Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

,,14 godzin. Pierwsi w walce". Fabularyzowany dokument o obronie Poczty Polskiej w Gdańsku

rozm. Ryszarda Wojciechowska
Na planie filmu
Na planie filmu Materiały prasowe
Wiesław Kwapisz, twórca fabularyzowanego dokumentu o obronie Poczty Polskiej w Gdańsku: - Spotkałem się z decydentami Gdańska, także z niektórymi radnym i oni powątpiewali w to, czy warto kręcić film o pocztowcach. Byłem zbulwersowany takim podejściem. To przecież historia miasta! Z reżyserem-dokumentalistą, rozmawia Ryszarda Wojciechowska.

Pracuje Pan nad fabularyzowanym filmem dokumentalnym, poświęconym obrońcom Poczty Polskiej.
To mój kolejny, historyczny temat. Kocham historię Pomorza. I zmagam się z przywoływaniem jej pięknych, choć tragicznych kart. A obrona Poczty Polskiej to dowód autentycznego bohaterstwa i heroizmu w Wolnym Mieście Gdańsku. Pocztowcy ten swój gmach traktowali jak skrawek państwa polskiego. I bronili tak długo, jak mogli. Pomyślałem, że to ostatni dzwonek, żeby te wspomnienia utrwalić. Żyją jeszcze dzieci pocztowców, które też tamte dni pamiętają. A nic tak nie przemawia do wyobraźni jak żywe i prawdziwe słowo innego człowieka.

O obronie Westerplatte powstały już filmy fabularne i dokumentalne. O obronie Poczty Polskiej pamięć się raczej zatarła.
Ten wątek jest tylko ujęty w ,,Wolnym mieście" Stanisława Różewicza i w ,,Blaszanym bębenku" Volkera Schloendorffa. A przecież pocztowcy również podjęli walkę 1 września, o 4.45, tak jak westerplatczycy. Nie chcę mówić, że nierówną. Bo to nie jest licytacja. Ale ta ich walka wprawiła Niemców najpierw w osłupienie, a potem we wściekłość. Westerplatte i Poczta Polska w Gdańsku to były pierwsze zapory ogniowe na drodze pochodu Hitlera przez Polskę.

Jaki będzie tytuł tego filmu?
Tytuł nam wymyśliła sama historia: ,,14 godzin", z dopiskiem - pierwsi w walce. Tyle czasu bronili się pocztowcy, od 4.45 do godziny 19, kiedy to dyrektor Jan Michoń wyszedł z białą chustą.

Wykorzysta Pan zdjęcia archiwalne?
Raczej w wąskim zakresie. Bo archiwalnych zdjęć nie ma wiele. A te, które się zachowały, były kręcone przez Niemców. Ale za to będzie sporo ujęć fabularyzowanych, zwłaszcza przygotowania do ataku na pocztę i jej obrona. ,,Przewodnikami" po tamtym czasie będą dzieci pocztowców. W filmie wystąpią ich synowie - Arkadiusz Binnebesel, historyk, długoletni dyrektor Muzeum Zamkowego w Malborku, i Zygmunt Wiśniewski. Jesteśmy też przed rejestracją rozmowy z córką Alfonsa Flisykowskiego, panią Henryką.

W części fabularyzowanej wystąpią aktorzy?
Tak, m.in. Cezary Szostak, Maciej Makowski i Krzysztof Gajo. To nasze postaci pierwszoplanowe, które zagrają Niemców. O obsadzie strony polskiej nie chciałbym jeszcze mówić. W części fabularyzowanej weźmie też udział Samodzielna Grupa Odtworzeniowa Pomorze. Ta sama, która brała udział w zdjęciach w innym moim dokumencie ,,Tajemnice Lasu Szpęgawskiego", który miał przed rokiem premierę najpierw w Polsce, a potem w Niemczech.

Kiedy powstanie ten film?

Jesteśmy w połowie realizacji, ale już mocno przyspieszamy. Zdjęcia mamy tylko w Gdańsku. Wzbraniam się przed podaniem dokładnej daty premiery, ale mogę powiedzieć, jakie mam ciche marzenie - chciałbym, żeby premiera kinowa odbyła się 5 października, w rocznicę rozstrzelania pocztowców polskich na gdańskiej Zaspie. A kiedy film pojawi się telewizji? Jeszcze nie wiem.

Dokument wyświetlany w kinie?
Film dokumentalny wraca do łask, zwłaszcza ten fabularyzowany. W Łodzi jest kino Charlie, które wyświetla produkcje dokumentalne, i cieszą się one powodzeniem.

Jaka jest największa trudność, poza pieniędzmi, przy pracy nad takim dokumentem?

Przekonanie niektórych ludzi, że jego realizacja jest potrzebna. Spotkałem się z decydentami Gdańska, także z niektórymi radnymi - nie chcę podawać nazwisk - i oni powątpiewali w to, czy taki dokument ma sens. Czy warto kręcić film o pocztowcach.

I co Pan na to?

Odpowiadałem wprost, że gdyby nie ci bohaterscy pocztowcy, to pewnie byśmy tu dziś nie rozmawiali. Byłem zbulwersowany takim podejściem. To przecież historia miasta. Tymczasem słyszałem: A może by inny dokument zrealizować? Pytałem, jaki? O Solidarności, chociażby - mówiono. Ale takich dokumentów jest masa. A ta historia jest przyprószona. I trzeba ją odkurzyć. Historia, moim zdaniem, pozwala młodym ludziom wyciągać wnioski, żeby im się żyło lepiej i bez błędów z przeszłości. Pamiętam, że raz nawet powiedziałem jednemu radnemu: - Wy dzisiaj jesteście, a jutro was mogą zmieść politycznie i nikt o was nie będzie pamiętać. Ale o tych walczących zapominać nie wolno. Bo to także dzięki nim dzisiaj żyjemy.

Napisz do autorki wywiadu: [email protected]

Możesz wiedzieć więcej! Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki