- Mamy problem z pustymi klasami, ale szkoły na razie nie będziemy zamykali. Wzięliśmy się za codzienne monitorowanie sytuacji - mówi Kazimierz Kowalewski, dyrektor gimnazjum.
Szkolne klasy i korytarze opustoszały, za to poczekalnia w miasteckim pionie Szpitala Powiatu Bytowskiego pęka w szwach. Przed drzwiami ustawiają się kolejki chorej młodzieży.
Szpital zauważył zmasowaną liczbę chorych i powziął środki ostrożności. - Epidemii jeszcze nie ma, ale wiemy, że choroba powoli się do nas zbliża - wyraża obawy Lech Wiszniowski, zastępca dyrektora bytowskiego szpitala. - Dlatego też zdecydowaliśmy się ograniczyć wizyty w szpitalu do dwóch godzin - dodaje. Dodatkowo do jednego pacjenta może przyjść tylko jedna osoba.
Większość uczniów leczy się w rodzinnych domach.
- Największy problem jest istotnie w gimnazjum, bo w szkołach podstawowych nie jest źle. Na szczęście epidemia dopadła nas tydzień przed feriami. Liczę, że po zimowej przerwie klasy będą znowu zapełnione - mówi Stanisław Główczewski, naczelnik Wydziału Oświaty Urzędu Miejskiego w Miastku.
W sąsiednim Bytowie epidemii nie ma.
- Na razie nie można mówić o masowych nieobecnościach, bo ich nie ma - zastrzega Andrzej Hrycyna, kierownik Wydziału Edukacji i Promocji Urzędu Miejskiego w By- towie. - Część dzieci oraz nauczycieli choruje, ale żadna ze szkół na razie nie zostanie zamknięta.
Najciekawsze jest to, że uczniów najbardziej nie przeraża uzbieranie dużej liczby nieobecności, ale perspektywa ferii spędzonych pod pierzyną.
- Grypa wybrała zły moment. Mogła lepiej zaatakować po feriach - uśmiecha się gimnazjalista z Miastka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?