Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pochowani w bezimiennym grobie

Lech Parell
Lech Parell
Lech Parell
Zastanawiamy się, co znaczą te tysiące ludzkich szczątków wydobytych ostatnio w Malborku, a wcześniej w Helu. Chcielibyśmy wiedzieć ze szczegółami, co się zdarzyło wczesną wiosną 1945 r. Kto spoczywa w zbiorowych mogiłach: zmarli w wyniku bezpośrednich działań wojennych, fanatyczni obrońcy hitlerowskich pozostałości czy ofiary żołnierskiej samowoli zwycięzców.

Nie dowiemy się wszystkiego, a nawet - obawiam się - będzie bardzo trudno ustalić coś pewnego i w pełni wiarygodnego. Być może rzeczywiście sprawą powinien zająć się IPN, ale nie jestem tego tak pewien jak rzecznik praw obywatelskich. Może raczej należałoby po prostu godnie pogrzebać zmarłych, a kwestię historyczną zostawić historykom?

To, że odnajdują się kolejne masowe groby, nie może być zaskoczeniem. Na Pomorzu toczyły się ciężkie walki. Miasta były długo ostrzeliwane przez artylerię i bombardowane przez samoloty. Nie tylko dlatego przecież, że radzieccy zdobywcy mieli takie widzimisię. Nie chciałbym teraz odwracać uwagi od morderstw i gwałtów popełnionych przez sowieckich sołdatów. Bez wątpienia miały one miejsce w wielkiej liczbie. Od kiedy można już o tym pisać, napisano na ten temat sporo.

Jednak opisy sowieckiego okrucieństwa nie mogą przesłonić oczywistych faktów. A te są takie, że Niemcy zgromadzili na Pomorzu kilkaset tysięcy żołnierzy i bronili się tutaj wyjątkowo zaciekle. Nie zamierzali żadnej wsi oddać dobrowolnie. Ogłosili Gdańsk twierdzą i walczyli o każdą dzielnicę bez względu na zniszczenia. Na Mierzei Wiślanej bronili się aż do 7 maja 1945 r. - a więc poddali się dopiero dzień przed kapitulacją Berlina.

Od stycznia aż do 27 kwietnia systematycznie ewakuowali więźniów obozu koncentracyjnego w Stutthofie, którym za wszelką cenę nie chcieli zwrócić wolności. W wyniku tych działań zginęły tysiące ludzi, których też nikt w osobnych mogiłach nie chował. Historyk Waldemar Nocny w jednej ze swoich książek przytacza porażające swoją prostotą świadectwo Hansa Schauilera, porucznika 35 Panzer Regimentes, który po zaciętych walkach w Gdańsku wycofał się z innymi oddziałami za Wisłę. Tam przetrwał kwiecień, pomagając w ewakuacji cywilów, ale potem, wiedząc już przecież doskonale, że walczy o złą sprawę i w dodatku straconą, walczył do końca aż pozostał w grupie ledwie 80 żywych żołnierzy.

Podobnie rzecz się miała z Helem, który wiosną 1945 stał się schronieniem dla ok. 200 tys. żołnierzy niemieckich! Trudno się dziwić, że Armia Radziecka nie miała oporów, by się z takim przeciwnikiem rozprawiać brutalnie i na odległość, chętnie używając dział i samolotów. I że potem pochowano tych, co zginęli, w bezimiennym grobie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki