18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Biografia Anny German. Czego się bała matka piosenkarki, Irma Martens?

Aleksandra Chomicka
W serialu w rolę Anny German wcieliła się Joanna Moro, aktorka także urodzona w ZSRR
W serialu w rolę Anny German wcieliła się Joanna Moro, aktorka także urodzona w ZSRR TVP
Fakty i symbole mieszają się w filmowej biografii Anny German. Dlaczego zarówno ona, jak i jej matka nie chciały się przyznać do niemieckich korzeni - pisze Aleksandra Chomicka.

Waldemar Krzystek, reżyser serialu, zwierzał się w wywiadzie "Polityce", że jego zamierzeniem było pokazanie złożoności stosunków polsko-rosyjskich - na tyle, na ile to jest możliwe. Jak stwierdził - o pewnych sprawach całą prawdę nadal powiedzieć trudno.

Nawet o tę część prawdy stoczył z Rosjanami swoją wojnę, w wyniku której zamiast planowanych 8. odcinków powstało 10. Dzięki temu oglądaliśmy na ekranie m.in. obrazy z dzieciństwa piosenkarki. Warto jednak uświadomić sobie, że oglądający historię Białego Anioła Rosjanie - rozumieją z tych pierwszych odcinków więcej, wychwytują umykające nam często tonkosti czyli subtelności.

Autobusy z czerwoną gwiazdą

Szefowie Kanału 1 rosyjskiej telewizji państwowej zgodzili się sfinansować jego produkcję pod warunkiem, że na fotelu reżysera-postanowszczika zasiądzie właśnie Waldemar Krzystek, znany w Rosji dzięki znakomicie tam odebranej "Małej Moskwie".

Twórca spędził dzieciństwo w Legnicy, gdzie stacjonował sztab Północnej Grupy Wojsk Radzieckich. Dla milionów młodych Polaków to po prostu jedno z miast na Dolnym Śląsku, ale ja jestem z tego samego pokolenia, co Krzystek i tamtą Legnicę widziałam.

Jeszcze większe wrażenie zrobiło na mnie przed laty Drezno, przedzielone - jak Berlin - murem: w stolicy Saksonii znajdowała się za nim niedostępna, radziecka część miasta, po którego ulicach krążyły specjalne autobusy z wielką, czerwoną gwiazdą na kratach chłodnicy.

Te wspomnienia wracają, gdy na ekranach, w kolejnych odcinkach serialu o Annie German, traktujących już o jej powojennych losach, pojawia się jak złowrogie echo z przeszłości Walentyn Ławriszyn, oficer NKWD, ścigający nadal swoją młodzieńczą miłość - Irmę Martens, matkę piosenkarki.

Irma Martens-Berner (1909-2007), spisała wspomnienia, których wydanie, planowane na koniec 2012 roku, opóźniło się, ale - jak informują przedstawiciele wydawnictwa Znaki Czasu - na fali popularności serialu możemy się go spodziewać w najbliższych miesiącach.

Wtedy już nikt nie będzie miał wątpliwości: w odróżnieniu od większości bohaterów serialu - Walentyn Ławriszyn to postać fikcyjna, ale znacząca i symboliczna. "Mierzawiec, obyknawiennaja swołocz, ale jak kochał!"- takie wpisy można znaleźć na rosyjskich forach miłośników serialu.

Wielki strach

Jak pisze w swoich wspomnieniach Artur German, odnaleziony po latach stryj Anny German, młodszy brat jej ojca - całe życie, również to powojenne, w Polsce, Irmę Martens prześladował strach, który ukształtował również życie jej córki. Anna w domu mówiła i korespondowała z matką po niemiecku, ale nigdy nie przyznawała się oficjalnie do znajomości tego języka, w czasie koncertów w Wiedniu udzielała wywiadów, korzystając z tłumacza! Artur miał nawet o to do bratowej pretensje.

Dopiero w udzielonych po śmierci Irmy Martens wywiadach - mąż piosenkarki, Zbigniew Tucholski, po raz pierwszy mówił otwarcie o jej pochodzeniu i niemieckich przodkach. Może więc ze wspomnień Irmy Martens dowiemy się, czego tak bardzo bała się, że przez całe lata, nawet po przyjeździe do Polski - podkreślała polskie korzenie w życiorysie swojego męża (chociaż Eugen urodził się w Łodzi - był przedstawicielem osiedlonych w Rosji w XVIII wieku Niemców). Już po śmierci Anny, a pod koniec swojego długiego życia - prosiła w listach Artura Germana: "Jeśli spisujesz swoje memuary bądź z myślą o nas ostrożny".

A przecież w dziejach rodziny Hortmannów, bo takie nazwisko nosili niemieccy przodkowie Anny, odbija się los tysięcy ich rodaków.

Zaproszeni, a jednak zawsze obcy

Hołubieni przez Katarzynę Wielką i jej następców osadnicy niemieccy przez całe pokolenia zachowali swoją odrębność - kulturę, język, religię, chociaż już pod koniec XIX wieku stopniowo odbierano im gwarantowane przez carycę (w wydanym 22 lipca 1763 r. manifeście) przywileje. Przyczyną zawiści była przede wszystkim zasobność kilku tysięcy niemieckich kolonii.

W czasie pierwszej wojny światowej, w której Rosja i Niemcy stanęły po przeciwnych stronach frontu, niechęć i wręcz nienawiść do niemieckich osiedleńców osiągnęła szczytowy punkt. Zabroniono w miejscach publicznych mówić po niemiecku. Zakazano głoszenia kazań w tym języku. Niedozwolone były jakiekolwiek zebrania. 27 maja 1915 r. w Moskwie, gdzie jeszcze od czasów Piotra I była duża kolonia niemiecka, miał miejsce pogrom: zginęły trzy osoby, około czterdziestu zostało rannych.

Był to jednak dopiero początek nowej, tragicznej dla rosyjskich Niemców ery. W tym samym roku wprowadzono tzw. "Prawo likwidacyjne", na mocy którego z terenów nadgranicznych i bliskich frontu, głównie z Wołynia, wysiedlono w głąb Rosji około 200 tys. osób niemieckiego pochodzenia. Przesiedlenie całych narodów miało się niebawem stać praktyką w ZSRR.

Budowa społeczeństwa socjalistycznego po rewolucji październikowej, akcja kolektywizacji i rozkułaczenia, wprowadzanie "socjalistycznej sprawiedliwości" w podziale dóbr - oznaczały kolejne fale prześladowań, a także głód, deportacje i aresztowania.
Sytuacja uległa pewnej poprawie, kiedy wprowadzano NEP (Nową Ekonomiczną Politykę) - na tej fali w 1924 r. powstała Autonomiczna Republika Radziecka Niemców Nadwołżańskich oraz szereg niemieckich rejonów autonomicznych.

Przez pewien czas rozwijały się one pomyślnie, a Autonomiczną Republikę Niemców Nadwołżańskich nazywano nawet "kwitnącym ogrodem Stalina". Po kilku latach względnej swobody rozpoczęła się jednak kolejna fala represji: w latach 1929-31 zamknięto wszystkie kościoły i zabroniono odprawiania nabożeństw, a duchownych więziono i deportowano, czego doświadczyła rodzina Germanów (dziadek Anny German był pastorem). Tylko w roku 1936 do Kazachstanu zostało przesiedlonych około 45 tys. Niemców i Polaków z Ukrainy: jako "trudoposieliency" zostali oni poddani kontroli NKWD.

Ze wspomnień Irmy Martens przebija strach i beznadzieja, jaka ogarnęła ją po aresztowaniu męża 26 września 1937 roku. Jak tysiące ludzi - przepadł. Od prokuratora, do którego dotarła po miesiącach starań - usłyszała, że został aresztowany pod zarzutem szpiegostwa, skazany na 10 lat łagru bez prawa korespondencji.

"Po wyjściu od prokuratora ledwie doszłam do domu. Opowiedziałam mamie i siostrze o przeprowadzonej rozmowie. Nie było pytań. Siedziałyśmy we cztery, Aneczka na moich kolanach. Milczałyśmy pogrążone w smutku. Sytuacja zdawała się bez wyjścia i bez pewności jutra. Broń Boże poskarżyć się komuś lub powiedzieć słowo oburzenia czy rozpaczy. Bezprawie wciąż wzrastało i pochłaniało ofiary w państwie, które budowało socjalizm i podobno lepsze życie" - napisała w swoich wspomnieniach.

Długie ręce NKWD

Co miała na myśli Irma Martens? To był czas narastającego terroru. 22 maja 1937 został aresztowany generał Michaił Nikołajewicz Tuchaczewski. W dwa tygodnie po aresztowaniu stanął przed sądem, obwiniony o udział w "antysowieckiej wojskowej organizacji trockistowskiej", zdradę ojczyzny i szpiegostwo na rzecz niemieckiego Sztabu Generalnego. 11 czerwca 1937 zapadł wyrok śmierci, wykonany następnego dnia. Bliskich Tuchaczewskiego zaliczono do kategorii "członek rodziny zdrajcy ojczyzny". Żona, bracia, szwagrowie zostali rozstrzelani, a matka, córka, siostry i szwagierki trafiły do obozów.

W czerwcu 1937 NKWD rozpoczęło masowe aresztowania i kolejne egzekucje. Represje dotknęły nie tylko dowódców Armii Czerwonej, ale szły lawiną do najniższego szczebla. Ogółem aresztowanych i zamordowanych zostało: trzech spośród pięciu marszałków, 17 spośród 17 komisarzy wojskowych, 12 spośród 14 dowódców armii, 60 spośród 67 dowódców korpusu, 25 spośród 28 komisarzy korpusów, 136 spośród 199 dowódców dywizji, 221 spośród 397 dowódców brygad, 34 spośród 36 komisarzy brygad, tysiące oficerów niższych rang.

I mimo że intryga przeciw Tuchaczew-skiemu została zaaranżowana poza granicami kraju(we Francji i Niemczech), przy współudziale znajdujących się wśród emigrantów rosyjskich agentów - na celowniku NKWD znaleźli się również współoskarżeni, rosyjscy Niemcy.

W takiej atmosferze - narastającego terroru - Irma ciągle szukała męża. Podróżowała z matką i dziećmi, a potem już tylko Anią: do Taszkientu (duży węzeł kolejowy), stamtąd trafiły na krótko do Nowosybirska i Krasnojar-ska na Dalekim Wschodzie. Mieszkały jeszcze w wielu miejscach: w Osinnikach w obwodzie kemerowskim na Syberii, w Orłówce w Kirgistanie oraz w Dżambule (obecnie Taraz) w południowym Kazachstanie. To tam poznała i poślubiła Hermana Bernera, polskiego oficera, dzięki czemu po wojnie mogła wyjechać do Polski.

Anna opowiedziała odnalezionym po latach bliskim, rodzeństwu ojca - Arturowi i Ludmile - scenkę, jaka rozegrała się na taszkienckim dworcu w 1946 roku: dobrze ją zapamiętała, bo miała już 10 lat. Po miesiącach oczekiwania na papiery repatriacyjne - wyjeżdżały w końcu do nieznanej im Polski.

Gdy już stały przed wagonem, przeglądający dokumenty czerwonoarmiejec powiedział - z ohydnym uśmiechem na twarzy: "Nie myślcie, że tam wam będzie lepiej!" Stryj Anny dopowiada w swoich wspomnieniach: "to miało oznaczać, że - jak będzie trzeba - to i tam ich dosięgną długie ręce NKWD". W filmie to Walentyn Ławriszyn jest ich symbolem.

[email protected]

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki