Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabytki: Kiedy wreszcie przestaniemy być barbarzyńcami?

Marek Adamkowicz
Nie ma dnia bez informacji o kolejnym zniszczonym zabytku, przy czym nie chodzi tu o obiekty wpisane do rejestru konserwatora, ale te, które -w odczuciu społecznym - zasługują na zachowanie dla przyszłych pokoleń. A to zniknie jakaś kamienica, to znów zostanie pocięty na złom stoczniowy dźwig, pamiętający czasy rewolucji z Sierpnia '80 roku. Każde takie zdarzenie rodzi pytanie: Jak to możliwe, że lekką ręką, często nieprzemyślanie, wyzbywamy się własnego dziedzictwa?

Skala strat jest już tak duża, że nie sposób przejść nad nimi do porządku dziennego. Widać to chociażby po spontanicznych akcjach społecznych w obronie takich czy innych obiektów. Równie ważne jest jednak, że problem zauważają specjaliści - konserwatorzy, historycy, prawnicy.

Ich głos zabrzmiał wyjątkowo zgodnie na konferencji, która w poniedziałek i wtorek odbyła się w Gdańsku i Gdyni, a pretekstem do jej zwołania było 10-lecie obowiązywania ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami. Zastanawiano się nad skutkami obowiązującego prawa, próbując jednocześnie określić, jakie zmiany w przepisach należałoby wprowadzić.

Obraz, który się wyłonił z konferencyjnych obrad jest... zatrważający. Oto bowiem w tak newralgicznej dla (każdego!) narodu dziedzinie jak ochrona dziedzictwa kulturowego mamy do czynienia z prawem, które jest niespójne i nielogiczne. Paradoksem jest, że status konkretnego zabytku, dajmy na to rękopiśmiennego, może być różny w zależności od tego, czy znajduje się on w zbiorach archiwum, biblioteki, muzeum czy w rękach prywatnych! W kraju, który poniósł gigantyczne straty wojenne nieporozumieniem jest, mówiąc delikatnie, obłożenie podatkiem VAT zabytków sprowadzanych z zagranicy, co ewidentnie utrudnia pomnażanie zbiorów. N

Natomiast prawdziwe kuriozum stanowi zasada "nabycia w dobrej wierze" przedmiotów pochodzących z przestępstwa. W ten sposób nawet w przypadku udowodnienia, że dany obiekt został skradziony ze zbiorów muzealnych, większe szanse na jego przejęcie ma osoba, do której on trafił, niż pokrzywdzona instytucja.

Już takie pobieżne spojrzenie na polskie prawo dotyczące ochrony dziedzictwa kulturowego tłumaczy, skąd biorą się niekończące się przepychanki związane z interpretacją przepisów. Dzięki tej niejednoznaczności łatwo też się wykręcić od odpowiedzialności za ochronę zabytków.

Niewielkim pocieszeniem w tej sytuacji może być wiadomość, że prawdopodobnie stoimy w przededniu narodzin nowej gałęzi prawa, koncentrującej się właśnie na ochronie dziedzictwa kultury. Podobną ewolucję przeszło prawo ochrony środowiska, które jeszcze 40-50 lat temu było w powijakach, a dzisiaj nie może się bez niego obyć nowoczesne państwo. Skoro więc jesteśmy świadomi nadchodzących zmian, czas wziąć się do roboty.

[email protected]

Możesz wiedzieć więcej! Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Zabytki: Kiedy wreszcie przestaniemy być barbarzyńcami? - Dziennik Bałtycki

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki