Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Historia rodziny Anny German. Piosenkarka miała przyrodniego brata?

Aleksandra Chomicka
Dziadkowie, ojciec, wujowie i ciotki Anny German. To byli niemieccy menonici zamieszkali w Rosji. Z Polska nie mieli nic wspólnego
Dziadkowie, ojciec, wujowie i ciotki Anny German. To byli niemieccy menonici zamieszkali w Rosji. Z Polska nie mieli nic wspólnego Archiwum
Sprawy rodzinne Anny German były mocno skomplikowane. Miała przyrodniego brata, a sama być może była dzieckiem nieślubnym...

Po napisaniu kilku artykułów do niemieckich gazet, po wywiadach, zamieszczanych w radzieckiej prasie - Artur German stał się w ZSRR bardzo znany, jako wuj uwielbianej tam piosenkarki. Z tego tytułu zapraszany był na koncerty, festiwale i imprezy poświęcone jej pamięci. Na jednej z nich, która odbyła się w Karagandzie w 5 rocznicę śmierci Anny, gdy głos zabrali już gospodarze i konsul PRL - poproszono o wypowiedź również Artura, z życzeniem, by kilka słów powiedział w swoim ojczystym języku, po polsku. "Ale ja nie znam ani słowa po polsku, a mój język ojczysty to niemiecki!" - oburzył się German. To wówczas postanowił przywrócić pamięć o rodzinie, sprostować wszystkie nieścisłości i oczywiste kłamstwa, które pojawiły się nie tylko w książkach o niej, ale również w wywiadach, a o ich autorstwo posądza nie tylko dziennikarzy, ale również matkę piosenkarki. Tak powstała książka "Nieznana Anna German"(2003). Powinna być chyba zatytułowana "Nieznany Eugen German"…

Niezwykły chłopak i piękna Alma

Ojciec Anny i jego starszy brat Willi byli sobie najbliżsi z licznego rodzeństwa - uczyli się razem w mennonickim centrum edukacyjnym na Ukrainie, gdzie zdobyli zawód księgowego (buchaltera). Był to wybór podyktowany praktycznymi aspektami życia, ale Eugen - zdaniem Willego - był dzieckiem słońca i muz i powinien żyć w lepszym, bardziej tolerancyjnym i wyrozumiałym świecie. Wszechstronnie uzdolniony - śpiewał, grał na kilku instrumentach, pisał wiersze (a nawet próbował napisać dramat) i komponował. Kochał muzykę i uczył się jej przy każdej okazji i od każdego. Był wesoły, urokliwy, a jednocześnie pełen sił witalnych i waleczny. Wysoki, przystojny - wygrywał każdą walkę, nie wzbudzając w przeciwnikach nienawiści. Miał prawdziwy talent do płatania rówieśnikom figli. Co dziwnego w tym, że ten uroczy lekkoduch łamał również serca?

Eugen też nie był obojętny na damskie wdzięki. Po zakończeniu nauki w Mołocznej - ożenił się wbrew woli rodziny z piękną Almą, córka swojego "regenta" (kierownika chóru, u którego wcześniej się uczył). Oboje nie mieli jeszcze nawet 20 lat, ale rodzinę trzeba było utrzymać - niebieski ptak zaczął więc pracować jako księgowy w kuchni kopalni węgla w Donbasie. Chóry anielskie przestały śpiewać w jego głowie, zdolności muzyczne okazały się zbędne. Czasami zachodził do kopalnianego klubu, ale to nie był jego świat, to nie były jego pieśni. Życie, mimo starań kochającej Almy - było pozbawione radości.

Z wielkim smutkiem żona patrzyła, jak Eugen się oddala od niej i maleńkiego syna, Rudiego. Nierzadko - jak wspomina Artur German - pojawiał się w domu podpity, bo i życie zawodowe nie szczędziło mu trosk: kierownictwo kombinowało, a on musiał to ukrywać, oszukiwać, by "debet zgadzał się z kredytem". W końcu kontrola ujawniła manko: Eugen obawiał się aresztowania. Takie przestępstwa były wówczas zagrożone karą 2-3 lat więzienia, ale on wiedział, że dla niego, syna "wroga państwa", którego dwaj bracia "sprzedali socjalistyczną ojczyznę" - areszt oznaczał śmiertelne zagrożenie. Wrócił do domu, zabrał do portfela dokumenty, a żonie powiedział, że musi natychmiast wyjechać, ale szybko wróci. "Wiedział, że mówi nieprawdę" - pisze młodszy brat. Chciał, tak jak Willi, uciec z ZSRR do Niemiec, przez Iran. I stamtąd pomagać rodzinie.
Alma już nigdy go nie zobaczyła, a za swoje krótkotrwałe szczęście drogo zapłaciła. Po ucieczce Eugena ona i syn zostali deportowani do Kazachstanu, nad Irtysz. Młoda matka miała - na szczęście - smykałkę do krawiectwa: szyła więc po domach, zawsze zabierając ze sobą małego, ślicznego synka, który był bardzo podobny do ojca, grzeczny, dobrze wychowany. Pracowała ponad siły tak długo, aż udało się jej kupić malutki domek i krowę. I kiedy wydawało się, że nareszcie stanęła na nogi - została aresztowana i skazana na 7 lat obozu. "Przyczyna jest mi nieznana, ale wiarygodne jest przypuszczenie, że to z powodu Eugena" - pisze Artur German.

Domek i krowę trzeba było sprzedać, chłopca wychowywały babka i dwie ciotki. Kiedy Alma została zwolniona z obozu po czterech latach odbywania kary - po raz kolejny "znalazła się u rozbitego koryta", jak napisał Artur. I znowu maszyna Singera klekotała dniami nocami…

Będzie dusić niemieckie niemowlęta

Rodzina Eugena nie mogła jej pomóc, bo wszyscy ponosili jakieś skutki swojego pochodzenia. Berta z trojgiem dzieci żyła w skrajnej nędzy, jej mąż zginął w więzieniu, Artur i Luiza byli w obozach, Rudolf umarł w łagrze, a próbująca mu pomagać Olga, która wysyłała bratu topione masło, zrobione z koziego mleka, by się wzmocnił - do końca życia wyrzucała sobie, że odbierała je od ust trojgu własnym głodującym dzieciom.

W 1952 roku Rudi skończył z wyróżnieniem dziesięciolatkę, ale ani on ani dwóch jego niemieckich kolegów - nie dostali złotych medali. Pojechał do Semipałatyńska, gdzie chciał zdawać do wyższej szkoły pedagogicznej, ale tam usłyszał, że specprzesiedleńców nie przyjmują. Po tym wydarzeniu Rudolf był tak wzburzony, że - jak wspominała jego szkolna koleżanka, Frida Wolf - przysiągł, że zostanie akuszerem i będzie dusił wszystkie nowonarodzone niemieckie niemowlęta. Chciał im oszczędzić życia w ZSRR - w upodleniu, wśród szyderstwa i nienawiści. To był krzyk bezsilnej rozpaczy - wspominała Frida.
Przez rok Rudi pracował jako nauczyciel matematyki w zapadłej wiosce. W 1953, po śmierci Stalina - przyjęto go już bez kłopotów na uczelnię. Alma czuła się samotna, a szyć mogła wszędzie, pojechała więc za synem. Cztery lata w jednym kącie pokoju on się uczył - w drugim ona szyła. I płakała…

Życie nie szczędziło jej kolejnej porcji goryczy. Alma marzyła, by Rudi ożenił się z Fridą. Ten jednak po ukończeniu szkoły trafił do małej miejscowości Ajaguz na rosyjsko-chińskiej granicy, tam został wkrótce dyrektorem szkoły i poznał Rosjankę. Piła i jego przekonała do napojów wyskokowych - wspomina stryj. Omotała go, kiedy więc się pobrali - matka wróciła do swojej rodziny. Wódka rządziła Rudim do końca życia (przeżył siostrę tylko o 3 lata). Alma umarła w tym samym roku co Anna German. Do końca życia pierwsza żona Eugena była przekonana, że on sam żyje, a bracia i siostry po prostu ukrywają przed nią miejsce jego pobytu.

Żona nie żona

A oni naprawdę nic nie wiedzieli o jego losach. Dopiero od rozpoznanej po głosie i zidentyfikowanej w 1974 roku przez stryja Anny - dowiedzieli się o drugiej rodzinie brata. W 1975 roku do Celinogradu przyjechała Irma Martens-Berner. Rodzina nie wiedziała o jej istnieniu, bo przez trzy lata wspólnego życia - nie dawali jego bliskim znaku życia. "To było zrozumiałe, takie były czasy" - pisze we wspomnieniach Artur German.

Irma opowiadała jemu i jego siostrze Luizie o tym, że Eugen tęsknił za synem, martwił się o niego, ale drogi powrotu do rodziny nie widział. W swojej ucieczce dotarł wprawdzie do Uzbekistanu, ale granica z Iranem była dobrze pilnowana. Postanowił znaleźć pracę, by mieć czas na przygotowanie kolejnego etapu podróży. I tutaj, na krańcu świata, osamotniony, wśród obcych ludzi - w Czimionie pod Ferganą poznał młodą kobietę. Ona pracowała w szkole, a on w kantorze. Zbliżyła ich do siebie nie tylko samotność, ale również wspólny język i zamiłowanie do muzyki. Jakie duety śpiewali przy wtórze gitary! Eugen zaimponował wykształconej Irmie również tym, że przeczytał mnóstwo książek, znał na pamięć wiele wierszy. Oczarował ją. - Tak i my "pożenilis" - Artur German cytuje fragment jej listu i podkreśla, że cudzysłów w tym zdaniu pochodzi od Irmy.

Rodzina Germanów nie ma wątpliwości, że ten ślub nigdy nie został sformalizowany. Jeżeli jednak mennonici nie rejestrowali swoich związków - to może dlatego Irma Martens uważała się za prawowitą żonę Eugena? Z drugiej strony ten nieformalny charakter związku pozwolił jej w 1943 roku całkiem formalnie poślubić Polaka, Hermana Bernera (to jego nazwiska w połączeniu z panieńskim używała do końca) i wyjechać do Polski. Może zrobiła tak dlatego, że wierzyła w polskie pochodzenie Eugena? Na pewno chciała ratować siebie, matkę i dziecko: i ona straciła w wyniku porachunków Stalina z narodami, które zaludniały Związek Radziecki, najbliższych - braci, ojca swoich dzieci.

Jak to w rodzinie - zdania podzielone

Starsze siostry Eugena - Berta i Olga, które były przywiązane do tradycyjnych chrześcijańskich wyobrażeń o rodzinie i małżeństwie - nigdy nie uważały Irmy za żonę Eugena. Jego żoną jest Alma - mówiła Berta, która do końca życia utrzymywała z nią kontakt, pisywały do siebie. Religijna Alma była Bercie bliższa niż wykształcona i pragmatyczna Irma. Jednak bardzo lubiła twórczość Anny, szczególnie liryczne rosyjskie piosenki w jej wykonaniu. Głos piosenkarki był - jak twierdzi Artur German - łudząco podobny do głosu Berty, która do późnej starości kierowała zorganizowanym przez siebie na Syberii chórem baptystów i do głosu młodszej z sióstr, Olgi, która też została w miejscu zesłania - uczyła w szkole w Kazachstanie. W sprawach rodzinnych okazała się równie nieprzejednana jak Berta. Najstarszy z rodzeństwa, Willi wprawdzie odwiedził Annę w Warszawie i poznał Irmę, ale sympatią tej ostatniej nie darzył, jak wynika ze wspomnień jego brata.

Ucieszona odnalezieniem po latach bliskich ojca, a niezrażona nie zawsze życzliwym przyjęciem piosenkarka, chciała zorganizować zjazd krewnych w Warszawie, ale - jak pisze Artur - udało się tylko najmłodszej Luizie, która przyjechała gdy Anna urodziła swojego synka. Jemu władze ZSRR czterokrotnie odmówiły wizy, starsze siostry jechać nie chciały, a potem było już za późno, Anna umarła.

Artur German oddaje sprawiedliwość Irmie: zdobyła adres Almy i wielokrotnie oferowała jej pomoc. Rudolf German odmówił jej przyjęcia, nie chciał jej również od Anny, która - jak zapewnia jej stryj - bardzo się ucieszyła z odnalezienia brata, o którego istnieniu nic nie wiedziała.

"Anna na taką chłodną odprawę nie zasłużyła, nie było wszak jej winy w tym, jak potoczyły się losy Rudolfa" pisze stryj obojga.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki