Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szlaban na dalsze życie

Alicja Zielińska
Ania namiastkę wymarzonego gabinetu kosmetycznego otrzymała z gminy Sierakowice oraz Fundacji Pomoc Dzieciom Niepełnosprawnym "Uśmiech Dziecka" ze Szklanej i Fundacji "Trzeba marzyć"
Ania namiastkę wymarzonego gabinetu kosmetycznego otrzymała z gminy Sierakowice oraz Fundacji Pomoc Dzieciom Niepełnosprawnym "Uśmiech Dziecka" ze Szklanej i Fundacji "Trzeba marzyć" Alicja Zielińska
Osiemnastoletnia Ania z Sierakowic od dwóch lat walczy z tzw. guzem Ewinga, bardzo złośliwym nowotworem kości. Guz spowodował rozszczepienie kręgosłupa, nie pracują też zwieracze, w lewej nodze Ania ma silny niedowład. Jest już po kilku poważnych operacjach i sześciu cyklach chemii.

Dziewczyna nie porusza się o własnych siłach. Zdaniem matki, ratunkiem dla córki jest dalsze leczenie za granicą. Szansę tę, jak uważa, niweczą lekarze, którzy mieli odmówić wypełnienia odpowiednich wniosków, twierdząc, że los dziecka jest przesądzony i to leczenie nic nie da.

Lekarze sprawujący do tej pory pieczę nad Anią odpierają zarzuty, zastrzegając sobie jednocześnie anonimowość.

- Zależy nam na pomocy każdemu pacjentowi - mówi jedna z lekarek. - Jeżeli widzimy możliwość dalszego leczenia poza Polską, nie wahamy się sami wysłać pacjenta. To nieprawda, że takie szanse przekreślamy.

Według mamy Ani, takie szanse stwarza operacja w USA, ale to koszt prawie 80 tys. dolarów. Akcję pomocy zbierania pieniędzy na wyjazd podjęły koleżanki Ani i Fundacja Pomocy Dzieciom Niepełnosprawnym "Uśmiech Dziecka" ze Szklanej. Mama jest również w kontakcie z GOPS w Sierakowicach.

- Po rozpoznaniu choroby córka trafiła na onkologię dziecięcą w Gdańsku - mówi Kazimiera Kotłowska. - Spędziłyśmy tam, z małymi przerwami, niemal półtora roku. Lekarze byli wspaniali, wykazali ogromną determinację, walcząc o Anię. Po miesiącach zwątpienia i załamania, gdy Ania od kilkunastu dni jest w domu, zadaję sobie pytanie - co dalej? Lekarze rozkładają ręce, mówią, że co mogli, to zrobili, teraz pozostaje tylko czekać. Ale na co? Od lipca słyszę, że Ania ma umrzeć. To tak boli ...

Mama Ani szuka wszędzie pomocy, by ratować życie córki. Nie chce się pogodzić z opiniami specjalistów. Dowiedziała się, że jest szansa na walkę z chorobą poza granicami kraju.

Sprawą zainteresował się Tadeusz Kobiela, wójt Sierakowic, oraz poseł Stanisław Lamczyk. Ruszyła lawina działań. Poseł spotkał się z minister zdrowia Ewą Kopacz. Zapaliło się światełko nadziei. Zamiast Stanów okazało się, że w Niemczech jest klinika zajmująca się tym rodzajem nowotworu.

Klinika wyraziła chęć przyjęcia Ani, jednak oczekują jak najszybszego przysłania wypełnionych odpowiednich wniosków. Tymczasem lekarze zajmujący się Anią odmówili wypełnienia ich.

- Jestem zbulwersowany takim potraktowaniem pacjenta - mówi Tadeusz Kobiela. - Pani minister przejęła się losem nastolatki. Jest skłonna pomóc i opłacać dalsze jej leczenie poza krajem. Poseł Lamczyk przywiózł plik dokumentów, które miał wypełnić lekarz. A lekarz powiedział - nie.

Lekarze tłumaczą, iż nikomu nie zabraniają podejmowania leczenia gdzie indziej. Pacjent ma do tego prawo - twierdzą. - Mama posiada pełną dokumentację i opinię specjalisty o stanie dziecka. Może więc dowolnie podejmować decyzje, gdzie będzie córkę dalej się leczyła.

Ania zdaje sobie doskonale sprawę ze swojej sytuacji, ale się nie poddaje. Ma plany na dalsze życie - chciałaby być kosmetyczką. Na razie prowadzi swój blog w internecie. Codziennie pisze w nim o tym, jak się czuje, co robi, o czekającym ją leczeniu i nadziei na wyzdrowienie.

- Najważniejsze, żebym była leczona, tylko na razie nie mam pieniędzy. Ale wierzę, że uda się je zebrać, bo jest tylu ludzi, którzy chcą mi pomóc. To musi się udać. Tylko trzeba czasu.

Dać szansę

Poseł Stanisław Lamczyk:
- Zapisy elektroniczne o chorobie dostarczyłem minister Kopacz. Otrzymałem wniosek i rozporządzenie dotyczące skierowania na leczenie za granicą. Wniosek musi zostać wypełniony i zaakceptowany przez NFZ w Gdańsku. Umówiłem się z wójtem Sierakowic, że pojadę z gotowym wnioskiem do prezesa NFZ w Warszawie. Dotrze on do komisji, która ocenia i kieruje na leczenie zagraniczne pod nadzorem ministra. Do tej pory nie otrzymałem wniosku wypełnionego przez prowadzącego onkologa. Trzeba szybko działać, jeżeli jest szansa leczenia. Obawy onkologa dotyczące kosztów są niepotrzebne. Trzeba dać szansę i walczyć do końca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki