Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mowy końcowe w procesie dyspozytorki pogotowia

Tomasz Turczyn
Jestem niewinna - powiedziała we wtorek w Sądzie Rejonowym w Sławnie była dyspozytorka pogotowia ratunkowego, która 10 listopada 2007 r., mimo dwóch telefonów, nie wysłała karetki do 49-letniego brata Mirosława Chojęty.

Ostatecznie erka przyjechała po trzecim wezwaniu, ale 49-latek już nie żył. Była dyspozytorka jest oskarżona przez sławieńską prokuraturę o narażenie na ciężki uszczerbek na zdrowiu lub utratę życia, polegające na nieskierowaniu karetki do osoby, której groziła śmierć.

- Przez 20 lat pracy w pogotowiu nie spotkałam się z tym, aby osoba wzywająca pomocy rzucała słuchawką. Starałam się jej pomóc, jak tylko umiałam - mówiła w sądzie łamiącym się głosem kobieta już po mowie końcowej prokuratora oraz jej adwokata. Proces, który rozpoczął się na początku zeszłego roku, zbliża się do końca.

Przypomnijmy. 10 listopada 2007 r. Mirosław Chojęta dwukrotnie wzywał pogotowie do swojego brata - bezskutecznie. Dopiero po trzecim telefonie, gdy wykrzyczał, że jego brat nie żyje, przyjechała erka. Chojęta przyznał, że był wtedy pod wpływem alkoholu. - Nie można rozważać, czy wysłać karetkę czy nie, biorąc pod uwagę, że ktoś spożył alkohol - powiedział w mowie końcowej prokurator Jarosław Płachta.

- Każdy ma prawo do pomocy medycznej bez względu na to, w jakim jest stanie. Brat zmarłego wyrażał się jasno i opisywał, że 49-latek w przeszłości chorował na zwapnienie płuc i gruźlicę oraz wskazał, że ma on kłopoty z oddychaniem. Biegły lekarz sądowy stwierdził, że karetka powinna być wysłana po pierwszym telefonie.Prokurator domaga się dla oskarżonej półtora roku więzienia w zawieszeniu na cztery lata, zakazu wykonywania zawodu dyspozytorki i 1,5 tys. zł grzywny. Obecnie kobieta nigdzie nie pracuje, sama zwolniła się ze szpitala w Sławnie. - Nie mam z czego żyć - mówiła. - Jestem załamana tym wszystkim.

- Praca dyspozytorki polega na tym, że nie zawsze się dysponuje karetką - stwierdził w mowie końcowej Wojciech Kosiec, adwokat oskarżonej. - Moją klientkę obowiązywał zakres czynności dyspozytora i musiała ona dokładnie wypytać wzywającego pogotowie o podstawowe rzeczy, takie jak m.in. adres oraz stan zdrowia chorego. Tego nie mogła jednak dokończyć, bo wzywający zrywał połączenie. Ponadto był on pod wpływem alkoholu i jego reakcja na proste pytania była niewspółmierna do sytuacji.

- Moja klientka chciała uzyskać jak najwięcej informacji, co miała utrudnione. Skoro 49-latek zmarł w wyniku zapalenia płuc i trwało ono kilka dni, to co robiła wcześniej jego rodzina? Adwokat wnioskował o uniewinnienie. Sędzia Anna Gruszyńska odroczyła ogłoszenie wyroku do 3 lutego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki