Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koniec marzeń o awansie

Waldemar Gabis
David Logan był w czwartek najskuteczniejszym zawodnikiem Prokomu
David Logan był w czwartek najskuteczniejszym zawodnikiem Prokomu Przemek Świderski
Po Gdańsku i Sopocie, przyszedł czas na Gdynię. To w nowej miejskiej hali sportowo-widowiskowej koszykarze Asseco Prokom rozgrywać będą spotkania rundy TOP 16 Euroligi. W czwartek podejmowali w niej Armani Jeans Mediolan.

- Przed meczami w hali Olivia mieliśmy tylko po dwa treningi, w gdyńskim obiekcie trenowaliśmy już od poniedziałku. To spora różnica - przekonywał dyrektor sopockiego klubu Jacek Jakubowski kilka godzin przed czwartkową potyczką.

Mistrzowie Polski do TOP 16 trafili dość niespodziewanie, bo po odniesieniu w pierwszej fazie ledwie dwóch zwycięstw. Jaka jest różnica między nimi a najlepszymi w Europie pokazało ubiegłotygodniowe starcie z Tau Ceramika Vitoria, w którym sopocianie nie mieli nic do stracenia. Wczorajszy rywal był z tych, o których zwykło się mawiać, że są do pokonania.

- Będziemy szybko reagować na sytuację na parkiecie - mówił trener Asseco Prokom Tomas Pacesas, który zapowiadał, że przeciwko Armani Jeans zagrają nowe nabytki zespołu Tyrone Brazelton i Qyntel Woods.

W wyjściowym składzie znalazł się ten drugi, ale niczym specjalnie nie zachwycał. Skuteczni byli za to David Logan i Ronnie Burrell. Dzięki nim sopocianie przez moment prowadzili nawet różnicą ośmiu punktów (10:2). To jednak było na początku, bo potem to goście robili to, co nakazał swoim chłopcom Pacesas - reagować na to, co dzieje się na boisku. Mediolańczycy zaczęli odrabiać straty. Sam Hollis Price w pierwszej kwarcie zdobył 17 punktów, miał w tym czasie 100 procent skuteczności w rzutach za trzy (3/3). Niespełna 30-letni Amerykanin, który większość swojej kariery spędził w europejskich klubach a do Mediolanu przyszedł całkiem niedawno, bo po rundzie zasadniczej z Dynamo Moskwa.

Pacesas szalał przy bocznej linii, nie tak przecież miał wyglądać ten mecz. W Gdyni miało być zwycięstwo, drugie w historii występów sopockiej drużyny w TOP 16. Nic nie było jednak jeszcze stracone. Uwagi Pacesasa docierały do jego zawodników. Woods zaczął trochę walczyć na tablicach, w końcu zdobył też swoje pierwsze punkty (i jak się później okazało - ostatnie). Skuteczny był 35-letni Pat Burke, swoje robił Logan.

Prokom prowadził 35:34, ale spora w tym zasługa szkoleniowca mediolańczyków Piero Bucchiego, który przez większość drugiej kwarty Price'a - najlepszego swojego strzelca - przetrzymywał na ławce rezerwowych.

Po słabej dla sopocian w trzeciej kwarcie, w ostatniej wstąpił w nich nowy duch. Wynik 58:56 dawał realne nadzieje na końcowy sukces. Szarpali Filip Dylewicz, Burrell i Logan, ale w nerwowej końcówce więcej zimnej krwi zachowali goście.

Jak spisały się nowe nabytki trenera Pacesasa? Brazelton był bezbarwny a jego dwie zbiórki w ciągu 13 minut gry to trochę za mało, by olśnić kogokolwiek Niewiele lepszy był Woods - 19 minut, 2 punkty, 5 zbiórek.

Po czwartkowej porażce Asseco Prokom może zapomnieć o awansie do kolejnej rundy Euroligi. Za tydzień mecz w Gdyni z Olimpiakosem Pireus.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki