Sztucznych nerek było jak na lekarstwo, pierwszeństwo w ubieganiu się o miejsce przy tym aparacie mieli pacjenci młodzi, nie samotni jednak, a obarczeni rodziną.
Najlepiej z dwójką, trójką dzieci. Chorzy powyżej 60 roku życia, obarczeni cukrzycą czy innymi przewlekłymi chorobami, o hemodializę mogli się jedynie modlić. W tamtych strasznych czasach o dostępie do tej metody leczenia - ratującej życie - decydowały bowiem względy społeczne, a nie medyczne.
W gdańskiej Akademii Medycznej regularnie zbierała się specjalna komisja kwalifikacyjna, która decydowała o czyimś życiu i śmierci. Młody lekarz z AMG Bolesław Rutkowski, uczeń wielkiego profesora Andrzeja Manitiusa - sam jeszcze wtedy nie profesor - nie mógł się z tym pogodzić. Za cel życia postawił sobie budowę w Polsce gęstej sieci ośrodków dializoterapii, wyposażenie ich w nowoczesny sprzęt, otwarcie raz na zawsze stacji dializ dla wszystkich polskich pacjentów potrzebujących tej metody leczenia.
I dzięki mrówczej pracy, uporowi i organizacyjnym talentom to się profesorowi Rutkowskiemu udało. Setki chorych, którym nerki odmówiły pracy, zawdzięczają mu życie. Żal więc patrzeć, jak to, co stworzył z takim trudem dla dobra chorych, lec może w gruzach, bo Narodowy Fundusz Zdrowia na procedurach ratujących życie chce zaoszczędzić trochę pieniędzy. Nie wolno się na to zgodzić.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?