Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szkolna cyberprzemoc jest tak samo groźna jak tradycyjna. ROZMOWA Z PSYCHOLOGIEM

Anna Mizera-Nowicka
Dr. hab. Jacek Pyżalski: Jeśli chodzi o agresję elektroniczną, to przygotowanie zawodowe nauczycieli nie jest wystarczające
Dr. hab. Jacek Pyżalski: Jeśli chodzi o agresję elektroniczną, to przygotowanie zawodowe nauczycieli nie jest wystarczające Przemek Świderski/Archiwum
Z danych policji wynika, że w szkołach jest mniej przemocy. Nauczyciele wskazują jednak, że to nie znaczy, iż młodzież nie jest już tak agresywna jak kiedyś. Bo dziś uczniowie krzywdzą się również w internecie. Ministerstwo Edukacji Narodowej, powołując się na policyjne dane, chwali się, że poziom agresji rówieśniczej w szkołach spada. Nauczyciele z pomorskich gimnazjów z wyników prezentowanych przez resort się cieszą, ale podkreślają, że nie biorą one pod uwagę powszechnej w szkole tzw. cyberprzemocy. O tym groźnym zjawisku rozmawiano podczas poniedziałkowej konferencji warsztatowej w Szkole Wyższej "Ateneum" w Gdańsku.

- Z powszechnie dostępnych danych Komendy Głównej Policji z 31 stycznia 2013 r. wynika, że mamy do czynienia z pozytywną tendencją spadku poziomu przestępczości na terenie szkół i poddanych analizie placówek oświatowych - informują pracownicy MEN na stronie internetowej resortu. - W 2012 r., w porównaniu do roku 2011 zanotowano 11-proc. spadek przestępstw stwierdzonych na terenie szkół.

Pozytywne zmiany w zachowaniu dzieci i młodzieży zauważa też rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku. - Obserwujemy spadek przestępczości wśród nieletnich. W 2012 r. odnotowano 803 czyny karalne nieletnich, w 2011 r. 898, natomiast w 2010 r. ponad 2400 - podkreśla sierż. sztab. Lucyna Rekowska.

CZYTAJ: Agresja elektroniczna jest tak samo groźna jak tradycyjna - ROZMOWA z dr. hab. Jackiem Pyżalskim

Rzadziej łamała prawo także młodzież z Sopotu. Nieco gorsze statystyki odnotowała natomiast policja z Malborka.
Nauczyciele z pomorskich szkół przyznają zaś, że przemoc w szkołach była, jest i najprawdopodobniej będzie zawsze. Opowiadają, że wciąż muszą reagować na tzw. ustawki, które młodzież organizuje po szkole.
- Biją się wtedy do krwi, a grupa ich "dobrych" kolegów jeszcze im dopinguje - opowiada pani Bożena, nauczycielka w jednym z gdańskich gimnazjów.

W nieoficjalnych rozmowach nauczyciele opowiadają też o przypadkach podpalenia włosów jednego z uczniów podczas lekcji, poczęstowaniu kolegi kanapkami ze środkami przeczyszczającymi czy oddawaniu moczu do butów pozostawionych przez gimnazjalistę w szatni.

- Ale tego typu sytuacje nie są najgorsze. Możemy na nie reagować, bo wiemy o nich - mówi pani Anna, nauczyciel języka polskiego z Gdańska. - Gorzej jest z agresją w internecie. O tym, że wyśmiewano się z mojego otyłego ucznia, któremu nakręcono filmik i zrobiono zdjęcia, gdy się przebierał na WF, dowiedziałam się po kilku miesiącach, gdy przestał przychodzić do szkoły. Znaczek "Lubię to" zaznaczyło kilkadziesiąt osób.

Podinsp. Joanna Orłowska z KMP w Gdańsku wylicza, że w zeszłym roku przyjęto 73 zgłoszenia o uporczywym nękaniu w internecie. Znieważenie w sieci stwierdzono 18 razy, łamanie zabezpieczeń do danych osobowych 36, publiczne prezentowanie treści pornograficznych osoby poniżej 15 lat 4 razy.

O publikowaniu kompromitujących filmów, obraźliwych komentarzach czy wykluczaniu jednej osoby z grona znajomych słyszał też właściwie każdy nauczyciel. Nie wszyscy wiedzieli jednak, jak zareagować.

- Warto więc edukować oraz przekonywać nauczycieli, by byli obecni w sieci - mówił Radosław Nowak z Gdańskiego Centrum Profilaktyki Uzależnień, które zorganizowało wczoraj konferencję o ceberprzemocy. - Nauczyciel może np. założyć na portalu społecznościowym konto nie tylko prywatne, ale także jako pedagog. Wtedy stanie się "znajomym w sieci" swoich uczniów, a ci będą czuli większą odpowiedzialność za to, co umieszczają w sieci.

Z kolei gdańscy policjanci namawiali do zgłaszania przestępstw popełnionych w sieci.
- Wcale nie jest tak, że tam można wszystko. Przestępstwa w internecie łatwo zweryfikować. Trzeba je tylko zgłosić - mówiła podinsp. Joanna Orłowska. Dodawała też, że ofiary cyberprzemocy nie są same. Pomoc znajdą m.in. na stronie Fundacji "Dzieci Niczyje".

[email protected]

Ze strony naszej akcji szkolabezprzemocy.pl można pobrać materiały edukacyjne i scenariusze lekcji

Agresja elektroniczna jest tak samo groźna jak tradycyjna

Rozmowa z dr. hab. Jackiem Pyżalskim, psychologiem z Uniwersytetu Adama Mickiewicza i autorem książki pt. "Agresja elektroniczna wśród dzieci i młodzieży"

Ministerstwo Edukacji Narodowej chwali się, że poziom agresji wśród młodzieży spada. Rzeczywiście tak jest?

To zależy, o jaką agresję pytamy i jakiej metodologii używamy podczas badania jej skali. Inaczej będzie, jeśli mówimy o najpoważniejszej, zwanej bullyingiem, która jest regularna i zakłada nierównowagę sił między ofiarą a sprawcą lub sprawcami. Można też mówić o podziale na agresję fizyczną, czyli np. o biciu, ale i niszczeniu cudzej własności. Jest też agresja werbalna, czyli wyzywanie itp., ale i agresja relacyjna, która polega na wykluczaniu z grupy, ignorowaniu. O tej trzeciej mówi się najrzadziej, a jej konsekwencje mogą być bardzo poważne.

Można określić skalę agresji rówieśniczej?
Tzw. bullying, czyli nękanie rówieśnicze, dotyczy od 15 proc. do 20 proc. młodzieży jako sprawców oraz 10 proc. jako ofiar. Europejskie badania, w tym polskie, nie pokazują jednak wyraźnego spadku czy wzrostu tego rodzaju agresji. Choć oczywiście każdy jej poziom zawsze będzie zbyt wysoki.

Jak problem agresji rówieśniczej w Polsce wygląda na tle innych europejskich krajów?

We Włoszech ten wskaźnik jest najwyższy. Gorzej niż u nas jest też np. na Litwie. My mieścimy się raczej w środku stawki.

Nauczyciele mówią też o agresji rówieśniczej na portalach społecznościowych czy przy użyciu telefonów komórkowych. To nowy rodzaj agresji?
W takim wypadku mówimy o agresji elektronicznej. Występuje ona, gdy narzędzie, za pomocą którego realizuje się agresję, należy do nowych mediów - czyli jest to np. internet albo telefon komórkowy. Są to np. zachowania, gdy sprawca przy pomocy komunikatora internetowego, e-maila czy telefonu wysyła nieprzyjemne informacje odbiorcy. Ale agresją elektroniczną nazwiemy też sytuacje, kiedy ktoś wchodzi w posiadanie czyjegoś archiwum rozmów i je upublicznia albo publikuje obraźliwe zdjęcia czy gdy wreszcie wyklucza jedną osobę z grupy, nie dopuszcza jej do grona znajomych w portalu społecznościowym. Rodzajów agresji elektronicznej jest wiele. My wyróżniliśmy ich ok. 20.

To zjawisko powszechne w szkołach?
Mniej więcej co piąty uczeń gimnazjum jest sprawcą takiej agresji, a 7 proc. gimnazjalistów jest jej ofiarami.

Jakie są konsekwencje tej agresji dla ofiary?
Jeśli jest to agresja powtarzalna i długotrwała, to ma takie same konsekwencje jak tradycyjna agresja rówieśnicza. U ofiary pojawią się stany depresyjne, zaburzenia psychosomatyczne itp. Trudniej walczyć z tą agresją, bo upublicznione w sieci materiały są łatwe do powielenia i dostępne dla ogromnej publiczności. Poza tym jeśli dziecko czy nastolatek jest ofiarą agresji elektronicznej, zazwyczaj jest też ofiarą agresji tradycyjnej. Rzadko zdarza się, że ktoś jest sprawcą lub ofiarą agresji jedynie w sieci. Z tym że nauczycielowi agresję elektroniczną trudniej będzie wykryć. Wymaga to dużej wiedzy i doświadczenia pedagoga. Niestety, badania pokazują, że przygotowanie zawodowe nauczycieli w tym zakresie nie jest wystarczające.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki