Zaczęła się ona, gdy wiceprezydent Gdańska Andrzej Bojanowski stwierdził na wtorkowej konferencji, że władze miasta nie widzą możliwości wejścia do utworzonej kilkanaście dni temu Spółki Akcyjnej Lechia Gdańsk.
W środę jego słowa potwierdził Paweł Adamowicz.
- Nie chcemy się odwracać od Lechii, ale nie możemy brać udziału w takim przedsięwzięciu, na które prawo nam nie pozwala - stwierdził. - Przygotowaliśmy ekspertyzę, która określa, w jakiej spółce moglibyśmy mieć udziały, i Lechia o tym wiedziała. Mam więc żal, że poszła w inną stronę, a ja nie chcę podpisywać cudzych weksli.
- Jestem zaskoczony całym tym zamieszaniem - ostrożnie mówi prezes Lechii Maciej Turnowiecki, wcześniej rzecznik prezydenta Adamowicza. - Nie chciałbym komentować niczego w tej sprawie do czasu spotkania z prezydentem Gdańska.
Założyciele nowej spółki też nie kryją zaskoczenia. Jeden z nich - Janusz Benesz uważa, że to "nieporozumienie towarzyskie". - Trzeba to wyjaśnić w bezpośredniej rozmowie zainteresowanych stron. Natomiast mogę zapewnić, że kupując akcję Lechii, nie liczę na zysk - zapewnia Benesz.
Właścicielem 14 akcji Lechii został Andrzej Kuchar, który docelowo ma być strategicznym inwestorem klubu.
- Zysk w tego rodzaju spółce jest iluzją. Akcje kupili ludzie, którym zależy na rozwoju Lechii. Słyszałem, że miasto nie chce wejść do spółki ze względów formalnoprawnych i się dziwię, bo Wrocław ma udziały w Śląsku razem z osobami fizycznymi. Żadna ustawa tego nie zabrania. Bez udziału miasta spółka też będzie działać, ale chętnie spotkam się z prezydentem Adamowiczem, aby wyjaśnić sporne kwestie - mówi Kuchar.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?