Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sopocki raport CBA w sieci

Piotr Weltrowski
Za grunty wniesione do spółki miasto zyska Dom Zdrojowy
Za grunty wniesione do spółki miasto zyska Dom Zdrojowy Grzegorz Mehring
Raport Centralnego Biura Antykorupcyjnego, dotyczący kontroli największej w historii Sopotu inwestycji - wartej 100 mln euro budowy nowego centrum kurortu - został w piątek opublikowany w internecie. Nie uczyniło tego jednak ani CBA, ani miasto. Dokument na swojej stronie internetowej udostępnił pomorski poseł PiS Zbigniew Kozak.

Poseł otrzymał go kilka tygodni temu od... prezydenta Sopotu, po tym, jak oficjalnie wystąpił do miasta o udostępnienie raportu. Sam przyznaje, iż umieścił go w internecie właśnie teraz również ze względu na możliwość przeprowadzenia w Sopocie referendum dotyczącego odwołania Jacka Karnowskiego.

O tym, że w poniedziałek gdański Sąd Okręgowy podjąć ma decyzję dotyczącą zażalenia Prokuratury Krajowej na decyzję Sądu Rejonowego w Gdańsku, który w zeszłym tygodniu nie zdecydował się na aresztowanie prezydenta Sopotu, Kozak nie wspomina. Można się jednak domyślać, że i ta data nie była bez znaczenia.

Przypomnijmy, miasto, jeszcze w październiku zeszłego roku, zdecydowało się upublicznić listę trzynastu zarzutów wypunktowanych przez CBA w raporcie. Ich charakter określić można mianem uchybień administracyjnych. Do mediów przedostały się zamiast suchego tekstu wypunktowane zarzuty i bardzo rozbudowane odpowiedzi urzędników poparte "miażdżącą" dla CBA opinią niepodważalnego autorytetu w dziedzinie samorządu - profesora Michała Kuleszy.

Można było przeczytać w niej m.in., że większość zarzutów CBA "wynika - jak się wydaje - z niezrozumienia istoty funkcjonowania samorządu lokalnego". Czy więc ujawnienie praktycznie pełnej treści raportu, którą funkcjonariusze zawarli na ponad 80 stronach maszynopisu, to rzeczywiście, jak chciałoby tego miasto, "odgrzewany kotlet"?

Niezupełnie. Już w czwartkowym wydaniu "Polski Dziennika Bałtyckiego" napisaliśmy o tym, czego miasto, przynajmniej w sposób dosłowny, nie ujawniło w październiku, a co naprawdę zaniepokoiło funkcjonariuszy CBA. Kontrolowali oni inwestycję od grudnia 2007 roku do września zeszłego roku. W wyniku tej kontroli powstał dokument, w którym, niczym refren, przewija się jeden motyw - na realizacji inwestycji zyskać może przede wszystkim prywatny inwestor, a nie miasto.
Chodzi m.in. o to, iż już w trakcie jej realizacji zwiększono powierzchnię powstających w jej ramach budynków komercyjnych. W porównaniu do memorandum informacyjnego o 1000 metrów kwadratowych zwiększyła się powierzchnia powstającego w ramach inwestycji hotelu. Jeszcze więcej, bo aż 1,5 tys. dodatkowych metrów kwadratowych zyskało centrum handlowo-usługowe.

- Zwiększenie powierzchni każdego hotelu jest dla miasta korzystne - ripostuje Karnowski, dodając, iż powierzchnia centrum handlowo-usługowego zwiększyła się głównie dlatego, iż władzom Sopotu bardzo zależało, aby w mieście powstał kinopleks. Jedno jest pewne, powierzchnię budynków komercyjnych centrum zwiększono. CBA twierdzi też, czemu miasto zaprzecza, że dopiero w trakcie realizacji inwestycji dorzucono do niej kolejny element, czyli budowę budynku mieszkalnego.

Pewne jest także to, że wkład własny miasta, czyli wniesione aportem do spółki grunty, wyceniono na blisko 29 mln zł. Biegli wyceniali owe grunty dwa razy. Druga opinia, która potwierdziła pierwszą, wykonana została jednak niezgodnie z procedurami. Zlecono ją ustnie, a dotyczącą jej fakturę miasto otrzymało i uregulowało dopiero w roku 2008, czyli dwa lata po dokonaniu samej wyceny.

CBA, w ramach kontroli, zleciło jeszcze jedną analizę. Zdaniem powołanej w tym celu biegłej, grunty, które miasto wniosło do spółki, dziś są warte blisko dwa razy więcej, czyli ponad 58 mln zł, zaś w roku 2006 ich wartość wynosić miała o ponad 4 mln więcej, niż według opinii zleconych przez miasto. W zamian za wniesienie tych gruntów miasto dostać miało infrastrukturę, przestrzeń w Domu Zdrojowym oraz tunel pod ul. Bohaterów Monte Cassino. W raporcie CBA czytamy jednak, że "Miasto Sopot nie przedstawiło podstawy wartości lokalu, tunelu i infrastruktury".

- Miasto miało, z grubsza, informacje na ten temat - mówił nam wczoraj Karnowski, gdy pytamy o to, czy urzędnicy wiedzieli, w chwili, gdy miasto wchodziło do spółki, jaka jest wartość tych właśnie elementów inwestycji. Pytamy o to prezydenta trzy razy. Za każdym razem przyznaje, że wartość ta była znana. Kontrastuje to z zamieszczonymi w raporcie wyjaśnieniami poszczególnych urzędników.
- W chwili powstawania studium przedinwestycyjnego nie zrobiliśmy analizy, czy nakłady na tunel i lokal są równe wniesionemu aportowi przez miasto i z perspektywy czasu można to uznać za błąd - miał powiedzieć śledczym jeden z byłych członków zarządu miasta. Inne osoby składające wyjaśnienia miały mówić zaś funkcjonariuszom, że analizy takiej nie widziały bądź też, że jej nie było.

Co na to Karnowski?
- Dla mnie najważniejsze jest dotarcie do dokumentów, a nie do przesłuchań - stwierdził prezydent. - Urzędnik nie ma obowiązku pamiętać, co robił 10 lat temu. Natomiast wszystkie dokumenty są w urzędzie i do wszystkich CBA ma dostęp.

W podobny sposób urzędnicy reagują na większość pozostałych zarzutów CBA. Może to stanowić niemały problem dla Prokuratury Krajowej, która po zapoznaniu się z wynikami raportu wszczęła, we wrześniu zeszłego roku, śledztwo w tej sprawie. Być może, jeżeli śledczy zdecydują się postawić komuś zarzuty, prawdę ustali dopiero sąd.

Nie wiadomo, czy zgodne z prawem było też umieszczenie raportu w sieci.
- Ma on charakter jawny, powstał w wyniku jawnej kontroli, stanowi informację publiczną - to cały komentarz, do którego ogranicza się w tej kwestii Temistokles Brodowski, rzecznik CBA.

Raportu nie ukradłem

Ze Zbigniewem Kozakiem, posłem PiS, rozmawia Dorota Abramowicz

Złamał Pan prawo, ujawniając w internecie protokół CBA?
Wszyscy myśleli, że go ukradłem albo zdobyłem tajnymi kanałami. A ja go oficjalnie dostałem od Jacka Karnowskiego.

Po zakończeniu kontroli CBA poprosiłem władze miasta o udostępnienie dokumentów. Jakie wnioski raportu są najistotniejsze?
Miasto na budowie Centrum Haffnera wyszło jak Zabłocki na mydle. Za budowę tunelu i 2,5 tys. m kw. w galerii oddało 20 tys. m kw. najlepszej ziemi. Jej wycena, niecałe 30 mln zł, też budzi zastrzeżenia.
Zamiast wycenić całość, dodawano wartość poszczególnych działek.

Dwa miesiące czekał Pan z publikacją raportu...
Teraz jest dobry moment. Sopocianie przed referendum zdążą poznać ważne informacje. Zainteresowanie jest tak duże, że wczoraj moja strona internetowa została zablokowana.

Co zawiera raport

- Zdaniem CBA miasto wstąpiło do spółki prowadzącej działalność komercyjną przy jednoczesnym braku spełnienia przesłanek wynikających z ustawy o gospodarce komunalnej
- Zarząd Miasta podpisać miał umowę spółki, w której wyrażono zgodę na umorzenie udziałów miasta, pomimo braku umocowania do podjęcia tej decyzji ze strony Rady Miasta
- Miasto miało ominąć przepisy ustaw o gospodarce komunalnej i gospodarce nieruchomościami
- Miasto miało ominąć ustawę o zamówieniach publicznych
- Zdaniem CBA podczas ustalania wysokości budowanego w ramach inwestycji tunelu naruszone zostały przepisy prawa budowlanego
- Włączenie do inwestycji budynku mieszkalnego miało naruszyć ustawę o gospodarce nieruchomościami
- Niezgodnie z prawem miał zostać rozebrany pawilon handlowy położony przy ul. Powstańców Warszawy
- Wydano decyzję, w wyniku której rozebrano obiekt budowlany wpisany do rejestru zabytków
- Miasto miało ponieść koszty związane z realizacją infrastruktury wodno-kanalizacyjnej i deszczowej, chociaż w założeniu ponieść miało tylko część tych kosztów.

Urzędnicy nie zgadzają się z żadnym z powyższych zarzutów CBA.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki