Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karnowski oddał się w ręce mieszkańców Sopotu

Piotr Weltrowski
Prezydent Jacek Karnowski, podejmując decyzję o referendum, zbyt wiele tak naprawdę nie ryzykuje
Prezydent Jacek Karnowski, podejmując decyzję o referendum, zbyt wiele tak naprawdę nie ryzykuje Tomasz Bołt
Trzy miesiące względnego spokoju zyskał Jacek Karnowski, prezydent Sopotu, podejmując decyzję, iż chce, aby o dalszych losach jego prezydentury zdecydowali sopocianie. Tyle mniej więcej trwać będą wszystkie procedury, które umożliwią przeprowadzenie w mieście referendum w sprawie ewentualnego odwołania go ze stanowiska.

Jeszcze w piątek wydawało się, iż nie ma w Sopocie siły, która mogłaby sprawić, że w mieście zostanie rozpisane referendum. Kolejny, trzeci już wniosek sopockiej opozycji w tej sprawie, nie został nawet dopuszczony do głosowania przez sopocką Radę Miasta. Sytuacja jednak zaczynała robić się gorąca - głównie za sprawą prokuratorskich zarzutów, które włodarz Sopotu usłyszał w ubiegłym tygodniu.

Już nie tylko opozycja, ale i najważniejsze osoby w kraju, takie jak premier Donald Tusk, wyraźnie sugerowały Karnowskiemu, aby przemyślał dymisję. Co więcej, nawet wśród bezwzględnie wiernej do tej pory swojemu prezydentowi rządzącej w mieście koalicji PO-Samorządność zaczęły pojawiać się głosy poparcia dla sugestii premiera.

Tusk interweniował zresztą w sprawie sopockiej nie tylko za pośrednictwem mediów. W piątek do Warszawy udał się bowiem Jan Kozłowski, marszałek województwa, a zarazem szef pomorskiej Platformy. Tego samego dnia spotkał się on także z Karnowskim. Formalnie żadnych nacisków na niego wywierać nie mógł, gdyż prezydent Sopotu od pół roku nie jest już członkiem PO. Niemniej marszałek przekazał Karno- wskiemu słowa premiera.

Donald Tusk w świetle ataków na Platformę ze strony opozycji, która całą sprawę zaczęła wykorzystywać do politycznych rozgrywek, miał prosić włodarza Sopotu o podjęcie jak najszybciej decyzji w sprawie swojej dalszej prezydentury. Decyzja ta zapadła jednak później. - Jeszcze w niedzielę rozmawiałem z prezydentem. Wciąż rozważał wszystkie scenariusze, łącznie z dymisją - mówi nam jeden ze znajomych Karnowskiego.
W podobnym tonie wypowiadają się także inni przyjaciele i najbliżsi współpracownicy prezydenta, zaznaczając jednak, iż referendum od razu wydało się wszystkim najlepszym rozwiązaniem. Trudno się zresztą dziwić, gdyż ze strategicznego punktu widzenia zagrywka Karnowskiego wydaje się bardzo dobrym ruchem. Prezydent zabrał w ten sposób argumenty wszystkim tym, którzy domagali się od niego "honorowego wyjścia z sytuacji". Co istotne, nie naraził też popierającej go koalicji na utratę władzy w mieście

- Gdyby to Rada Miasta podjęła decyzję o rozpisaniu referendum i gdyby nie udało się w jego trakcie odwołać prezydenta Karnowskiego, to rada zostałaby rozwiązana. A tak, niezależnie od wyników referendum, układ sił pozostanie w Sopocie ten sam - mówi Aleksandra Jankowska z sopockiego PiS.

Sam Karnowski twierdzi, iż do referendum nie chce doprowadzić za pośrednictwem sopockich radnych, gdyż "nie chce wywierać na nich presji". Niemniej w wypadku, gdy referendum zostanie rozpisane na wniosek tzw. grupy inicjatywnej, to Rada Miasta, nawet gdy prezydent nie zostanie odwołany, pozostanie w swoim dawnym składzie. Dziś zasiada w niej 16 rajców koalicji i tylko 5 opozycji. W praktyce gwarantuje to niemal władzę absolutną w mieście.

Na razie nadal nie wiadomo, kiedy referendum mogłoby się odbyć. Nie powołano jeszcze grupy inicjatywnej. Nie zapadły także decyzje odnośnie tego, jak zbierane będą podpisy. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się jednak, że Karnowski wraz ze swoimi współpracownikami będzie chciał je zbierać na ulicach Sopotu.

Warto zaznaczyć, iż Karnowski, godząc się na referendum, tak naprawdę wiele nie ryzykuje. Wystarczy przejść się po kurorcie i posłuchać tego, co mówią mieszkańcy miasta, a stanie się jasne, iż w większości cały czas popierają swojego prezydenta. Tak jak chociażby pan Czesław, który w Sopocie mieszka od blisko 60 lat. - Wybraliśmy go na prezydenta i powinien dokończyć swoją kadencję, nie trzeba nawet żadnego referendum - mówi.
Karnowski znajduje się więc w sytuacji na pozór doskonałej. Plany pokrzyżować może mu jednak prokuratura. Jak ustaliliśmy, prawdopodobnie dziś lub jutro odwoła się ona od decyzji gdańskiego sądu, który odrzucił jej wcześniejszy wniosek o tymczasowe aresztowanie prezydenta Sopotu.

Oświadczenie Jacka Karnowskiego

Drodzy Mieszkańcy Sopotu, oddaję swój los w Wasze ręce!
Są w życiu trudne decyzje i wybory. Stanąłem właśnie przed najtrudniejszym wyborem w mojej samorządowej karierze. Jeszcze przed wyborami stałem się przedmiotem pomówień. Ostatnio Prokuratura Krajowa postawiła mi zarzuty. Żaden wyrok nie zapadł, a ja już przez wielu zostałem osądzony. Jestem pewien swojej niewinności i gorąco wierzę, że oczyszczę swoje nazwisko przed niezawisłym sądem tak jak to miało miejsce w głośnych w kraju sprawach w innych samorządach (...).

Poznaliście mnie przez 19 lat, od kiedy jako radny i wiceprezydent, a od 1998 roku jako prezydent, pracuję dla Sopotu. Razem zmieniliśmy miasto. Istotą demokracji jest wola wyborców wyrażona w wolnych demokratycznych wyborach. Dziś jako prezydent wybrany z woli Sopocian proszę Państwa, abyście w drodze referendum podjęli decyzję. To będzie wybór Sopocian, a nie polityków, dziennikarzy czy działaczy partyjnych. Czy mam dla Was pracować do końca kadencji, rozwijać i kończyć rozpoczęte projekty, czy mam się usunąć z życia publicznego? Podporządkuję się każdej decyzji mieszkańców Sopotu (...). Proszę Was, Drodzy Sopocianie, o składanie podpisów pod wnioskiem o referendum. Aby mogło się odbyć, musimy zebrać ponad 3 tysiące podpisów. Proszę Państwa również o udział w samym referendum (...).
Skróty w oświadczeniu pochodzą od redakcji

Dymisja bardziej honorowa
Andrzej Kałużny, szef sopockich radnych PiS
W piątek byliśmy wdeptywani w ziemię i wyśmiewani za to, że chcemy referendum, a teraz pan prezydent sam ogłasza, iż ma identyczne plany. Co się stało w weekend? Skąd taka nagła zmiana stanowiska? Wszystko to jest bardzo dziwne. Być może pan prezydent obawia się, że z każdym dniem będzie tracić poparcie i dlatego zdecydował się na taki krok? Oczywiście popieramy sam pomysł referendum, ale naszym zdaniem dymisja byłaby jednak znacznie bardziej honorowym wyjściem. W tej sytuacji jednak na pewno będziemy zachęcać wszystkich mieszkańców Sopotu do tego, aby wzięli udział w referendum. Trudno mi w tym momencie deklarować, w jakiej formie będziemy to czynić, ale stosowne kroki z pewnością podejmiemy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Karnowski oddał się w ręce mieszkańców Sopotu - Dziennik Bałtycki

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki