wieść o udaremnionym porwaniu dziecka w supermarkecie pierwszy raz pojawiła się w latach 80. ubiegłego wieku w USA. Nieco zmodyfikowana obiegła w latach 90. m.in. Czechy. Kilka lat temu zawitała do Polski.
Jesienią ubiegłego roku o rzekomych porwaniach w hipermarketach w Poznaniu i Głogowie informowała "Gazeta Lubuska". W Poznaniu ofiarą miała być dziewczynka, odnaleziona później w toalecie, w zmienionym stroju i z obciętymi włosami. W Głogowie do dramatu rzekomo doszło w Carrefourze.W Raciborzu był to już market z sieci Auchan, w Rybniku plotka przeniosła się do Tesco. Z kolei Katowice i Bielsko-Biała postawiły na sklep IKEA.

Do Trójmiasta historia dotarła na początku tego roku, gdy na portalu "Wirtualna Polska - facet" ukazała się notka o Krzysiu, wyrwanym z łap porywacza w jednym z gdyńskich marketów.
To nie jedyna miejska legenda, paraliżująca w ostatnim czasie Trójmiasto. Przed kilkoma laty, podczas wakacji policjanci wielokrotnie dementowali informację o znalezionej na sopockiej plaży martwej dziewczynie z wyciętymi nerkami. Ale i tak nie wszyscy uwierzyli...

W każdej plotce jest ziarenko prawdy, ale malutkie

Z więzienia w Czarnem uciekł więzień skazany za drobne przestępstwa. Krótka notka w gazetach wywołała burzę w Bytowie. Pojawiła się od razu plotka, że to Leszek P. - słynny "wampir z Bytowa". Codziennie do komendy policji dzwoniło po kilkadziesiąt przerażonych osób. Niektórzy nawet "widzieli" wampira. Plotka powoli ucichła. Leszek P. odsiaduje 25 lat za morderstwo. Może już się starać o wcześniejsze zwolnienie i systematycznie to robi. Plotka zapewne jeszcze wróci.

Strach się bać, czyli atawistyczny łańcuszek

Z prof. Hanną Brycz, psychologiem społecznym z Uniwersytetu Gdańskiego, rozmawia Dorota Abramowicz

Dlaczego wymyślamy tak niesamowite i dramatyczne historie?
Zjawisko legendy miejskiej zostało opisane po raz pierwszy w późnych latach 40. XX wieku przez dwóch badaczy - Allporta i Postmanna, którzy zajęli się psychologią plotki. Z jednej strony człowiek poszukuje informacji o zagrożeniach, co ma związek z pewnymi atawizmami, a z drugiej - twórczo je przekształca. Zna pani zabawę w głuchy telefon? Informacja przekazywana z ucha do ucha pod koniec w niewielkim stopniu przypomina to, co zostało powiedziane na początku.
Czy to znaczy, że lubimy się bać?
Uwielbiamy! Gazety podające tylko dobre informacje zbankrutowały. Już David Buss napisał, że interesują nas przede wszystkim zagrożenia. Stąd popularność różnego rodzaju kryminałów i horrorów, wykorzystujących atawistyczny strach przed wężami, wysokością, nieznanym zagrożeniem. Takie powtarzanie legendy ma też swój cel - matki zaczynają kontrolować swoje dzieci.

Aż strach się bać...
Strach, ale za to potrzebny.

Okazuje się, że czarna legenda działa wychowawczo?
Pewnie, że tak! Jak się kończy przysłany do redakcji list?

"Nigdy nie spuszczę mojego dziecka nawet na sekundę z oczu..."
No właśnie. Zresztą proszę popatrzeć na to z drugiej strony - w Polsce naprawdę istnieje zagrożenie przestępczością. Giną ludzie dorośli, gubią się dzieci. Niektórych z nich nie odnaleziono przez lata. Nie powinna się więc pani dziwić, że ludzie się po prostu boją.

Czym innym jednak jest podawanie faktów i profilaktyka, a czym innym wymyślanie bzdurnych historyjek. W dodatku osoby kolportujące je po prostu kłamią, powołując się na "naocznych świadków" - siostry, sąsiadki...
Normalna sprawa. Osoba powtarzająca plotkę chce się uwiarygodnić. Ludzie notorycznie kłamią, a przy powtarzaniu tego typu wieści jeszcze jedno kłamstwo nie robi różnicy. Dochodzi do tego zjawisko narcyzmu konwersacyjnego.

Co to jest?
Ludzie przestali słuchać innych. Wolą sami mówić. Aby zwrócić na siebie uwagę otoczenia, trzeba opowiedzieć bulwersującą, ale zarazem wiarygodną historię. W ten sposób inni poświęcą nam swoją uwagę i czas. Im więcej będzie w niej dramatyzmu, im bliżej nas wszystko się będzie działo, tym większe zrobimy wrażenie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki