Nasz swojski constans

Nie skłamał. Radiowóz przyjechał, ale po ponad dwóch godzinach. Dresiarze na niego nie czekali. Sprawa nie dawała mi spokoju. Wyjaśniałem ją następnego dnia - już jako reporter.

Usłyszałem, że na zmianie był jeden radiowóz, a drugiego nie ma, bo są "cięcia na paliwie". Morał z tej historii jest prosty: policja nie ma szczęścia do paliwa - obojętnie czy jest rok 2001, czy 2009. Teraz też ma na nim oszczędzać. Między innymi na nim, bo cięcia są ambitniejsze. Gdybym był złośliwy, powiedziałbym, że dorównują tylko ambicjom ministra Grzegorza Schetyny.

Ale złośliwy nie jestem, staram się być optymistą i cieszę się, że w tak niepewnych czasach są stałe wartości - taki nasz swojski constans. Dzięki temu wiemy, że policja będzie nadal niedofinansowana, radiowozy będą jeździć umiarkowanie lub wcale, a maszyny do pisania i frustracja nie znikną z komisariatów. Nasze poczucie bezpieczeństwa też się nie zmieni - będzie nikłe. Do zmian potrzebne są bowiem pieniądze, a tych nie ma - obojętnie czy jest to rok 2001, czy 2009.

Zatrzymaliśmy się w miejscu. Minister Schetyna i rząd co prawda są w nerwowym ruchu, ale podążają drogą jasno wytyczoną przez poprzedników: policja jest po to, by na niej oszczędzać. Dla głodnych wiedzy: do tego służy też m.in. wojsko i służba zdrowia. I to też jest nasz swojski constans.