- Rozmawiano na temat pomocy dla rodziny półtorarocznego Kamila Wrzoska z Juszkowa, dotkniętego poważną, nieuleczalną chorobą jelit - relacjonuje Maja Opinc-Bennich, rzecznik prasowy wojewody.
- Wicewojewoda zadeklarował pomoc z budżetu państwa w dofinansowaniu budowy lokalu socjalnego dla rodziny Wrzosków. Ustalono, że wójt Pruszcza Gdańskiego zwróci się o wsparcie finansowe do wojewody pomorskiego, wojewoda natomiast do premiera. Taka forma dofinansowania jest możliwa w szczególnych przypadkach losowych, na przykład przy pomocy osobom dotkniętym kataklizmami, powodzią lub pożarem.
To nie wszystko - wicewojewoda Michał Owczarczak zaoferował również pomoc w znalezieniu sponsora na zakup sprzętu medycznego, który będzie niezbędny w mieszkaniu państwa Wrzosków po wyjściu Kamila ze szpitala.
I tak wiele zmieniło się od naszej publikacji z 8 stycznia br., gdy na pierwszej stronie "Polski Dziennika Bałtyckiego" alarmowaliśmy, że "Łatwiej oddać dziecko". Do tej pory urzędnicy samorządowi z gminy Pruszcz Gdański byli bezradni. Przepisy prawa nie pozwalały na ominięcie rutynowych rozwiązań, a jedynie na zaproponowanie rodzicom Kamilka do oddania go rodzinie zastępczej.
Niestety, nawet pensja równa zarobkom ojca w stoczni nie skusiła chętnych do zajęcia się chłopcem, żyjącym tylko dzięki podłączeniu do specjalnej, żywiącej go przez 22 godziny na dobę pompy. A urzędniczego zdania nie zmieniła nawet informacja, że roczny pobyt dziecka w szpitalu kosztuje podatników 210 tysięcy złotych.
Pieniądze z budżetu państwa pozwolą w przeciągu najbliższego roku, najwyżej dwóch na ostateczne rozwiązanie problemów Kamilka, jego rodziców i siostry. Do tej pory dzięki anonimowym sponsorom, którzy zgłosili się po naszych artykułach, Wrzoskowie będą mogli wynajmować mieszkanie.
- Pieniądze dla rodziny będą wpływać na kontrolowane konto TPD - mówi posłanka Iwona Guzowska, która po przeczytaniu naszego artykułu od dwóch tygodni wspiera nas w walce o godne życie Kamila. - Trzeba także pomóc trzyletniej Weronice, jego siostrze, która od urodzenia żyła w ruderze, zamieszkanej także przez nadużywających alkoholu dziadka i wujka. Po opuszczeniu mieszkania w Juszkowie rodzina znajdzie się pod opieką asystenta wpierającego ich w codziennym bytowianiu.
Kolejne artykuły o Kamilku nie tylko wywołały medialną burzę i spowodowały interwencję wielu urzędów i instytucji, m.in. minister zdrowia Ewy Kopacz, rzecznika praw dziecka i rzecznika praw obywatelskich. Wiele wskazuje, że problem ciężko chorego dziecka i jego rodziców doprowadzi do zmiany obowiązującego w Polsce prawa. Na takie, które nie dopuszcza do sytuacji, w której rodzina chorego dziecka zostaje pozostawiona sama sobie.
- Rocznie na Pomorzu rodzi się co najmniej dwoje - troje dzieci z takim schorzeniem, jakie ma Kamil, wymagające żywienia pozajelitowego bezpośrednio do żyły, przez specjalny cewnik - oblicza dr Agnieszka Szlagatys-Sidorkiewicz z Kliniki Pediatrii, Gastroenterologii i Onkologii Dziecięcej AMG.
- Do tego trzeba doliczyć dzieci żywione dojelitowo, dializowane, po przeszczepach, z cukrzycą. Nie wszystkie przychodzą na świat w zamożnych domach, z wykształconymi, świadomymi trudów opieki rodzicami. Tym dzieciom, by ich życie przez lata nie ograniczało się do szpitalnego oddziału, trzeba kompleksowo pomagać. Wspierać nie tylko finansowo rodziców w opiece nad chorym maluchem, ale także pomagać im w codziennej, mozolnej walce z chorobą. Uczyć życia z chorym dzieckiem.
Posłanka Iwona Guzowska, działająca w Komisji Polityki Społecznej i Rodziny, stwierdza krótko: - Zamiast akcji potrzebny jest system. Nie musimy wyważać otwartych drzwi - bardzo dobrze z tym problemem radzą sobie Holendrzy, dobry system obowiązuje również w Wielkiej Brytanii.
System zakłada współpracę międzyresortową - od ministerstwa zdrowia, przez resort edukacji, aż po ministerstwo pracy i polityki społecznej. Nie może być tak, że budżet państwa wkłada do "kieszeni" ministerstwa zdrowia setki tysięcy złotych na pobyt dziecka w szpitalu, a skąpi kilkudziesięciu tysięcy opiece społecznej na pomoc rodzinie, chcącej opiekować się małym pacjentem w domu.
- Po konsultacjach z władzami samorządowymi, ośrodkami adopcyjnymi, pedagogami, lekarzami i psychologami wiemy już, czego nam potrzeba - twierdzi Iwona Guzowska. - Nadeszła teraz pora konkretnych prac nad projektem ustawy. Chcemy poprosić o pomoc w jej napisaniu najlepszych fachowców. W najbliższym tygodniu zamierzam się w tej sprawie spotkać z ministrem Michałem Bonim. I tak mały Kamil sprawi, że zostanie zmienione w Polsce prawo.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?