Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wądołowski się broni

Krzysztof Miśdzioł
Zawieszony Mirosław Wądołowski zamierza się odwołać od decyzji sądu zakazującej mu powrotu na fotel burmistrza Helu. Jak nam powiedział, przygotowuje takie wystąpienie ze swoimi prawnikami. Jeśli sąd wyrazi zgodę, może to oznaczać rozwiązanie przynajmniej części problemów finansowych w domu Wądołowskich.

Przypomnijmy, iż we wtorek ujawniliśmy, że burmistrz nadal nie oddał swoich dwóch pensji, które magistrat błędnie wypłacił, gdy Wądołowski przebywał w areszcie po zatrzymaniu przez funkcjonariuszy CBA w znanej aferze o przyjęcie łapówki za ustawienie przyszłego przetargu na atrakcyjną działkę.

Władze Helu zgodziły się zawiesić spłatę do czasu wyjaśnienia sprawy sądowej. Ale to nie jedyne finansowe kłopoty Wądołowskiego: jak przyznaje, musi jeszcze spłacać trzy kredyty i pożyczkę na kaucję, dzięki której opuścił areszt. On sam jest natomiast praktycznie bez zatrudnienia, pomaga tylko żonie w działalności rodzimej firmy dostawczej, która ma jednak typowo sezonowy charakter.

- Nie jestem zwolniony z pracy, tylko zawieszony, nie mogę się więc na przykład nawet zarejestrować jako bezrobotny. A kiedy w ogóle dojdzie do procesu, tego nie wiadomo - wylicza Wądołowski. - Dlatego właśnie chcemy złożyć wniosek o odwieszenie mnie. Problem jeszcze dodatkowy w tym, że nie wiadomo, jaki sąd będzie prowadził sprawę. Na razie według mojej wiedzy, tylko ustalono, że proces odbędzie się w Warszawie.

Przypomnijmy, że decyzję o przeniesieniu do Warszawy sprawy Mirosława Wądołowskiego i zatrzymanej w tych samych okolicznościach byłej posłanki Beaty S. podjął Sąd Apelacyjny w Gdańsku. Argumentował to tym, że znaczna większość świadków, którzy mają zostać przesłuchani, mieszka w stolicy lub jej pobliżu.

Zawieszony burmistrz przyznaje, że prokuratura już obciążyła mu częściowo hipoteką mieszkanie, które zajmuje wraz z żoną w jednym z helskich bloków. To na poczet ewentualnej przyszłej kary finansowej. - Gdyby nie to, staralibyśmy się sprzedać mieszkanie i kupić mniejsze, a za uzyskane pieniądze spłacać długi i rozwijać firmę, bo na razie żyjemy właściwie z emerytury żony - żali się zawieszony burmistrz. Stanowczo podkreśla przy tym, że mniejszy lokal kupiłby i tak w Helu, bo nie ma zamiaru opuszczać tego miasta.

9308 zł tyle netto powinien helskiemu magistratowi zwrócić Mirosław Wądołowski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki