Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mennonickie korzenie Anny German. Rodzina Martensów pochodziła z Kwidzyna?

Aleksandra Chomicka, Grażyna Antoniewicz
Cmentarz mennonicki w Stogach Malborskich
Cmentarz mennonicki w Stogach Malborskich Beata Kwaśniewska
O związkach przodków Anny German z Pomorzem - piszą Grażyna Antoniewicz i Aleksandra Chomicka.

Powodzenie telewizyjnego serialu o Annie German przełożyło się również na wzrost zainteresowania jej mennonickimi przodkami. W filmie mowa jest tylko o tych ze strony matki, Irmy Martens, których losy zaczęliśmy śledzić, bo się wiążą z naszym regionem. Jednak z opublikowanej 10 lat temu w Berlinie książki stryja piosenkarki Artura Hormana ("Nieznana Anna German") wynika, że również jej dwie prababki ze strony ojca - Eleonora Jancen i Julia Hercen - były mennonitkami.

Po wyjściu za mąż zmieniły wyznanie (zostały luteranami, jak pisze Artur), bo "mąż i żona powinni chodzić do jednego domu modlitwy". Jedna rodzina przybyła do Rosji z Wirtembergii w Niemczech (gdzie - po wyjeździe z Rosji, już w czasach Jelcyna - osiedlił się na stare lata autor wspomnień), druga - z Austrii.

To zresztą też ciekawe zjawisko, jak bardzo w świadomości współczesnych mieszkańców Europy mennonici zdominowali migracyjne procesy, które zachodziły na kontynencie w ciągu prawie czterech wieków. Dzisiaj przypisuje się pochodzenie mennonickie całej - w swoim czasie bardzo licznej - grupie Niemców osiedlonych w XVIII i XIX w. w Rosji, podczas gdy główne fale przesiedleńców popłynęły z Hesji w latach 1763-1767 (w kierunku regionów nadwołżańskich), a następne - w pierwszych latach XIX w. (nad Morze Czarne).

W latach 1812 /31/61 miały miejsce trzy wielkie fale przesiedleń na ziemie wołyńskie. Większość przesiedleńców pochodziła z południowo-zachodnich i południowych Niemiec: Badenii, Wirtembergii, Pflaz, Hesji, Nadrenii oraz Szwabii i Bawarii. Tylko w latach 1764-1768 wywędrowało nad Wołgę około 8 tys. rodzin - 27 tys. osób, które założyły ponad sto kolonii (co ciekawe, 66 było wyznania ewangelickiego, natomiast 38 - katolickiego, co świadczy o tym, że ta emigracja miała podłoże przede wszystkim ekonomiczne).

Badania przeprowadzone niedługo przed wybuchem I wojny światowej, która znowu wymieszała wszystko w rosyjskim tyglu, wykazały, że w koloniach nad Morzem Czarnym w 1914 roku około 246 280 (45 proc.) osób niemieckiego pochodzenia było wyznania ewangelickiego, 195 640 (35,8 proc.) wyznania katolickiego, a 104 370 (19,2 proc.) deklarowało się jako mennonici.

Ci ostatni emigrowali do Rosji również z Pomorza - z Gdańska i Prus Wschodnich (w latach 1789-1804). Byli to przede wszystkim potomkowie Holendrów, którzy zajmowali się melioracją doliny Dolnej Wisły. Na ziemiach polskich pierwsza grupa holenderskich mennonitów osiedliła się, za zgodą ówczesnych władców, około 1555 roku.

Zagospodarowywała głównie podmokłe tereny wzdłuż Wisły, ale także Bugu, Narwi, Wkry i innych rzek. Do Prus mieszkańców Wirtembergii i Prus zaczął ściągać, po sekularyzacji tego państwa, książę Albrecht Hohenzollern (ten od hołdu pruskiego na krakowskim rynku). Ta populacja wywędrowała w latach 1814-1842, tym razem głównie do Besarabii. Ostatnie kolonie zostały założone przez mennonitów w latach 1856/59 , w Samarze.

Jak zdobywano Dziki Wschód

Rodzina Anny odpłynęła na południe Ukrainy wraz z pierwszą falą mennonickiej emigracji. Co spowodowało wędrówkę pomorskich mennonitów na wschód? Jak pisze Artur German, powody ekonomiczne były istotne, bo osadzonym w dolinie Dolnej Wisły olędrom - jak ich tutaj zwano, trudno się było utrzymać z uprawy ziemi. Przede wszystkim jednak o migracji zdecydowały zmiany, jakie zaszły w państwie pruskim.

Surowe religijne reguły zabraniały mennonitom m.in. zajmowania wysokich państwowych stanowisk oraz służby w wojsku z bronią w ręku. Wojny, które się przetoczyły nad Europą w XVII i XVIII w., były powodem coraz większej niechęci władców pruskich do respektowania tych zasad. Państwo pruskie nie chciało osłabiać swojej siły obronnej z powodu przechodzenia większej ilości gruntów w posiadanie mennonitów i z tego powodu ograniczało im ich nabywanie.

Najważniejszym jednak powodem było wprowadzenie obowiązkowego poboru do pruskiego wojska. Natomiast kolejni władcy Rosji - Katarzyna II, a potem car Paweł obiecywali im (co potwierdzały stosowne przywileje) respektowanie ich przekonań, religijnych nakazów. Car Paweł dekretem z 6 września 1800 roku zwolnił ich ze służby wojskowej i cywilnej oraz obowiązku składania przysięgi w sądzie.

W Gdańsku zjawili się przedstawiciele carycy Katarzyny II, aby zachęcać mennonitów do wyjazdu do Rosji. Najpierw, na rekonesans, pojechali przedstawiciele gminy mennonickiej, aby zobaczyć, jak wyglądają oferowane im tereny, czy rzeczywiście warto się tam osiedlać. To były inne czasy - taka "rozwiedka" trwała rok, dwa. Dopiero po powrocie wysłanników ruszyły stąd pierwsze wozy z osadnikami. Jechali na wschód tak, jak w tym samym czasie traperzy na Dzikim Zachodzie: wozami z całym dobytkiem. Wyprawa trwała parę miesięcy.

Olędrzy dali się poznać również w Rosji jako niezwykle skromni, a zarazem bardzo pracowici i dobrze zorganizowani ludzie. Liderzy religijni nie pobierali żadnych opłat z tytułu wykonywanej służby, nie funkcjonował żaden podział na duchownych i świeckich. W wypadkach losowych cała społeczność niosła pomoc poszkodowanym, osoby prowadzące się niemoralnie napominano lub wykluczano ze społeczności.

W tym kontekście szczególnie bulwersujące dla niemennonickich sąsiadów było to, że nie tylko nie angażowali się w politykę, unikali służby wojskowej, ale - co niezwykle istotne w historii rodziny Germanów - nie rejestrowali związków małżeńskich. Ten temat rozwiniemy za tydzień…

Stella w Cyganku

Dzisiaj powróćmy do pomorskiego dziedzictwa Anny German. Czy przypuszczenie, że rodzina Martensów pochodziła z Kwidzyna (nazwę Danzing-Marienwerder odnajdujemy w pamiętnikach Artura Hormana), jest uzasadnione?

Martin, Martens to nazwiska bardzo popularne wśród mennonitów w dolinie Dolnej Wisły. W Cyganku, gdzie się znajduje cmentarz mennonicki, jest płyta nagrobna Martenów. Jest to jednak nekropolia szczególna, gdzie zgromadzono nagrobki z wielu poniszczonych po wojnie cmentarzy mennonickich, ale według zdobytych przez nas informacji, ta stella pochodzi i z Gniazdowa, spod Ostaszewa.

Natomiast zachowały się księgi parafialne z Cyganka. Mennonici - i ci, którzy pozostali na Pomorzu, i ci, którzy wyjechali do Rosji - na początku XX w. i w okresie międzywojennym emigrowali za ocean, głównie do Kanady, ale również do USA i do Ameryki Południowej.

Zarówno na zorganizowany w 2003 roku pierwszy w Niemczech z festiwali Anny German, jak i na odbywające się w 2010 roku w Nowym Dworze wielkie spotkanie mennonitów - przybywali goście nawet z Brazylii i Paragwaju. Wszędzie zabierali ze sobą dokumenty i archiwa. Są one dostępne w ich genealogicznym centrum. Informacje o umarłych przodkach, transferowane na mikrofilmy, magazynowane są w tunelach, wydrążonych w skalistych zboczach gór, znajdujących się w odległości 20 mil od miasta Salt Lake City.

Centrum należy do amerykańskich mormonów. Może tam są metryki pradziadków Anny? Jest również wiele ksiąg mennonickich w archiwach niemieckich i z nich właśnie korzystał stryj Anny German, dokumentując dzieje rodziny.

Prawdy i mity

Zdaniem Piotra Oboda, autora jednej z ciekawszych prac o mennonitach w Dolinie Wisły, temat tego osadnictwa stał się szczególnie nośny w ośrodku kwidzyńskim, bo dopiero w ostatniej dekadzie dawni mieszkańcy tych ziem trafili do świadomości społecznej, przede wszystkim za sprawą pasjonatów.

Na Nizinie Kwidzyńskiej niewiele z ich kultury pozostało, poza kilkoma zagrodami oraz niewielką liczbą nagrobków, a przyczynili się do tego sami mennonici. Ich życie było religią, a religia - pracą, surowi w swoich przekonaniach, nie pozostawili uniwersalnych dzieł literackich, malarskich, utworów muzycznych, przez wieki bowiem pielęgnowali swoją odrębność kulturową. Zacierające się ślady, milczące źródła i skąpa narracja historyczna z jednej strony roztaczają wokół nich nimb tajemniczości, a z drugiej - rodzą niepohamowaną ciekawość: kim byli mennonici, ostatni lud wędrujący Europy?

Teraz są modni, w całym regionie organizacje turystyczne promują zabytki ich kultury, wytyczane są trasy wędrówek ich śladami. Ślady po mennonitach stały się drugą, po odnalezionych w kwidzyńskiej katedrze grobach wielkich mistrzów krzyżackich, atrakcją turystyczną miasta.

Jednak zdaniem Oboda - to za mało: konieczne są prace badawcze, skupione przede wszystkim wokół historii regionu, oraz popularyzacja wyników tych przedsięwzięć pośród jak najszerszych kręgów odbiorców, w tym głównie młodzieży. Zainteresowanie, jakie wzbudził serial o Annie German, może się temu bardzo przysłużyć.

[email protected]
[email protected]

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki