Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Związkowy najazd na stolicę

Robert Kiewlicz
Ponad 350 pracowników Stoczni Gdańsk, uzbrojonych w syreny i petardy, wyraziło w piątek niezadowolenie dla działań rządu.

Stoczniowcy obrzucili jajkami gmach Ministerstwa Skarbu, a przed budynkiem podpalili opony. Odbyła się także w Warszawie demonstracja związkowców z Solidarności 80, którzy protestowali przeciwko łamaniu praw pracowniczych.

Protesty na kilka godzin sparaliżowały centrum Warszawy. W proteście Solidarności 80 uczestniczyli stoczniowcy ze Stoczni Szczecińskiej Nowej i górnicy. W ten sposób wyrazili swoje niezadowolenie z powodu łamania praw pracowniczych. Na placu Defilad zebrało się, w obronie obecnego kodeksu pracy, kilka tysięcy osób. Zebrani skandowali "Zakażcie strajków, a zapłoną budynki!".

- Nie będzie zgody na antypracowniczą politykę rządu, ten rząd nic nie robi, z kapelusza wyciąga ustawy wymierzone w ludzi pracy - mówił Bogusław Ziętek, szef Solidarności 80. - Znoszą podatki dla najbogatszych, a nie ma pieniędzy dla najbiedniejszych.

Kilka tysięcy osób przeszło pod Ministerstwo Pracy, następnie pod Ministerstwo Gospodarki. Pod kancelarią premiera połączyli się z pikietą stoczniowców z Gdańska.

Wszystkie budynki rządowe, obok których przechodził i zatrzymywał się tłum związkowców, ogrodzono barierami i obstawiono kordonem policji. Pracujący urzędnicy zabarykadowali się w środku.

Protestującym stoczniowcom z Gdańska chodziło przede wszystkim o wyjaśnienie sprawy wysokości pomocy publicznej, którą zakład otrzymał po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej, a jakiej zwrotu żąda teraz Komisja Europejska.

- Do stoczni dotarło około 50 milionów złotych, a nie, jak uważa Komisja Europejska - ponad 700 milionów złotych pomocy - twierdzi Roman Gałęzewski, przewodniczący NSZZ "Solidarność" Stoczni Gdańsk.

- Minister Grad sfałszował dokumenty, które wysłał do Brukseli - dodał Karol Guzikiewicz, wiceprzewodniczący Solidarności w Stoczni Gdańsk. - Podał w nim kwoty, których stocznia nigdy nie otrzymała. Tą kwotą minister szantażuje teraz inwestora. Aleksander Grad ośmieszył całe państwo polskie i wszystkich obywateli.

Pracownicy stoczni twierdzą, że podawana obecnie kwota jest kilka razy wyższa niż ta, o której mówiono przed prywatyzacją zakładu. Stoczniowy złożyli już do gdańskiej prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa w tej sprawie.

Komisja Europejska żąda redukcji mocy produkcyjnych albo zwrotu pomocy publicznej. W przypadku gdańskiego zakładu chodzi o zamknięcie dwóch z trzech pochylni lub zwrot 750 mln zł.

Spod siedziby Ministerstwa Skarbu demonstracja wyruszyła więc pod Kancelarię Prezydenta i tam stoczniowcy złożyli petycję w sprawie dokładnego rozliczenia pomocy publicznej przekazanej zakładowi.

"Skoro rząd Donalda Tuska poinformował Komisję Europejską, że Stocznia Gdańsk otrzymała w różnej formie 742 mln 876 tys. 870 zł i 75 gr pomocy publicznej, to żądamy, aby każda złotówka tej pomocy była bardzo szczegółowo rozliczona? - napisali w petycji stoczniowcy i ruszyli pod kancelarię prezesa Rady Ministrów.

Stoczniowcy z Gdańska przybyli do stolicy do ministra Aleksandra Grada. Natomiast minister w tym czasie rozmawiał w Szczecinie, a potem w Gdyni ze związkowcami stoczni Nowej i gdyńskiej. Grad zapewniał, że 26 czerwca do Komisji Europejskiej zostaną złożone solidnie przygotowane programy restrukturyzacyjne dla trzech stoczni.

Na trwającym właśnie szczycie Unii Europejskiej też nie obyło się bez tematów stoczniowych. Przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Barroso przypomniał wczoraj Donaldowi Tuskowi, że Polska ma już bardzo mało czasu na rozwiązanie problemu stoczni.
- Czas dobiega końca i decyzje muszą być podjęte teraz - powiedział rzecznik Barroso, Johannes Laitenberger.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki