Radiowcy nagłaśniają zwolnienia

A tych ma być sporo, bo z 80-osobowego zespołu pracę ma stracić 30 osób - w ramach zwolnień grupowych. Proces ma rozpocząć się w marcu, a zakończyć w kwietniu br. Słupska redakcja prawdopodobnie "schudnie" o połowę.

Co więcej - z samodzielnej redakcji może stać się oddziałem terenowym. Radiowcy podczas protestu, jaki zorganizowali w miniony czwartek przed siedzibą słupskiej redakcji Radia Koszalin, odwołali się do porozumień, jakie zawarto z nimi w ubiegłym roku po proteście jednego z dziennikarzy. Wtedy to zarząd zgodził się na 20-procentową obniżkę wynagrodzenia pracowników zamiast zwolnień. Jednak, jak twierdzą dziennikarze i pracownicy radia, obietnicy nie dotrzymano.
Prezes Radia Koszalin Adam Stacewicz twierdzi, że do negocjacji zostały zaproszone związki zawodowe.

- Przyczyny zwolnień grupowych to słaba ściągalność abonamentu, zmiana struktury organizacyjnej spółki i chęć zwiększenia wpływów pozaabonamentowych - tłumaczy.
Zwalniane osoby mają otrzymać ustawową odprawę i wynagrodzenie za okres wypowiedzenia oraz dodatkowe odszkodowania: dwukrotność miesięcznej pensji i 10 tys. zł.

- Wiemy, że restrukturyzację trzeba przeprowadzić, ale nie w taki sposób - mówi Andrzej Watemborski, szef słupskiej redakcji koszalińskiej rozgłośni. - Tak radykalne cięcia w załodze doprowadzą do upadku Radia Koszalin. Nie będziemy mogli realizować programu regionalnego, jak i programu miejskiego dla mieszkańców Słupska i ziemi słupskiej. Uważamy, że ci ludzie, którzy zarządzają radiem, są niekompetentni. Nie potrafią przedstawić żadnej innej propozycji jak tylko zwolnienia. Stąd nasze wystąpienia nie tylko w Słupsku, ale i w Koszalinie.
Zdaniem dziennikarzy słupskiej redakcji, do zarządu radia trafiają osoby z nadania politycznego, nie mają pojęcia o pracy i nie potrafią przedsięwziąć żadnych kroków, ograniczają się tylko do zwolnień. Reporterzy dodają również, że nie został przedstawiony żaden program naprawczy radia ani projekty, które pozwalałyby na zdobywanie dodatkowych środków na utrzymanie. Dziennikarze apelują, aby zarząd wstrzymał się ze zwolnieniami do czasu przyjęcia nowej ustawy medialnej. Wtedy dopiero będzie można podjąć stosowne działania, np. zmniejszające liczbę zatrudnionych.
Piotr Głowacki, reporter słupskiej redakcji, przypomina, że w ubiegłym roku po proteście jednego ze słupskich dziennikarzy zarząd zawarł porozumienie z załogą i natychmiast po jego zawarciu złamał większość jego zapisów dotyczących chociażby deklaracji obniżenia zarobków wszystkich pracowników o określony procent.

- Mówiliśmy, że jesteśmy w stanie w tych trudnych czasach zrezygnować z 20 proc. zarobków. Tymczasem posunięcia obecnego zarządu sprowadzają się do ograniczenia płac dziennikarzom, natomiast nie ma żadnych decyzji w sprawie obniżenia własnych zarobków - dodaje Głowacki.

Radio Koszalin nadaje od 1953 roku
Rozgłośnia w Koszalinie rozpoczęła działalność 15 listopada 1953 r. w dawnym pałacyku myśliwskim przy dzisiejszej ulicy Józefa Piłsudskiego nr 49. Początkowo program był bardzo skromny - trwał tylko 15 minut dziennie. Składały się na niego wiadomości, pogadanki, komunikaty. Dziś Radio Koszalin to nowoczesna technologia cyfrowa. Przez całą dobę kilka milionów słuchaczy odbiera program w byłym województwie koszalińskim, słupskim i pilskim.

W latach 50. podkreślano w radiu bardzo pionierski charakter wszystkich wydarzeń. Również zróżnicowanie źródeł kulturowych, bowiem poza Złotowianami, Słowińcami i bytowsko- człuchowskimi Kaszubami, nowi mieszkańcy przybywali tu z różnych zakątków Polski. Wtedy zrodziły się Spotkania Artystów i Teoretyków Sztuki w Osiekach, festiwale: Organowy w Koszalinie i Pianistyki Polskiej w Słupsku, Międzynarodowy Festiwal Organowy i Wokalny w Kamieniu Pomorskim, Kołobrzeskie Wieczory Wiolonczelowe.