Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Platforma bije w Karnowskiego

Piotr Weltrowski
Jacek Karnowski ustępować nie ma zamiaru
Jacek Karnowski ustępować nie ma zamiaru Grzegorz Mehring
Zgodnie z wolą pomorskich władz Platformy, sopoccy radni tej partii złożą wniosek o zwołanie referendum w sprawie odwołania Jacka Karnowskiego z funkcji prezydenta Sopotu. Problem w tym, iż nie zaprzestaną też prób zwołania referendum w znacznie korzystniejszym dla nich i dla ich prezydenta trybie obywatelskim.

O tym, iż władze PO będą chciały pomóc członkom sopockiego koła tej partii w "dookreśleniu się", pisaliśmy w piątkowym wydaniu "Polski Dziennika Bałtyckiego". Tego samego dnia zapowiedzi te stały się faktem. Pierwszy wypowiedział się premier Donald Tusk, który po raz kolejny wezwał Karnowskiego do dymisji, a sopockich radnych PO do niezwłocznego złożenia i przegłosowania wniosku dotyczącego referendum. W sobotę zarząd pomorskiej Platformy formalnie zobligował radnych do wykonania tych zaleceń.

- Liczymy na dobrą wolę sopockich radnych - mówią zgodnie członkowie zarządu.

Z kolei radni, zdając sobie sprawę z faktu, iż sprzeciw byłby dla nich równoznaczny z wyrzuceniem z partii, oficjalnie odpowiadają równie dyplomatycznie. - Jesteśmy lojalnymi członkami Platformy - zapewnia Barbara Gierak-Pilarczyk, wiceszefowa sopockiego koła PO.

Wszystko wskazuje jednak na to, iż jest to lojalność na pokaz, a głosowanie nad wnioskiem będzie zwyczajnie niepotrzebne. Procedury umożliwiające podjęcie stosownej uchwały potrwać muszą przynajmniej 14 dni od momentu złożenia wniosku. Tymczasem grupa inicjatywna, która zbiera podpisy pod obywatelskim wnioskiem o przeprowadzenie referendum, prawdopodobnie zdąży do tego czasu zgromadzić wymaganą liczbę głosów. Już zebrano ich 2 tys., potrzeba zaś niewiele ponad 3 tys.

Dlaczego takie rozwiązanie jest dla radnych i prezydenta korzystne?
- Nie można destabilizować sytuacji w mieście i doprowadzać do ewentualnego rozwiązania Rady Miasta - nie kryje Karnowski.
Języczkiem u wagi jest tu przepis - który mówi, iż w sytuacji, gdy decyzję o zwołaniu referendum podejmują radni - to w momencie, gdyby nie udało się odwołać prezydenta, Rada Miasta jest automatycznie rozwiązywana. W wypadku referendum będącego wynikiem inicjatywy obywatelskiej zagrożenia takiego nie ma.

Karnowski może więc liczyć na to, iż mieszkańcy w referendum go nie odwołają albo też nie stawią się przy urnach na tyle licznie, aby głosowanie było wiążące i nadal pozostanie prezydentem Sopotu.

O podobną stawkę grają sopoccy radni. Na razie nie dają władzom partii pretekstu do usunięcia ich z PO, ale sytuacja może się szybko zmienić. Kiedy referendum stanie się faktem, PO będzie się chciała jasno opowiedzieć w kwestii poparcia dla Karnowskiego. Trudno przypuszczać, iż stanowisko to będzie odbiegać od tego, które zaprezentował premier, a Tusk o dymisji prezydenta mówi od dawna.

- Większość ludzi sopockiej Platformy to osoby, które od lat działają dla miasta i chcą działać nadal, niezależnie pod jakim szyldem - mówi nam jeden z członków sopockiej PO.

Dla pomorskich władz Platformy perspektywa utraty władzy w Sopocie staje się więc realna. - Liczymy się z tym, iż przyjdzie nam się zmierzyć z naprawdę trudną sytuacją - mówi nam jeden z członków zarządu regionu partii.

Tymczasem opozycja już zaciera ręce.

- Bierzemy pod uwagę scenariusz, w którym w następnych wyborach zmierzymy się nie tylko z PO, ale i z ugrupowaniem, które wystawi kandydata namaszczonego przez prezydenta Karnowskiego. Nie ukrywam, iż wcale nas to nie martwi - mówi Jacek Kurski, szef pomorskiego PiS.

Tymczasem tzw. afera sopocka zyskała w sobotę wątek gangsterski. W tym samym czasie, gdy władze sopockiej Platformy tłumaczyły się ze swojego zachowania przed zarządem regionu, na stronach "Rzeczpospolitej" pojawił się artykuł dotyczący powiązań między poszukiwanym listem gończym gangsterem z Krakowa a synem szefa sopockiego koła partii Michała Woźniaka. Według gazety, potomek polityka miał zostać pracownikiem krakowskiej spółki KFT, formalnie zarządzanej przez gangstera, w chwilę po tym, jak firma ta zakupiła po okazyjnej cenie atrakcyjną nieruchomość w Sopocie.

Chodzi o dom dziecka, który w czerwcu 2003 roku został wystawiony na sprzedaż przez miasto. Rzeczoznawca wycenił wartość nieruchomości na ponad 2 mln zł. Kilka miesięcy później spółka KFT kupiła ją za 1,6 mln zł. Budynek został wyremontowany i zamienił się w luksusowy hotel.

- Nie mamy sobie w tej sprawie nic do zarzucenia - mówi Karnowski, dodając, iż wcześniej nieruchomość dwa razy wystawiano na sprzedaż. Dwa razy próbowano też rokowań, ale chętnych do jej zakupu nie było.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Platforma bije w Karnowskiego - Dziennik Bałtycki

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki