Pierwsza kwarta sobotniego meczu była wyrównana, ale w drugiej zaczęła się zaznaczać przewaga gości. Kwidzynianie łatwo zdobywali punkty spod kosza po podaniach Chrisa garnera (Tica, Wallace, Hyży) bądź trafiali z dystansu (Kuebler) i na półmetku prowadzili już 24:34.
W trzeciej kwarcie Basket jeszcze powiększał przewagę i w połowie tej części gry prowadził nawet różnica 22 punktów. Wprawdzie w końcówce gospodarze zniwelowali część strat, ale i tak przed ostatnią kwarta mieli aż 15 punktów straty. Było 68:53 dla kwidzynian i wszystko wskazywało na to, że podopieczni Andrieja Urlepa po raz trzeci z rzędu zejdą z boiska jako zwycięzcy.
Gospodarze byli jednak innego zdania i w ostatnich dziesięciu minutach zagrali fantastycznie. Po kolejnych koszach Grega Harringtona i Przemysława systematycznie odrabiali straty, a półtorej minuty przed końcem, rzutem za 3 punkty do remisu doprowadził Mike Ansley. Ten mecz był właśnie jego popisem.
Koszykarz Polonii, który w poprzednim sezonie grał w Kwidzynie, w przeddzień swoich 42. urodzin zdobył aż 37 punktów (10/10 z linii rzutów wolnych i 5/6 za 3 punkty). To tylko o 3 punkty mniej niż wynosi jego "polski" rekord ustanowiony w 2004 roku. - Miałem swój dzień - przyznał po meczu najstarszy zawodnik nie tylko PLK, ale i wszystkich polskich pierwszych lig w grach zespołowych.
Wprawdzie potem na punkty Ansleya szybko odpowiedział Władimir Tica, ale szalę zwycięstwa na korzyść Polonii przechyliły udane akcje Younga i Harringtona. Warto też odnotować, że sędziowie odgwizdali kwidzynianom dwukrotnie więcej fauli niż rywalom (26:13), a do tego Basket sromotnie przegrał walkę na tablicach (w zbiórkach 20:38 na korzyść Polonii).
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?