Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zmarł Ojciec Grande, znany zakonnik, dietetyk, autor poradników zdrowotnych

Tadeusz Woźniak, Marzena Woźniak
We wtorek, 9 kwietnia przed drzwiami swego mieszkania w Rzepinie zmarł nagle z powodu zatrzymania akcji serca Ojciec Jan Grande, prywatnie Jerzy Majewski, emerytowany zakonnik ojców bonifratrów, posługujący w klasztorach we Wrocławiu i Legnicy; zielarz, dietetyk, znawca ludzkiego organizmu, wielki przyjaciel ludzi, szczególnie chorych i cierpiących. Zakonnika wspominają Marzena i Tadeusz Woźniakowie.

Wielu Czytelników "Dziennika Bałtyckiego" doskonale pamięta Jego mądre rady, podpowiadające, jak zachować dobre zdrowie i kondycję psychiczną, drukowane na tych łamach przy rozmaitych okazjach.

Korzystaliśmy z Jego ogromnej wiedzy, przekazując ją Czytelnikom przez wiele lat.

Za poradami Ojca Jana stał Jego trudny życiorys - wojenne dzieciństwo spędzone na Syberii, przywiezione stamtąd choroby, nędza lat powojennych na ziemiach odzyskanych, wielomiesięczne pobyty w szpitalach ratujące nadszarpnięte zdrowie, ciężka praca w ośrodkach pomocy społecznej i służby zdrowia na głuchej prowincji, wreszcie kilkadziesiąt lat poświęconych chorym w murach klasztornych.

Garnęli się do Niego zwłaszcza ci, którym medycyna konwencjonalna niewiele już oferowała. Zakonnik nikomu nie obiecywał, że go uzdrowi, zastrzegał, że nie jest dyplomowanym lekarzem, obiecywał natomiast wzmocnienie organizmu, uruchomienie jego sił żywotnych i pokładów energii, które skutecznie wspierają proces leczenia. Każdy chory był dla Ojca Jana indywidualnym przypadkiem, odrębnym światem.

Ojciec Jan Grande, człowiek z kresowymi genami, tradycję miał we krwi, a do tego rewelacyjny zmysł psychologicznej i obyczajowej obserwacji oraz świetną pamięć. Przechowywał w niej jak w przepastnej szafie wszystko to, co dawne, sprawdzone przez pokolenia i służące ludzkiemu zdrowiu. Był samoukiem, Jego "uniwersytety" to stepy nad Irtyszem, powojenne polskie zdziczałe pogranicze zachodnie, praktykowanie modlitwy i ziołolecznictwa w klasztorze, no i rzeczywistość zsowietyzowanej PRL.

Jak niegdyś franciszkanin o. Andrzej Klimuszko, tak i bonifrater Jan Grande stał się niekwestionowanym autorytetem w dziedzinie poradnictwa zdrowotnego, żywieniowego i ziołolecznictwa.

Nasza dziennikarska przygoda z Ojcem Janem zaczęła się na początku lat 90. minionego wieku. Krążyły wówczas po kraju odbitki kserograficzne unikatowego wykładu na temat żywienia i pielęgnowania ludzkiego organizmu, jaki o. Jan Grande wygłosił w Łodzi.

Jedna z kopii dostała się w nasze ręce. Opublikowana w parafialnym miesięczniku "Zacheusz", piśmie parafii Podwyższenia Krzyża Św. w Gdyni Witominie, następnie w "Wieczorze Wybrzeża", budziła ogromne zainteresowanie Czytelników.

Odszukaliśmy jej autora we Wrocławiu, w klasztorze Bonifratrów i tak zaczęły się liczne sesje nagraniowe, których efekty w formie wywiadów ukazywały się najpierw w "Wieczorze Wybrzeża", a po jego likwidacji w "Dzienniku Bałtyckim". Po pewnym czasie złożyły się one na całość książkową.

Pierwszy tomik "Ojca Grande przepisy na zdrowe życie" ukazał się staraniem wydawnictwa Prasa Bałtycka w 1995 r., po nim ujrzały światło dzienne tomy drugi i trzeci. Zainteresowanie Czytelników było ogromne, łączny nakład licznych wznowień wyniósł do dnia dzisiejszego ponad 900 tys. egzemplarzy. "Te książki rosną jak dobrze wypieczone bułki drożdżowe" - powiedział kiedyś ze zdziwieniem o. Jan Grande.

Wszystkie trzy tomy zyskały popularność za granicą, gdzie niestety, z pominięciem praw autorskich, były po piracku wydane. Ojca Jana zasypywały listy od Polonusów z USA, Kanady, Australii, Alaski… Nasza współpraca i znajomość z o. Janem Grande przekształciła się z czasem w prawdziwą przyjaźń. Wielki był to dla nas - dziennikarzy - zaszczyt.

Ogromnym smutkiem napełniła nas wiadomość o śmierci Ojca Jana. Mimo Jego wieku była dla nas wielkim zaskoczeniem, bo rozmawialiśmy z Nim telefonicznie kilka dni wcześniej i Ojciec Jan przyznawał, że po niedawnej chorobie czuje się lepiej i z nadzieją myśli o kolejnej wizycie w szpitalu, jaką zalecali Mu lekarze dla poprawy stanu serca.

Jak zwykle sympatycznie żartował, dopytywał się o nasze zdrowie, przekazał kilka cennych rad związanych z domowym kurowaniem się z wiosennego przeziębienia. Przez myśl nam nie przeszło, że to nasza ostatnia rozmowa, że już nie zobaczymy się latem w Rzepinie - jak planowaliśmy - nawiązując do tradycji naszych spotkań…

[email protected]

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
od 7 lat
Wideo

Jakie są wczesne objawy boreliozy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki