Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wydarzenia Grudnia 1970: HISTORIA najdłuższego procesu III RP

Barbara Madajczyk-Krasowska
Historia procesu o sprawstwo kierownicze w wydarzeniach Grudnia '70 jest historią uników oskarżonych i kompromituje sądownictwo. Przypominamy najważniejsze wydarzenia procesu.

W procesie o sprawstwo kierownicze w wydarzeniach Grudnia '70 po 18 latach zapadł wyrok, który oburza niemal wszystkich poza osobami odpowiedzialnymi za tę tragedię sprzed 43 lat. Zbrodnia zza biurka została uniewinniona. Sprawiedliwości nie stało się zadość.

Historia tego procesu jest równocześnie historią uników oskarżonych przed odpowiedzialnością. I kompromituje także sądownictwo III RP. W wolnej Polsce dość szybko upomniano się o osądzenie tej zbrodni. Do Prokuratury Marynarki Wojennej w Gdyni oddelegowano z Naczelnej Prokuratury Wojskowej prokuratora kmdr. Jana Siemianowskiego, który rozpoczął śledztwo 8 października 1990 r. Zarzuty postawiono trzem generałom: Józefowi Kamińskiemu, Tadeuszowi Tuczapskiemu, Edwardowi Łańcuckiemu; dwóm pułkownikom: Władysławowi Łomotowi, Bolesławowi F.; majorowi Mirosławowi W.; kapitanowi Marianowi Zatorskiemu i Karolowi Kubalicy, komendantowi słupskiej szkoły MO.

Po 2,5 roku śledztwa w kwietniu 1993 r. zarzuty otrzymali generałowie: Jaruzelski, Świtała, Stanisław Kruczek, Mieczysław Urbański, porucznik Wiesław Gop i wicepremier (w 1970 r.) Stanisław Kociołek.

27 września 1993 r. prokurator Siemianowski umorzył śledztwo wobec 12 zmarłych dygnitarzy państwowych i partyjnych.

W październiku 1993 śledztwo z Prokuratury Marynarki Wojennej w Gdyni przekazano Prokuraturze Wojewódzkiej w Gdańsku.

7 kwietnia 1995 r. po 4,5 roku śledztwa prokurator Bogdan Szegda skierował do Sądu Wojewódzkiego w Gdańsku akt oskarżenia. Oskarżeniem o "sprawstwo kierownicze" objętych zostało 12 oskarżonych: Wojciech Jaruzelski, Kazimierz Świtała, Stanisław Kociołek, Tadeusz Tuczapski, Józef Kamiński, Stanisław Kruczek, Edward Łańcucki, Mirosław W., Wiesław Gop, Władysław Łomot, Bolesław F., Karol Kubalica.

Jednak po trzech miesiącach skład sędziowski zwrócił do uzupełnienia akta prokuraturze. Prokurator Szegda odwołał się do Sądu Apelacyjnego, który przyznał mu rację i w październiku 1995 r. akta wróciły do sądu. 7 listopada sąd podjął kuriozalną decyzję; postanowił zwrócić sprawę do Sądu Marynarki Wojennej, ale Sąd Apelacyjny i tę decyzję uchylił.

Proces nie mógł się jednak rozpocząć, bo obrońcy Jaruzelskiego, Świtały i Kociołka argumentowali, że ich klienci nie podlegają orzecznictwu sądów karnych tylko Trybunału Stanu i złożyli wniosek o umorzenie.

25 kwietnia 1996 r. sąd umorzył postępowanie wobec Jaruzelskiego i Świtały. Sąd Apelacyjny odrzucił umorzenie.

Od 15 czerwca do 1 września 1998 r. prokurator Szegda czytał akt oskarżenia.

8 listopada 1999 r. Sąd Najwyższy orzekł o przekazaniu sprawy do Sądu Okręgowego w Warszawie. Przez dwa lata oskarżeni za pośrednictwem obrońców starali się, by nie dopuścić do rozpoczęcia procesu. Gdy wszystkie wnioski oskarżonych zostały odrzucone, obrońcy gen. Jaruzelskiego zrezygnowali z jego obrony, a nowi obrońcy wrócili do metod już stosowanych: wystąpili o odesłanie akt prokuraturze.

16 września 2001 r. odbyła się pierwsza rozprawa w Warszawie.

26 lutego 2002 r. Tuczapski, Kociołek, Fałdasz, Gop złożyli wnioski o ponowne odczytanie akt i rozprawa zaczęła się od początku. Przeniesienie sprawy do Warszawy w żaden sposób nie usprawniło procesu, hamowały go choroby oskarżonych i sędziów oraz to, że nie wyznaczono sędziego zapasowego. Podczas procesu umierali świadkowie i oskarżeni (Kubalica, Tuczapski, Łomot), inni byli wyłączani ze względów zdrowotnych.

Po śmierci ławnika w maju 2011 r. proces musiał zacząć się od nowa. W procesie miało być pięciu oskarżonych, ale w lipcu 2011 r. okazało się, że nowy proces będzie się toczył bez głównego oskarżonego - gen. Wojciecha Jaruzelskiego, ponieważ stan jego zdrowia nie pozwala mu uczestniczyć w rozprawie. Ze względu na stan zdrowia wyłączony został też Wiesław Gop. Pozostało trzech oskarżonych: Stanisław Kociołek oraz niższej rangi wojskowi dowódcy: ppłk Bolesław F. (oficer polityczny), którego rola ograniczyła się do udziału w wydarzeniach od godz. 6 do 9 rano 17 grudnia 1970 r. w rejonie wiaduktu w Gdyni-Stoczni, ppłk Mirosław W. (dowódca batalionu), który odpowiada za wydarzenia 16 grudnia 1970 r. przed bramą nr 2 Stoczni Gdańskiej.

Pod koniec 2012 r. proces dobiegł końca. W pierwszym kwartale tego roku odbyły się końcowe rozprawy. Prokurator Szegda zażądał 8 lat pozbawienia wolności i 10 lat pozbawienia praw publicznych, a obrońcy oskarżonych prosili o uniewinnienie.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki