Właściciel działki zapowiada, że nie usunie ich, dopóki nie dostanie opartego na solidnych podstawach nakazu.
- W nocy z okien widzimy upiorny obraz. Nagrobki oświetlone latarniami wyglądają jak cmentarz. One muszą stąd zniknąć - mówi Sławomir Kurdyła, mieszkaniec sąsiedniej kamienicy.
Nagrobki stoją na ziemi należącej do Mirosława Maszki z Miastka. Właściciel terenu uważa, że to towar jak każdy inny, a w polskim prawie jego eksponowanie nie jest zakazane. - Nie rozumiem, skąd ten szum. Nagrobki będą tu stały i basta. Usunę je dopiero, gdy ktoś poda mi ku temu podstawę prawną - upiera się Maszka.
Burmistrz Roman Ramion intensywnie pracuje nad znalezieniem stosownego haczyka. - Zaangażowałem naszego prawnika, bo musimy pozbyć się tych nagrobków. To centrum miasta, więc nie może tu stać ekspozycja wyglądająca jak cmentarz - mówi.
Władze miasta nie zgadzają się na sprzedawanie nagrobnych płyt w centrum również z powodu ogrodzenia - zwykłej drucianej siatki. Przedsiębiorca chciał płyty wystawić na cmentarzu, ale nie dostał na to pozwolenia od burmistrza.
Mieszkańcy Miastka są podzieleni w ocenie tej ekspozycji. Dla jednych to jakaś straszna rzecz przypominająca cmentarz, a dla innych zwykły towar.
Gorsze, ich zdaniem, są stragany z ciuchami sprowadzanymi z Chin. - Majtki i rajstopy powiewają na wietrze na ulicy Armii Krajowej, a jakoś nikomu to nie przeszkadza - argumentują.
Batalia o usunięcie płyt nagrobnych trwa, a tymczasem pojawili się już pierwsi klienci. Pukają do drzwi Sławomira Kurdyły, sądząc, że jest tu biuro sprzedaży nagrobków.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?